sobota, 13 września 2014

Epilog



   Ginevra Potter ustawiała ostatnie potrawy na ogromnym stole ustawionym na podwórzu za willą Porterów. Na obiad zaczęli przychodzić goście. Angelina i Draco Malfoy z trzyletnią Natalie i dwuletnim Scorpiusem. Hermiona i Ron Weaslej z dwuletnią Rose. Dorcas i Syriusz Black z siedmioletnim Leo. Remus i Dora Lupinowie z siedmioletnim Teddym i pięcioletnią Samarą. Ann Wibston z RJ i Lilian, którzy mieli już po piętnaście lat. Pojawił się też Peter Pettigrew. Luna i Nevill Logbottom z rocznym Michaelem. Artur i Molly Weasley. Charlie Weasley. Percy i Maya Weasley z swoją czteroletnią córeczką Molly. Fred ze swoją narzeczoną Angeliną. Georgie, niestety sam. Nie możemy zapomnieć o Fleur, Billu i ich córeczkach- sześcioletniej Vivtorii i czteroletniej Gabrielle. Z willi Porterów wybiegła siedmioletnia Vanessa, która od razu pobiegła do Leo. Zaraz za nią wyłonili się James Syriusz i Albus. James i Lily Potterowie, na których rocznicę ślubu został zorganizowany obiad wyszli zaraz za Harrym, który robił im zdjęcia. Wszyscy usiedli do stołu.
-James powiedz, kiedy minęły te dwadzieścia dwa lata naszego małżeństwa?- zapytała roześmiana Lily Potter.
-Jeśli nie liczymy czasu, w którym byliśmy martwi to jesteśmy małżeństwem dopiero siedem lat kochanie- oznajmił jej James.
-W niebie małżeństwo nie straciło ważności- uśmiechnęła się pani Black.
-No w sumie. W takim razie za rok wasza 25 rocznica- stwierdził pan Potter.
-Jak to wszystko szybko mija- stwierdziła Moll Weasley.
-A, co to som Huncwocie?- Zapytał nagle mały James. Lily Potter zakrztusiła się.
-A skąt ty smyku wiesz o Huncwotach?- zapytał Rogacz. Jego młodszy imiennik wstał ze swojego  krzesła i usiadł na kolanach swojemu dziadkowi.
-Oj, no, bo, ja widziałem taką mape u taty i pisało tam Mapa Huncwotów- maluch zrobił niewinną minę.
-Ty umiesz czytać?- zapytała Ginny, która jako pierwsza otrząsnęła się z transu.
-Vanessa mnie ucy- powiedział mamie.
-Kiedyś ci wyjaśnimy kim są Huncwoci- uśmiechnął się Syriusz, któremu mimo wszystko chciało się śmiać.
-A cy ja mogę zabrac sobie te mape?- dopytywał się mały Jimmy.
-Jeśli będziesz grzeczny to się z tatą zastanowimy- powiedziała Ginny.- A teraz wróć na swoje miejsce i zjedz do końca.
-Już sobie wyobrażam, co oni będą robić w Hogwarcie- Harry mrugnął do Rona i Hermiony.
-Ja mam nadzieję, że będą grzeczni- powiedziała Angelina wątpiąc jednak w swoje słowa.
   Długo rozmawiali o tym co ich dzieci czeka w szkole, mając przed oczami swoje przygody i miłosne podboje.
 *******************************************************************************






Moi kochani!
   Jest to mój ostatni post na tym blogu. Mój pomysł na niego wypalił się. Mimo to piszą epilog i tą przemowę rozpłakałam się.
 
   Mam nadzieję, że ktoś czytał moje wypociny i czyta aktualną przemowę, bo właśnie w tym momencie chciałam złożyć podziękowania:

   Paulli K.- która była, czytała to wszystko, dawała energii na więcej i podbudowywała mnie w komentarzach,
   Pannie Zgredkowej- ostatnio ona pomagała podejmować mi ważne decyzję, zawsze służyła pomocą, oraz dodawała masę tak pozytywnych komentarzy, że nie mogłam powstrzymać śmiechu za każdym razem, za którym je czytałam.
   Chcę też podziękować wam wszystkim (jeśli ktoś jest) za to, że czytaliście.

   Pewnie sobie myślicie ,,Ona żartuje, już któryś raz mówi, że kończy’’. Ale niestety. Tym razem kończę definitywnie.


Dziękuję i żegnam tego bloga.
Gabrysia M.


niedziela, 31 sierpnia 2014

56. Nowy rozdział życia.



   Hermiona nerwowo chodziła po pokoju Ginny. W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany przez nią dzień. Denerwowała się od samego rana. Przez najbliższe trzy godziny panie Potter, Black i Wibston zgodziły się ją przygotować. Ginny i Angela zgodziły się zostać jej druhnami.
-Już jesteśmy- do pokoju weszła piątka kobiet.
-Ja i Angela przygotujemy siebie nawzajem, a ty masz się nie denerwować. Wszystko będzie ok. Rozumiesz?- Ginny mówiła tak jakby tłumaczyła pięciolatkowi, że nie wolno jeść słodyczy przed śniadaniem.
-No dobra- Hemina wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.
-No to my cię wyszykujemy- powiedziała pani Potter.- Myślałaś nad tym jak związać włosy?
-Mam nawet zdjęcie, jak chciałabym aby wyglądały- wyjawiła Herm.
-Mogłabyś mi pokazać?- zapytała mama Harry’ego. Hermiona wyczarowała zdjęcie:



-No, no, no. Powinnam dać radę- wszyscy mieli jakieś zajęcie. Ginny z użyciem magii przygotowywała Angelę, Dorcas Black Tworzyła wspaniałą kompozycję makijażu na twarzy panny młodej, Ann Wibson przyklejała na paznokcie Hermiony malutkie srebrne kuleczki. Natomiast Mama Harry’ego zaplatała włosy Hermiony wedle życzenia.
-A gzie jest Vanessa? I Leo?- zapytała nagle Hermiona.
-Zostawiłyśmy ich pod opieką Jamesa i Syriusza- zaczęła Dorcas.
-I mamy nadzieję, że nic nie zmalują- dodała Lily.
-Kto?- zapytała dla pewności Hermiona.
-Dzieci, bo pod opieką Jamesa i Syriusza bywają niebezpieczne- odpowiedziały równo.
-Nadal pamiętam jak Harry podpalił włosy Syriusza, kiedy się nim opiekowali- zaśmiała się pani Potter na to wspomnienie.
-Potem Łapa już nigdy nie lekceważył mocy Harry’ego. Teraz uważa też na Vanessę i liczy, że Leo nie wytnie mu tego numeru-dodała Dorcas.
-A ja mam nadzieję, że Liliann pilnuje RJ żeby nic nie zmalował, bo tyle listów ile dostałam w tym roku ze szkoły mnie przeraża- odezwała się Ann.
-Nigdy nie pobije Huncwotów. Tyle żartów, co oni nawywijali…- westchnęła pani Potter.
-Opowiedzcie mi jakiś. Przynajmniej przestanę myśleć- poprosiła Hermiona.
-Ał! Angela! Prawie mi wybiłaś oko!- pisnęła Ginny.- Co z tobą? Jesteś strasznie nieprzytomna!- Ginny podniosła zdenerwowany głos.
-Przepraszam- powiedziała skruszonym głosem Angela.- Ale Draco napisał mi wczoraj, że jutro z Azkabanu wypuszczą jego ojca. Podobno w jakiś sposób odkupił swoje winy. Boję się, że będzie chciał nas rozdzielić- wyjaśniła.
-Ale Draco przyjdzie na ślub?- zapytała Hermiona.
-Tak. Powiedział, że nie ma zamiaru rozmawiać z ojcem. Już nawet przeniósł się do Dziurawego Kotła, żeby się z nim nie spotkać- powiedziała Angela.- Zresztą stwierdził, że nie pozwoliłby mi zostać samej na weselu i ślubie- zdradziła Granger.
-Dlaczego?- zaciekawiła się Ginny.
-No właśnie nie wiem.
-Przez Briana- wyrwało się Hermionie.
-Co???- zdziwiła się Angelina.
-No, co? Nie widziałaś jak Brian się na ciebie patrzy? Draco jest zazdrosny. Teraz jestem przekonana, że Draco kocha cię bardzo mocno, bo to, że nie chce cię stracić jest tego najlepszym dowodem- Hermiona wygłosiła kazanie.
-Gotowe- powiedziała Lily.
-Ja też już kończę- dodała Ann.
-I ja też skończyłam- powiedziała Dorcas.
-No to teraz suknia- powiedziała Lily.
Ginny różdżką przywołała suknię ślubną Hermiony:



-Piękna- zachwyciła się Ann.
-Dziękuję- uśmiechnęła się Miona.
-No to ubieraj się. Wy też zakładajcie wasze sukienki- powiedziała pani Potter i razem z przyjaciółkami wyszła z pokoju.
Angelina i Ginny założyły identyczne sukienki:



-Ubrana?- zapytała Ginny pannę młodą.- No to skoro tak, to, co masz nowego?
-Pierścionek zaręczynowy- powiedziała Herm.
-Starego?- zapytała Angela.
-Naszyjnik babci- Hermiona miała coraz bardziej zduszony głos.
-Pożyczonego?- teraz pytanie zadała Ginny.
-Twoją srebrną opaskę- Miona już prawie płakała.
-No to idziemy.
   Dziewczyny wyszły z pokoju, aby za 5 minut panna Hermiona Granger stała się panią Hermioną Weasley.
***********************************************************************************
Przepraszam, że rozdział jest, krótki, ale nie dałam rady napisać więcej. W końcu jutro do szkoły.
Jeśli mi się uda to w nadchodzącym tygodniu dodam jakiś post.
A post dedykuję takim samym leniuchom kochającym długi sen jak ja :) .
Gabrysia M.

