wtorek, 14 maja 2013

14.Najlepszy w klasie.



Drugi miesiąc Hogwartu zaczął się bardzo szybko. A co za tym szło zbliżały się szkolne rozgrywki Quidditcha. Harry który był kapitanem miał ręce pełne roboty, a do tego szósta klasa to nie przelewki. Krukoni mieli w tym roku dobry skład, a to z nimi Gryfoni grali pierwszy mecz. Snape który miał w tym roku OPCM dawał w kość. Zwłaszcza Harry'emu. Pomimo to Potter radził sobie świetnie. Na dzisiejszej lekcji Obrony Przed Czarną Magią:

-Potter może zaprezentujesz rzucanie zaklęć nie werbalnych?- zapytał profesor Snape z mściwym uśmiechem.

-Dobrze panie profesorze- powiedział Harry z udawanym strachem. Snape nie wiedział przecież, że kiedy Harry uczył się magii bez różdżkowej uczył się zaklęć nie werbalnych. Chłopiec Który Przeżył stanął na przeciw profesora i rzucił Petryficus Totalus nie werbalnie. Snape zaskoczony, że młody Potter to umie nie zdążył odepchnąć zaklęcia, więc padł porażony zaklęciem. Harry uśmiechnął się pod nosem i odczarował profesora (a po co? przecież i tak go nie lubił -dop aut.). -Brawo. 20 punktów dla Griffindoru- powiedział wściekły Snape. Przez resztę lekcji były ćwiczenia. Tuż przed przerwą Snape rozdał punkty- dla Gryfonów jeszcze 10, a Ślizgoni 15 punktów- nie był z tego zadowolony- na zadanie napiszcie mi 2 stopy o zaklęciach nie werbalnych- uśmiechnął się- a teraz wynocha- zadzwonił dzwonek.

-Zdobyliśmy 30 punktów u nietoperza. Rozumiecie- Ron nie dowierzał przy obiedzie.

-Tak Ron. Rozumiemy- powiedział zielonooki- co teraz mamy?

-Eliksiry. Ciekawe co Stary Ślimak wymyślił na dzisiaj?- po raz pierwszy odezwała się Hermiona- chodźcie zaraz dzwonek.

-Witajcie uczniowie! Dzisiaj uwarzymy sobie eliksir miłości o którym mówiliśmy na pierwszej w tym roku lekcji, czyli Amortencję. Jeśli ktoś spróbuje wynieść eliksir po lekcji zostanie surowo ukarany. Nawet wyrzucenie ze szkoły jest w tym przewidziane. Zrozumiano?- powiedział profesor.

-Tak- krzyknęła chórkiem cała klasa.

-Dobrze, a więc zaczynajcie! Macie dokładnie 45 minut!- po czterdziestu minutach:

-Panie Malfoy to mi bardziej przypomina krew jednorożca niż Amortencję. Minus pięć punktów dla Ślizgonów i cieszcie się, że tylko tyle- powiedział załamany Ślimak, ponieważ Draco był ostatnim Ślizgonem który był sprawdzany- a teraz Gryfoni. Pan Weasley mogło być lepiej. Panna Granger czegoś mi tu brakuje- pogroził jej palcem- a pan Potter? Eliksir przygotowany perfekcyjnie. Powiedz proszę co czujesz Harry?- zapytał psor.

-Czuję tu drewno do wyrobu mioteł, zapach lasu, mocne perfumy z esencją z róży, oraz deszcz- wyrecytował odczytując po zapachu Harry. Zauważył, że Ron i Hermiona patrzą na niego z wytrzeszczonymi oczami. Nie bardzo wiedział dlaczego. Jego zastanowienie przerwał głos profesora:

-Gryfoni otrzymują 10 punktów za całokształt. Nie ma zadania, a teraz możecie już iść. Do widzenia- i wyszli.

-Harry na prawdę pociągają cię perfumy z esencją z róży?

-No tak- odpowiedział zmieszany na pytanie Hermiony.

-Stary to się wkopałeś. Ginny takich używa- powiedział zadowolony Ron.

-Co ,,Ginny takich używa''?- nie spodziewanie koło nich wyrosły Ginny i Luna.

-Eeeeeeeeee- Harry zgubił język.

-Mówiłem Hermie, że to ty używasz tych... spinek z...- Ron zaczął intensywnie myśleć.

-Z Amandii?- zapytała Ginny wymieniając swoją ulubioną wytwórnie magicznych spinek. -Właśnie. Widzisz Herm. Ginny cię tam kiedyś zabierze i będziesz miała te swoje spinki- tu teatralnie wywrócił oczami dla lepszego efektu. Gdy młodsze dziewczęta odeszły Hermiona stwierdziła, że pomysł był super i z kąd Ron wie, że Ginny używa takich spinek.

-Zmieńmy temat. Jutro mecz i trochę się martwię- Harry był na prawdę zmartwiony.

-Będzie dobrze zobaczysz. Przypomnij mi skład- powiedział Ron.

-Obrońca: ty. Ścigający: Katie Bell, Ginny Weasley, Dean Thomas. Pałkarze: Colin i Denis Creevey'owie. Szukający i kapitan: Ja.

-No właśnie mamy super skład, więc damy radę- Ron był pełen optymizmu.

-Taaaaaaaaak- powiedział Harry.

-Przeszkadzam wam panowie?- zapytał profesor zaklęć.

-Nie. Przepraszamy panie profesorze, że przeszkadzamy w tej bardzo ciekawej lekcji- podlizywali się( podlizywanie się czuć na kilometr. ja wam to mówię- dop. aut.).

-Chodźmy do PW- powiedziała Hermiona po skończonej lekcji.

-Ok- gdy byli w pokoju wspólnym do Harry'ego przyleciała sowa. Harry odebrał list. Po piśmie rozpoznał, że to list od Łapy:
Londyn, 01.10, 1996r.
                               Drogi Harry!
Co tam u ciebie? Dlaczego nie piszesz? Tu jest w porządku. Wiem, że za niedługo macie mecz. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Czy miałeś wiadomości od B. Z. lub Cz.? Czuję, że oni jeszcze się z nami spotkają i to już nie długo. Ucz się, uważaj na siebie i przede wszystkim: oczekuj nieoczekiwanego.
                                                   S. B.( Ł. W.)
Harry postanowił odpisać mu po jutrzejszym meczu. Reszta dnia minęła im w spokoju.

1 komentarz:

  1. Hahahahah Snape powalony i jeszcze ten nietoperz dał 30 pkt. dla Gryfonów. Normalnie jak nie Smarkerus :D xd
    List od Łapy spokoo :)
    Pozdrawiam,
    Martyna Ch.

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani