Drugi
miesiąc Hogwartu zaczął się bardzo szybko. A co za tym szło zbliżały się
szkolne rozgrywki Quidditcha. Harry który był kapitanem miał ręce pełne roboty,
a do tego szósta klasa to nie przelewki. Krukoni mieli w tym roku dobry skład,
a to z nimi Gryfoni grali pierwszy mecz. Snape który miał w tym roku OPCM dawał
w kość. Zwłaszcza Harry'emu. Pomimo to Potter radził sobie świetnie. Na
dzisiejszej lekcji Obrony Przed Czarną Magią:
-Potter
może zaprezentujesz rzucanie zaklęć nie werbalnych?- zapytał profesor Snape z
mściwym uśmiechem.
-Dobrze
panie profesorze- powiedział Harry z udawanym strachem. Snape nie wiedział
przecież, że kiedy Harry uczył się magii bez różdżkowej uczył się zaklęć nie
werbalnych. Chłopiec Który Przeżył stanął na przeciw profesora i rzucił
Petryficus Totalus nie werbalnie. Snape zaskoczony, że młody Potter to umie nie
zdążył odepchnąć zaklęcia, więc padł porażony zaklęciem. Harry uśmiechnął się
pod nosem i odczarował profesora (a po co? przecież i tak go nie lubił -dop
aut.). -Brawo. 20 punktów dla Griffindoru- powiedział wściekły Snape. Przez
resztę lekcji były ćwiczenia. Tuż przed przerwą Snape rozdał punkty- dla
Gryfonów jeszcze 10, a Ślizgoni 15 punktów- nie był z tego zadowolony- na
zadanie napiszcie mi 2 stopy o zaklęciach nie werbalnych- uśmiechnął się- a
teraz wynocha- zadzwonił dzwonek.
-Zdobyliśmy
30 punktów u nietoperza. Rozumiecie- Ron nie dowierzał przy obiedzie.
-Tak
Ron. Rozumiemy- powiedział zielonooki- co teraz mamy?
-Eliksiry.
Ciekawe co Stary Ślimak wymyślił na dzisiaj?- po raz pierwszy odezwała się
Hermiona- chodźcie zaraz dzwonek.
-Witajcie
uczniowie! Dzisiaj uwarzymy sobie eliksir miłości o którym mówiliśmy na
pierwszej w tym roku lekcji, czyli Amortencję. Jeśli ktoś spróbuje wynieść
eliksir po lekcji zostanie surowo ukarany. Nawet wyrzucenie ze szkoły jest w
tym przewidziane. Zrozumiano?- powiedział profesor.
-Tak-
krzyknęła chórkiem cała klasa.
-Dobrze,
a więc zaczynajcie! Macie dokładnie 45 minut!- po czterdziestu minutach:
-Panie
Malfoy to mi bardziej przypomina krew jednorożca niż Amortencję. Minus pięć
punktów dla Ślizgonów i cieszcie się, że tylko tyle- powiedział załamany
Ślimak, ponieważ Draco był ostatnim Ślizgonem który był sprawdzany- a teraz
Gryfoni. Pan Weasley mogło być lepiej. Panna Granger czegoś mi tu brakuje-
pogroził jej palcem- a pan Potter? Eliksir przygotowany perfekcyjnie. Powiedz
proszę co czujesz Harry?- zapytał psor.
-Czuję
tu drewno do wyrobu mioteł, zapach lasu, mocne perfumy z esencją z róży, oraz
deszcz- wyrecytował odczytując po zapachu Harry. Zauważył, że Ron i Hermiona
patrzą na niego z wytrzeszczonymi oczami. Nie bardzo wiedział dlaczego. Jego
zastanowienie przerwał głos profesora:
-Gryfoni
otrzymują 10 punktów za całokształt. Nie ma zadania, a teraz możecie już iść.
Do widzenia- i wyszli.
-Harry
na prawdę pociągają cię perfumy z esencją z róży?
-No
tak- odpowiedział zmieszany na pytanie Hermiony.
-Stary
to się wkopałeś. Ginny takich używa- powiedział zadowolony Ron.
-Co
,,Ginny takich używa''?- nie spodziewanie koło nich wyrosły Ginny i Luna.
-Eeeeeeeeee-
Harry zgubił język.
-Mówiłem
Hermie, że to ty używasz tych... spinek z...- Ron zaczął intensywnie myśleć.
-Z
Amandii?- zapytała Ginny wymieniając swoją ulubioną wytwórnie magicznych
spinek. -Właśnie. Widzisz Herm. Ginny cię tam kiedyś zabierze i będziesz miała
te swoje spinki- tu teatralnie wywrócił oczami dla lepszego efektu. Gdy młodsze
dziewczęta odeszły Hermiona stwierdziła, że pomysł był super i z kąd Ron wie,
że Ginny używa takich spinek.
-Zmieńmy
temat. Jutro mecz i trochę się martwię- Harry był na prawdę zmartwiony.
-Będzie
dobrze zobaczysz. Przypomnij mi skład- powiedział Ron.
-Obrońca:
ty. Ścigający: Katie Bell, Ginny Weasley, Dean Thomas. Pałkarze: Colin i Denis
Creevey'owie. Szukający i kapitan: Ja.
-No
właśnie mamy super skład, więc damy radę- Ron był pełen optymizmu.
-Taaaaaaaaak-
powiedział Harry.
-Przeszkadzam
wam panowie?- zapytał profesor zaklęć.
-Nie.
Przepraszamy panie profesorze, że przeszkadzamy w tej bardzo ciekawej lekcji-
podlizywali się( podlizywanie się czuć na kilometr. ja wam to mówię- dop.
aut.).
-Chodźmy
do PW- powiedziała Hermiona po skończonej lekcji.
-Ok-
gdy byli w pokoju wspólnym do Harry'ego przyleciała sowa. Harry odebrał list.
Po piśmie rozpoznał, że to list od Łapy:
Londyn, 01.10, 1996r.
Drogi Harry!
Co tam u ciebie? Dlaczego nie piszesz? Tu jest w porządku. Wiem,
że za niedługo macie mecz. Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Czy miałeś
wiadomości od B. Z. lub Cz.? Czuję, że oni jeszcze się z nami spotkają i to już
nie długo. Ucz się, uważaj na siebie i przede wszystkim: oczekuj
nieoczekiwanego.
S. B.( Ł. W.)
Harry
postanowił odpisać mu po jutrzejszym meczu. Reszta dnia minęła im w spokoju.
Hahahahah Snape powalony i jeszcze ten nietoperz dał 30 pkt. dla Gryfonów. Normalnie jak nie Smarkerus :D xd
OdpowiedzUsuńList od Łapy spokoo :)
Pozdrawiam,
Martyna Ch.