wtorek, 19 sierpnia 2014

55. Przygotowania do ślubu.



   Wakacje zaczęły się pełną parą. Wszyscy zabrali się do przygotowania ślubu Rona i Hermiony. Pani Granger- mama Hermiony i pani Weasley już po przywitaniu bardzo się polubiły. Niestety tata Hermiony nie był zadowolony z faktu, że jego córka zostanie żoną czarodzieja. Kiedy już opornie zgodził się aby została magicznym lekarzem myślał, że chociaż wyjdzie za jakiegoś normalnego chłopaka. Rodzice Hermiony zostali zaproszeni przez państwa Potter na ,,kawę i ciastko’’ po zakończeniu roku. tak samo z resztą jak ojciec Angeli i rodzice Rona i Ginny. Jednak kiedy wieczorem wrócili do domu myślał o tym, że jego córka wyjdzie za tego rudego chłopaka już pod koniec sierpnia. A teraz pił poranną kawę i czytał gazetę.
-Hej tato!- do kuchni weszła Hermiona.- Gdzie mama?- zdziwiła się dziewczyna.
-Miała teraz jakiegoś pacjęta, ale powiedziała, że koło jedenastej wróci to weźmiesz ją do domu Molly i Artura- oznajmił jej ojciec nie podnosząc oczu z nad gazety.
-Idziesz z nami?- zapytała Hermiona.
-Nie. Muszę iść dziś do pracy. Wiesz, że jeśli ja i mama chcemy dostać wolne na tydzień przed ślubem, w dniu ślubu i kilka dni po to musimy teraz sporo popracować- pouczył ją ojciec.
-No trudno- Hermiona zrobiła sobie śniadanie. Właśnie, kiedy kończyła kromkę usłyszała dzwonek do drzwi.- Otworzysz tato?- zapytała ojca.
-I tak właśnie wychodziłem- powiedział pan Granger i wyszedł z kuchni. Po chwili na jego miejscu pojawił się stary znajomy Hermiony.
-Witaj Mionuś- wysoki szatyn o miodowych oczach usiadł na krześle naprzeciwko Hermiony.
-Brian*? A co ty robisz w Londynie? Dlaczego nie opalasz się nad basenem rozpalając narwane hiszpanki?- zaśmiała się Herm.
-Stwierdziłem, że zobaczę jak jest w twoim rodzinnym mieście, że odwiedzę starą znajomą- oznajmił jej Brian.- Opowiadaj, więc co u ciebie.
-Hmmm… Pamiętasz jak opowiadałam ci o mojej znienawidzonej kuzynce?- Brian w milczeniu pokiwał głową. Teraz przeprowadziła się do Londynu i na głowę wszystko odwróciła. Poszła ze mną do szkoły na ostatnie półmroku, zaprzyjaźniła się z moimi znajomymi i ze mną, a nasz wcześniej największy wróg został jej chłopakiem i stał się dla nas zupełnie miły- powiedziała Hermi.- A no i za miesiąc wychodzę za mąż- dodała Hermiona.
-Za mąż?- zdziwił się Brian.
-Za Rona. Pamiętasz jak ci o nim mówiłam?- zapytała.
-No tak- Brian palnął się w czoło.
-Teraz ty mi po opowiadaj. Masz jeszcze pół godziny, bo moja mama przyjedzie z pracy i jedziemy do Rona żeby wszystko omówić i przygotować. No, a ja, Ginny i Angela musimy kupić sukienki- ponagliła towarzysza.
-Zerwałm z Samarą…
-Dlaczego?- przerwała mu Herm.
-Dlatego, że po prostu do siebie nie pasowaliśmy. No i jeszcze zapomniałem wspomnieć, że tu do Londynu przeniosłem się, bo zaproponowano mi pracę jako dziennikarz Proroka Codziennego- pochwalił się Brian.
-No, co ty? Ja będę miała teraz staż w wydziale Przestrzegania Prawa Czarodziejów. To znaczy od września- pochwaliła się Miona.
-A będzie…- kolejną wypowiedz Briana przerwał rumor w salonie. Hermiona i Brian poderwali się z miejsc i popędzili do salonu. A tam zobaczyli Rona Weasley’a strzepującego popiół z ubrań.
-Ron? A co ty tu robisz?- zdziwiła się panna Granger.
-Mama zmartwiła się, że jeszcze was nie ma. Umawiały się na 10, a twojej mamie pewnie coś wypadło, ale wiesz jak to moja mama. Panikuje często nie potrzebnie- stwierdził Ron.
-Kazała sprawdzić czy jeszcze żyjemy?- zapytała Hermiona.
-Dokładnie. A teraz mam pytanie- oznajmił Ron.
-Jakie?- zapytała Miona.
-Kim jest chłopak, który stoi za tobą?- zapytał Ron.
-Oh. Jasne. Ron To jest Brian Lavens poznaliśmy się rok temu w Hiszpanii, Brian to jest właśnie mój narzeczony Ron- Hermiona przedstawiła sobie chłopaków.
-Miło mi cię poznać- Brian wyciągnął rękę do Rona.
-Mi ciebie też, ale chyba raczej nie chcesz mieć rąk upapranych sadzą?- zapytał uśmiechnięty Ron.
-Nie, a co?- zdziwił się Brian.
-Dlatego nie podam ci ręki- stwierdził Weasley.
-Okeeeey- odpowiedział nieźle zdziwiony Brian.
-Skarbie wróciłam!- w holu rozległ się głos pani Granger.
-Tu jestem mamo!- krzyknęła Hermiona.
-O! Brian! Miło cię widzieć. Ron? Czy coś się stało?- zapytała mama Hermiony kiedy zobaczyła narzeczonego swojej córki.
-Mama po prostu się martwiła. Powinniśmy już iść- stwierdził Ron patrząc na zegarek.
-No dobrze- zgodziły się panie Granger.
-Może i ja mógłbym się na coś przydać?- zapytał Brian. Ron spojrzał pytająco na Hermionę.
-Brian też jest czarodziejem- wyjaśniła Herm.
-Aaaa. Spoko-. Jasne, że możesz się na coś przydać. Teleportujemy się do ,,Nory’’.
-Ja biorę mamę, a wy sami- powiedziała Miona, chwyciła mamę za rękę i już jej nie było. Brian i Ron też się przeteleportowali.
W ,,Norze’’ byli już Harry, Angelina i Draco.
-Cześć. Może przedstawicie nam nowego kolegę?- zapytała Ginny podchodząc z resztą do nowo przybyłych. Pani Granger już pomknęła do kuchni aby przeprosić panią Weasley za spóźnienie.
-To Brian Lavens, Brian to Harry, Ginny, Angelina i Draco- przedstawiła ich sobie Miona. Poznali się.
-No to, co jest naszym pierwszym punktem na dzisiaj?- zapytała Ginny.
-Musimy wysłać zaproszenia- powiedziała Hermiona.
 -No tak. Doszły już gotowe, ale dlaczego magiczne skoro twoja rodzina pewnie nie wie, że jesteś czarodziejką- zdziwił się Harry.
-Moja rodzina to mama, tata, Angela, która jest czarodziejką, jej tata, który o tym wie. No i to tyle- wymieniła Hermiona.
-A ta ciotka, co jej nie trawisz?- przypomniał sobie Ron.
-Umarła w zeszłe wakacje- wtrąciła się Angela.
-Ok. No to wyślemy zaproszenia- stwierdziła Ginny. Wszyscy udali się do pokoju Rona gdzie na biurku stała wysokie wieżyczki zaproszeń.
-Chcecie zaprosić cały Londyn?- zdziwił się Brian.
-Hogwart jest liczny- wzruszył ramionami Ron.
-Ok. To, jakie mamy sowy do wysyłania?- zapytała Miona.
-Ja przyniosłem Płomyk- Draco wskazał na swoją ognisto czerwoną sowę.- Harry, Hedwigę, mamy też Świnkę Rona, a Ang wzięła Sosjerkę (imię nowej sowy Angeliny- dop. aut).
-Czyli cztery- stwierdziła Hermiona.
-Dokładnie- powiedział Harry.
-No to do roboty- zatarła ręce Ginny.
   Podzielili między sobą pracę. Pakowali zaproszenia do podpisanych kopert i przywiązywali do nóżek sów. I tak zeszło im do wieczora z przerwami na obiad i kolację.
***********************************************************************************
*Brian Lavens- Hermiona poznała go na wakacjach w Hiszpani. Jest czarodziejem. Przyjechał do Londynu pracować jako dziennikarz Proroka Codziennego.

I jak?
Pasuje? Dodaję teraz posty w szaleńczym tępie, bo za tydzień idziemy do szkoły i jak zapewne się domyślacie posty będą bardzo rzadko.
Udanych ostatnich dni wakacji!
Gabrysia M.

środa, 13 sierpnia 2014

Liebster Blog Award

Cześć!
 Zostałam nominowana do LBA przez Julię z <KLIK>. Kompletnie mnie tym zdziwiła.
Odpowiem jednak na pytania, które mi zadała.

1. Ulubiona książka?
,,Igrztska śmierci: Kosogłos''
2. Ulubiony film?
,,Czarownica''
3. Ulubiony kolor?
Zielony
4. Ulubiona piosenka?
Emiliana Torrini ,,Jungle drum''
 5. Co cię inspiruje do pisania?
Wszystko. Począwszy od sms'a od kumpeli, kończąc na zbitym kubku mojego brata.
6. Jedziesz na bezludną wyspę i możesz zabrać trzy rzeczy. Co to będzie?
Telefon, zeszyt i naostrzony ołówek.
7. Trzy cechy charakteru, które w sobie cenisz?
Pomysłowa, to, że śmieję się z byle czego i to, że jestem głupia (w pozytywnym znaczeniu tego słowa).
8. Ulubiony serial?
,,Słodkie kłamstewka''
9. Możesz latać, albo oddychać pod wodą. Co wybierzesz?
Latanie.
10. Wampiry, czy wilkołaki?
Wampiry.

Moje pytania:
1. Z jakiej książki jest twoja ulubiona bohaterka?
2.Ulubiony smak lodów?
3.Co ostatnio oglądałaś w tv?
4.Kolor Twojego pokoju?
5.Kot czy pies?
6.Gdy byś mogła mieć super moc, jaka by była?
7.''Harry Potter'' czy ''Zmierzch''?
8.Ulubiona piosenkarka?
9.Najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w życiu?
10.Jaki masz plany związane z blogiem?

Nominuję:
http://swiat-bez-lordiego-voldiego.blogspot.com/
http://memories-of-hogwart.blogspot.com/
http://69-igrzyska-glodowe.blogspot.com/

niedziela, 27 lipca 2014

54. Coś się kończy, coś zaczyna.



   Hej wszystkim czarodziejom!
Ten post jest trochę inny niż wszystkie. Podejmowałam trudną decyzję. Myślałam o tym, aby zakończyć ten blog, ale kiedy zaczęłam pisać stwierdziłam, że ja przecież nie mogę, że to by było takie dziwne nie zastanawiać się nocami co napisać dalej.
 Dlatego stwierdziłam, że zakończenie bloga będzie kiedyś później po prostu.
Może post wam się spodoba:
***************************************************************************
,, Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy,
 a księga zdarzeń zaw­sze ot­warta w połowie. ‘’
/Wisława Szymborska/

   -Nie wierzę, że ostatni raz zakładam szatę ucznia Hogwartu- szepnął Harry. Tak szybko wszystko minęło. Harry pamiętał jakby to było wczoraj jak zakładał tiarę i prosił ją aby nie być Ślizognem. Dobrze pamiętał jak kłócił się i pojedynkował się z Draco Malfoyem. Jak go nienawidził. A teraz całkiem nieźle się dogadują. I to wszystko przez Angelę. Wszystko się Zmieniło w półmroku. Już nie jest jedynakiem. Jego siostra jest od niego o siedemnaście lat młodsza…
-Harry. Musimy już iść- do dormitorium weszła Ginny. Harry nie myśląc długo wziął ją w ramiona.
-Co się stało?- przytuliła się do niego.
-Kocham cię. Ja cię po prostu kocham- Harry westchnął wtulając twarz w jej włosy.
-Ja ciebie też kocham- Ginny popatrzyła mu w oczy i pieszczotliwie poczochrała jego włosy.
-Ale to ja cię skrzywdziłem- powiedział Potter.
-Harry… Ja nie chcę do tego wracać- oznajmiła Ginny.
- Ale ja nie umiem. Muszę ci to wyjaśnić.
-Więc wyjaśniaj, ale szybko, bo nie chcemy się spóźnić na zakończenie- powiedziała Ginny nadal patrząc w oczy Harryego.
-Wtedy, kiedy byłaś nieprzytomna zrozumiałem jak bardzo brakowałoby mi ciebie gdybyśmy nie byli razem. Ja myślę, że podświadomie kochałem cię już w drugiej klasie, kiedy byliśmy w Komnacie Tajemnic. Nie rozumiem, dlaczego ostatnio cię tak traktowałem. Ja nie widzę świata poza tobą. Jesteś mi bliższa niż może się wydawać- Harry patrzył jej w oczy.
-Kocham cię idioto- wtuliła się w niego.
-Em… oj sorty. Nie wiedziałem, że tu jesteście- do dormitorium wszedł Dean Thomas.
-Już idziemy. Chodź Harry- Ginny pociągnęła Pottera do drzwi.
-Gdzie wyście byli?- zapytał Ron kiedy Ginny i Harry dołączyli do nich w WS.
-Rozmawialiśmy- odparł tylko Harry.
-Gdzie jest Draco?- Ginny rozglądnęła się na boki.
-Musiał usiąść przy stole jego domu, bo to zakończenie roku- powiedziała Angelina.- McGodnagall i Snape byli w tym przypadku zgodni.
-Nawet ja się przyzwyczaiłem do tego, że tu siedzi- Harry uśmiechnął się pod nosem.
-Nie przesadzaj. Przecież wiem, że najchętniej byś go zamienił w zwierze- odparowała Angela.
-Oni już w pierwszej klasie się nienawidzili- wtrąciła się Hermiona.- Chciałabyś żeby sześć i pół roku nienawiści znikło zupełnie w pół roku?- zganiła kuzynkę.
-Ciiii. Zaczyna się- uciszył ich Ron.
-I kolejny rok dobiega końca- zaczął swoją przemowę Dumbeldore.- Wy też macie wrażenie, że ten rok był najspokojniejszy ze wszystkich?- po Sali przeszedł pomruk.- Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. A my żegnamy rocznik, który sprawił, że w naszej szkole nigdy nie było nudno. Może opowiem krótko, co zrobili? Żeby każdy z was wiedział, dlaczego ich tak chwalę. W pierwszej klasie było najciężej. Zgodzicie się ze mną moi kochani siódmoklasiści?- Dumbeldor uśmiechnął się do nich. Oni zgodnie pokiwali głowami.- A więc w pierwszej klasie Ron Weasley, Hermiona Granger i Harry Potter przeszkodzili Voldemortowi w zdobyciu Kamienia Filozoficznego. Kiedy byli w drugiej klasie panowała panika. Nie tylko wśród uczniów, ale też wśród nauczycieli, ponieważ powrócił bazyliszek z Komnaty Tajemnic. Panna Granger, która odkryła jak to się dzieje, że ludzie, którzy patrzą na bazyliszka nie umierają tylko zostają spetryfikowani sama niestety została spetryfikowana. Natomiast panowie Weasley i Potter z hmmm… wsparciem profesora Lokcharta ówczesnego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią uratowali Ginny Weasley z rąk Toma Ridle’a. W trzeciej klasie jeśli się nie mylę uratowali Syriusza Black’a dowodząc jego niewinności Chodzież gdyby nie Remus Lupin ich nauczyciel OPCM nigdy sami by nie uwierzyli. W czwartej klasie siódmoklasiści mieli Turniej Trójmagiczny, w którym uczestniczył pan Potter i na którego końcu powrócił Voldemort. W piątej klasie- Dumbeldor przerwał- było znacznie trudniej, co?- uczniowie, którzy pamiętali co było dwa lata temu wzdrygnęli się.- Proszę o powstanie osoby, których nazwiska teraz wyczytam. Hermiona Granger, Ginny Weasley, Luna Lovegood, Ron Weasley, Harry Potter i Nevil Longbottom. A teraz wam wyjaśnię dlaczego kazałem im wstać. Ta szóstka to w większości siódmoklasiści i Gryfoni.I oni samodzielnie uciekli ze szkoły, czyli z pod czujnego oka pani dyrektor Umbridge. Włamali się do Ministerstwa Magii, najbardziej strzeżonego departamentu i walczyli jak na czarodziejów przystało- dyrektor spojrzał na swoich uczniów.- Możecie usiąść. Po szóstej klasie Harry Potter rozegrał ostateczną bitwę z Voldemortem, a w tym roku nie popisali się żadną z tych rzeczy- uśmiechnął się dyrektor.
-Całe szczęście- chociaż profesor McGonagall mruknęła to pod nosem, usłyszeli to wszyscy.
-Tak, więc gratuluję. A teraz każdy z was na pewno chce wiedzieć jak skończyła się tegoroczna rywalizacja domów- uczniowie zgodnie krzyknęli ,,TAK!!!’’- No dobrze. Nie mamy czwartego miejsca- uczniowie wstrzymali oddechy- trzecie miejsce Ravenclaw z liczbą 756 putktów. Gratuluję! Miejsce drugie zajmuje Hufflepuff, który zdobył 800 punktów- w Sali r4ozległy się piski i wrzaski.- Gryffindor i Slytherin zdobyli równo 999 punktów!!!- sala ucichła. Wszyscy w głowie mieli liczbę 999. 1 punkt i wygrał by ktoś inny. To chyba się wydarzyło po raz pierwszy w historii.- Gratuluję zwycięzcom.- ciszę przerwał dyrektor.- Gratuluję też wszystkim siódmoklasistom zakończenia szkoły- i w momencie, w którym dyrektor wypowiedział te słowa z sufitu posypało się konfetti zaczęły wybuchać kolorowe fajerwerki tworząc napis ,,Gratulujemy ukończenia szkoły!’’ Wszyscy byli zdziwieni.
-Kto to zrobił?!- wykrzyknęła profesor McGonagall.- Na początku nowego roku dostanie szlaban!- i właśnie wtedy w powietrzu utworzyły się podpisy: ,, Panowie Lunatyk, Gilzdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników’’.- To chyba jakiś żart!- profesor McGonagall zrezygnowana opuściła ręce. Tylko Harry, Hermiona, Ron i Ginny nie mogli powstrzymać śmiechu. Cała reszta była zdumiona.
-No już chłopcy. Pokażcie się. Nasi uczniowie na pewno chcą poznać największych psotników w historii tej szkoły- odezwał się w końcu Dumbeldor.
-Jak miło tu znowu wejść- zza rogu wychylił się Remus Lupin.
-Nieprawdaż?- za nim pojawił się Glizdogon.
-Cudownie poczuć się jak za starych dobrych czasów- na salę wszedł Syriusz Black.
-Chłopaki. Wy tu byliście nie dalej jak cztery lata temu- ten dziwny pochód zamykał ojciec Harry’ego. James Potter.- A ja tu jestem po raz pierwszy od 20 lat- wszyscy patrzyli się na ten teatrzyk z otwartymi buziami.
-Może zechcecie powiedzieć, który z was to który i dlaczego urządziliście nam taką miłą niespodziankę- profesor Snape wysyczał tych kilka słów.
-Och Sma…- zaczął Syriusz, ale James trącił go w bok- Severusie. Każda okazja do odwiedzenia dawnej szkoły jest dobra.
-Zresztą musieliśmy dopilnować, aby nie zapomniano o Huncwotach. Czyż nie chłopaki?- Remus przybrał typowy dla Huncwotów wyraz twarzy.
-O tak. To prawda- potwierdził Peter.- Ale powinniśmy im powiedzieć, który z nas to który jak to ujął pan profesor.
-A może najpierw przedstawicie się z imienia i nazwiska, a potem z pseudonimów- profesor Dumbeldor poprawił okulary.
-Z przyjemnością panie dyrektorze- odpowiedział James.- Remusie- zwrócił się do przyjaciela.
-Nazywam się Remus Lupin. Dla przyjaciół Lunatyk- Lunatyk ukłonił się.
-Jestem Peter Pettigrew, ale mówią mi Glizdogon- Glizdogon również się ukłonił.
-A ja też się muszę przedstawiać?- Syriusz jak zawsze był wyjątkowy.
-Tak- dostał odpowiedź.
-A więc- dostrzegł wzrok profesor McGonagall.- Jestem Syriusz Black choć zazwyczaj zwracają się do mnie Łapa.
- I ja czyli James Potter zwany Rogaczem- tata Harry’ego wyczarował snop iskier z różdżki, które zmieniły się w płatki kwiatów, które posypały się po całej Sali. Kilka dziewcząt westchnęło.
-Było nam wszystkim bardzo miło, ale zjedzcie i jedziemy do domu. Udanych wakacji!- pożegnał ich dyrektor.
Wszyscy zjedli jak najszybciej i udali się do drzwi wyjściowych. Kiedy wszyscy powsiadali do powozów wyruszyli w stronę Hogsmade. A przy drzwiach już czekali na nich Huncwoci.
-Cześć tato- Harry i jego przyjaciele dołączyli do Hunców.
-Hej Harry- odpowiedział mu Rogacz.
-To było interesujące zobaczyć pana jak pan ,,psoci’’ panie Potter- uśmiechnęła się Ginny.
-Gdyby nie kilka sprzętów z Magicznych dowcipów Weasley’ów niw udałoby się nam- powiedział Syriusz.- Zaproponowaliśmy nawet bliźniakom żeby z nami przyjechali, ale nie chcieli.
-Dlaczego?- zainteresowała się Angelina.
-Stwierdzili, że profesor McGonagall zamknęła by ich w Sali do czasu, w którym nie napisali by poprawnie wszystkich OWTM- ów.
-Chyba jest w tym trochę prawdy- stwierdziła Hermiona.
-Chcecie wracać pociągiem czy może wolicie się przetelepotrować?- zapytał Remus.
-A możemy się teleportować?- Ginny zabłyszczały oczy.
-Dumbeldore wyraził na to zgodę- powiedział Lunatyk.
-No to się teleportujmy… ale moment. Co z rodzicami?- Zapytała Hermiona.
-Rodzice Rona i Ginny wiedzą o wszystkim. Twoi też Hermiono. I obiecali, że poinformują ojca Angeliny- powiedział James Potter.- A ojciec Draco jest jeszcze w Azkabanie.
-To, to akurat wiemy- wtrącił się Harry.
-Ale jego mama?- zapytała Angelina.
-Moja mama jest z wizytą u ciotki w Niemczech- przerwał jej Draco.
-No to skoro już sobie wszystko ustaliliście to zapraszam do willi Godryka w Dolinie Godryka- powiedział pan Potter.
   Już po chwili było słychać dziesięć jednolitych pstryknięć.
***************************************************************************
Hm…..
Jak na mnie to ta długość przeraża? Prawda czy fałsz? ;)
Jak wam mijają wakacje? Mi zleciał strasznie szybko, a od jutra idę na półkolonię, więc będzie mi leciał jeszcze szybciej ;).
Gabrysia M.

niedziela, 22 czerwca 2014

53.Rudy romantyzm.

Hej!
Jestem z tym obiecanym postem. Ale nie dostanę Avadą za długość?
Mam nadzieję, że nie.
Macie go. Chcę duuużo komentarzy ;).
*************************************************************************************
   -Mój Boże to już jutro!- Hermiona latała po całym dormitorium dziewcząt z 7 roku.
-Herm! Nie stresuj się. Zakończenie szkoły nie będzie aż tak straszne. Po drugie Ron poprosił żebym cię zawołała- do pomieszczenia weszła Angelina.
-O nie!!! Zupełnie zapomniałam, że mieliśmy gdzieś iść. Miał mi coś pokazać!- Hermiona zaczęła chodzić coraz bardziej nerwowo.
-Ej! Nie denerwuj się!
-Nie mam już czasu na przygotowanie. Mogę, co najwyżej magicznie poprawić makijaż- lamentowała pani prefekt. W tym samym czasie Angelina poprawiła jej makijaż.
-Ściągaj szatę. Jak już nie możesz się przebrać, to przynajmniej nie idź jak na zajęcia.
-Ale…
-On kocha ciebie, a nie twoje ciuchy!- Angelina skutecznie przerwała histerię Hermiony. Angelina wypchała swoją kuzynkę za drzwi. Hermiona zeszła do PW i zobaczyła Rona opartego o kominek.
-Już jestem- powiedziała podchodząc do niego.
-Więc możemy iść- złapał ją za rękę.
-A gdzie idziemy?- Hermiona jak to na nią przystało chciała wszystko wiedzieć.
-Niespodzianka- powiedział Ron czując, że jego serce skacze mu do gardła ze zdenerwowania.
Draco Malfoy siedział samotnie nad brzegiem jeziora. Zastanawiał się jak by to było gdyby nie poznał Angeliny Granger. Pewnie teraz znęcałby się nad jakimiś pierwszakami i pojedynkował z Potterem. Przypomniał sobie jak po raz pierwszy zobaczył Angelinę.
   -Witam was po świętach!- zaczął Dyrektor. Draco jak zawsze nie słuchał staruszka.- Chcę wam też powiedzieć, że przez najbliższe pół roku do klasy siódmej dołączy Angelina Granger, która zaraz zostanie przydzielona do jakiegoś domu- Draco z zainteresowaniem uniósł głowę. Kolejna szlama do męczenia. I właśnie, kiedy tak pomyślał do Sali weszła owa dziewczyna. Draco z zachwytu zachłysnął się sokiem. Wysoka brunetka, pełna pewności siebie. Z widocznymi rysami dziewczyny z szlachetnej rodziny czarodzieji. Dziewczyna usiadła na stołku, a McGonagall założyła jej tiarę na głowę.
-Griffindor!!!
-Draco. Mamy już nową ofiarę- szepnęła mu do uch Pansy.
   -Śmieszne. Teraz ani ona ani reszta nie chcą dręczyć Ang.
-O czym myślisz?- podeszła do niego Angelina.
-O tobie- Draco wpatrywał się w swoją ukochaną.-Gdzie byłaś?
-Po Hermionę. Zapomniała, że umówiła się z Ronem. Myślałam, że on wyjdzie z siebie- uśmiechnęła się.- Ale ja, Ginny i Harry twierdzimy, że to normalne. Chyba go zżera stres. A ty, co myślisz?
-Że chyba tylko Hermiona nie wie, co ją czeka- wyszczerzył się Draco.
-To znaczy?
-To, że od trzech dni pyta się nas, o co chodzi i czy mamy jakieś sekrety przed nią, a my jej wmawialiśmy, że nie- wyjaśnił Ślizgom.
-A ty byś chciał żebym wiedziała, że masz mi się oświadczać?- zapytała Angela.
-My to, co innego- Draco nie mogąc się powstrzymać przytulił swoją dziewczynę do siebie jakby nie chcąc jej nikomu oddać.
***************************************************************************
-Daleko jeszcze?- zapytała Heminoa.
-Nie. To już tylko kawałek- Ron z każdym krokiem zbliża się do celu ostatecznego. Chwila, która zaraz się wydarzy decyduje o tym czy będzie z Hermioną, czy nie.-Za tymi krzakami jest to, co chcę ci pokazać- oznajmił.
-Ron? Czy chcesz mi powiedzieć coś strasznego? Jeśli tak to nie ukrywaj tego przede mną. Za dobrze cię znam.
-To nic strasznego-uśmiechnął się do niej.- Podobno- dodał w myślach. Hermiona odsłoniła krzaki i zobaczyła wspaniały widok.
-Tu jest pięknie-powiedziała oszołomiona.
-Mam nadzieję, że ci się podoba- Ron uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Spójrz Ron. Jaki dziwny kwiat- Herm kucnęła przy oczku wodnym pochylając się nad zaczarowaną lilią wodną. Płatki kwiatu rozwarły się ukazując przepiękny pierścionek:


 Hermiona ze zdziwieniem przyglądała się pierścionkowi. W tym samym czasie Ron stanął za jej plecami.
-Wyjdziesz za mnie?- szepnął jej do ucha.
-Och Ron!!!- Hermiona z prędkością światła obróciła się do niego i pocałowała w usta.

Ten pocałunek przypieczętował ich miłość.

**********************************************************************************
Podoba się?
Bo ja osobiście prawie się popłakałam ze szczęścia jak to pisałam. 
Gabrysia M.

czwartek, 19 czerwca 2014

Sowia Poczta

Wybaczcie mi!!!
Wiem, że ostatni post napisałam w maju i to w dodatku na początku, ale tak właśnie jest jak kończy się szkołę. Nauczyciele dopadają człowieka i męczą aż się nie poprawi, ale spoko. Za tydzień wakacje. Nadrobię straty. A jeśli mi się uda to może post dodam dziś lub jutro. Ale niczego nie obiecuję!

Gabrysia M.

środa, 14 maja 2014

To już rok!

Witam wszystkich Potterheads!
   Chcę bardzo serdecznie podziękować wszystkim moim czytelnikom, którzy już od roku mnie wspierają. Dziękuję!
   Chcę podziękować Paulli K. za to, że wspierała mnie w trudnych momentach i wręcz popędzała z pisaniem kolejnych postów.
   Dziękuję też Pannie Zgredkowej za masę pozytywnych komentarzy, które za każdym razem dawały kolejną masę energii i zachęcały do dalszych działań.
Dziękuję też wszystkim innym. Za to, że byliście, jesteście i (mam nadzieję) będziecie.
Zrobię teraz małe podsumowanie z całego roku. Jak wam się chce to przeczytajcie:
  • Przez cały rok dodałam 84 (z tym 85) posty w tym 52 fragmentami opowiadania.
  • Jest 10 głównych bohaterów i wielu innych (nie chce mi się liczyć).
  • Najczęściej komentarze piszą: Paulla K. i Panna Zgredkowa.
  • Od zeszłego roku przewinęło się sporo nowych postaci (nie przejmujcie się jeszcze się przewiną)
  • 6 razy pojawiło się coś o pamiętniku Lily Potter. 
  • 7 razy pojawiły się wpisy z pamiętnika Lily Potter.

I To by było na tyle.
   Pewnie zauważyliście, że zmieniłam szablon. Po prostu zrobiłam urodzinowy prezent (głównie sobie).


A teraz sprawy organizacyjne. Chcę wam tylko powiedzieć, że nowy post pojawi się za niedługo.


 Ciekawe czy smaczny :).


czwartek, 17 kwietnia 2014

52. ,,(...) Kim on jest? (...)''



 ,,Nie mów nic. Kocha się za nic. Nie is­tnieje żaden powód do miłości.''
 Paulo Coelho

  Od wypadku Ginny minął już tydzień, a ona nadal się nie obudziła. Harry był przy niej cały czas. Zadręczał się. Kiedy zasypiał na krześle obok jej łóżka dręczyły go koszmary. Wmawiał sobie, że to przez niego tu leży, a przecież nie zapanowała nad miotłą. To mogło przytrafić się każdemu.
   Teraz dla Harrego liczyła się Ginny. OWTM spadły na drugi plan. Siedział przy niej i nie interesowało go nic innego. Gdyby nie to, że reszta przynosiła mu jedzenie zapomniałby o nim.
   -Gdzie ja jestem?- Harry usłyszał nad sobą zachrypnięty głos swojej ukochanej.
-Ginny! Nareszcie się obudziłaś! Jesteś w SS! Byli tu twoi rodzice! Będą też dzisiaj! Idę po panią Poufry, bo prosiła żeby ją poinformować, kiedy się obudzisz!- Harry mówił plątając się w słowach. Bardzo bał się, że po ich ostatniej rozmowie Ginny nie będzie chciała go znać.
-Ginny się obudziła!- wpadł do gabinetu pielęgniarki, a ta zdziwiona nagłym wtargnięciem nie zdążyła zapytać go kiedy, bo on zdążył już wrócić na salę.
-Witam panno Weasley. Jak się pani czuje- podeszła do Ginny.
-Kim pani jest? Kim on jest? Kim jestem ja?- Ginny zadała męczące ją pytania.
-Co ona mówi proszę pani?- zainteresował się Potter obawiając się najgorszego.
-Straciła pamięć, ale jeśli ma jakiś pamiętnik to proszę przynieś go Harry. Ona musi nauczyć się siebie- powiedziała pielęgniarka, co równie dobrze mogło oznaczać: ona się obudziła, więc możesz wyjść, ale przy okazji przynieś pamiętnik.
-Ale…- spróbował Potter.
-Bez gadania! Sio!- i Harry musiał wyjść. Pani Poufry natomiast zajęła się pamięcią Rudej Weasley. Podała jej eliksir uspokajający, ponieważ Ginny dostała napadu spazmatycznego płaczu przypominając sobie zapewne jakąś okropną sytuację. A kiedy Weasley już się uspokoiła podała jej eliksir wspomagający powrót pamięci. Ginny po zażyciu nie smakującego leku położyła się i patrzyła w sufit. Leżała tak dwie godziny, ponieważ nikt jej nie odwiedzał z powodu lekcji. Znudzona oczekiwaniem na jakąś ciekawą sytuację zasnęła. Obudziły ją dopiero krzyki kogoś zagłębionego w okropnym bólu.
-Spokojnie Brad! Spokojnie! Przecież pielęgniarka magicznie przyszyje ci tę rękę!- krzyczał jakiś chłopak do zwijającego się z bólu Brada.- Prawda?- zapytał pielęgniarki trochę ciszej.
-Strasznie to wygląda. Nie wiem czy mi się uda- odszepnęła pani Poufry.
-Ginny!- do Sali wpadł Hermiona i Angela. Ta druga niosła Jeżynkę.- Harry nam wszystko powiedział. Masz tu swój pamiętnik. A to jest twój kot. Jeżynka. Strasznie za tobą tęskniła.
-Mój kot?- zdziwiła się Ginny.
-Tak, a my jesteśmy twoimi przyjaciółkami. Ja mam na imię Hermiona, a to jest Angela- mówiła Granger.
-A kim jest ten chłopak, który spał na krześle obok?- zadała pytanie Weasley. Dziewczyny popatrzyły po sobie.
-To Harry- zaczęła Angela.- A więcej o nim dowiesz się z pamiętnika.
-Aha.
-Koniec wizyt! Wynocha!- pani Poufry wygoniła Angelę i Hermionę. A Ginny otworzyła pamiętnik. Nie czytała go jednak. Otworzyła na pierwszej nie zapisanej stronie, wzięła długopis i zaczęła pisać.

Hogwart, 3.05.1998r.
Pamiętniku!
   Dzisiaj obudziłam się z dwutygodniowej śpiączki. I w pierwszym momencie nie wiedziałam, co się dzieje. Potem Harry poszedł po pielęgniarkę. I wtedy wróciła mi pamięć, ale postanowiłam wykorzystać to, że myślą, że straciłam pamięć i udawałam, że nic nie pamiętam. Dzięki temu dowiem się, co się działo podczas mojej duchowej nieobecności. Jutro pewnie przyjdzie cała paczka, bo mają OWTM- ety z Zaklęć, a one kończą się o 11  i z teorii i z praktyki. Wtedy się wszystkiego dowiem i przy okazji sprawdzę jak Harry zachowuje się wobec mnie.
Dobranoc
   Ginny zasnęła. A następnego dnia o godzinie 11.00 przyszli do niej przyjaciele.
-Cześć siostra- przywitał się z nią Ron.
-Mam brata?- Ginny udała zdziwienie.
-A nawet 6- uśmiechnęła się Hermiona.
-A ty, kim jesteś?- zapytała Draco.
-Ślizgonem- odpowiedział żartobliwie Malfoy.
-A, kim jest, Harry wiesz?- zapytał Ron podstępnie wyczuwając, że jego siostra coś ukrywa.
-Jasne. Dupkiem, dla którego nauka jest ważniejsza ode mnie- wypaliła
Ginny zanim połapała się, że przecież od dwóch tygodni nie zapisywała nic w pamiętniku.
-Chwila moment… Ty wcale nie straciłaś pamięci!- wykrzyknęła Angela, a Harry zrezygnowany opadł na krzesło. Ginny przyjrzała się temu z ciekawością.
-Wiesz, co siostra? Ja i Hermiona musimy już iść. Obiecaliśmy McGonagall, że do niej pójdziemy- i ciągnąc swoją dziewczynę za rękę, ulotnili się.
-Już tak późno?- spojrzał na zegarek Draco.- Chodź Angela. Musimy się pouczyć- i tak właśnie Draco i Aniel wymigali się od przebywania w niezręcznej sytuacji. Tylko Harrz został. Siedziała krześle z głową spuszczoną. Ginny nie chciała mu przeszkadzać. Wiadome było, że myśli teraz o bardzo ważnych sprawach. Liczył na to, że Ginny nigdy nie przypomni sobie ostatnich czterech dni. A tu taka niezbyt przyjemna niespodzianka. W końcu jednak postanowił się otrząsnąć.
-Ja też już chyba pójdę- a kiedy nie otrzymał odpowiedzi od Ginny skierował się do wyjścia.
-A nie chciałeś mi czegoś powiedzieć?- spytała cicho Weasley.
-Chciałem- Harry przyznał jej rację, a ona popatrzyła na niego z wyczekiwaniem.- Wybacz mi moje ostatnie zachowanie! Żałuję! Nie wiem, co we mnie wstąpiło!!! Przebacz mi!- i (ja nie koloryzuję- dop.aut.)padł na kolana łapiąc Ginny za rękę. Ginny uśmiechnęła się czarująco, ale Harry tego nie widział.
-Wstań głupku. Wybaczam ci- powiedziała.- Ale nie chcę nigdy więcej przez ciebie płakać- zastrzegła.
-To mogę ci obiecać bez wahania- Potter przytulił ją tak mocno, że powinniśmy się zastanowić czy przypadkiem nie połamał Ginny kości.
***********************************************************************************
Macie rozdział. Liczę na dużo komentarzy jako świąteczne prezenty :).
 To teraz powinnam się wytłumaczyć z faktu, że ostatni post na tym blogu ( w sumie na Ninie i Huncach też) post pojawił się miesiąc temu. Dobra przyznaję się zawaliłam, ale jak byście wiedziały ile się przez ten czas działo...
Dwa konkursy + przygotowania do kolejnego,
Test kompetencji,
I te sprawy, którymi się z wami nie podzielę.
To jak już was pomęczyłam możecie zabrać się za pisanie komentarzy.
Gabrysia M.
PS: Nie wiem czy dodam post jutro albo w sobotę, więc: Wesołych Świąt!

niedziela, 16 marca 2014

51.Plan na dwa dni: przegrać, wygrać i potem znowu przegrać.

Witam wszystkich czarodziejów!
Na sam początek chciałam was przeprosić za to, że nie było mnie tu przez dłuższy czas, ale no wiecie kwiecień podszedł mnie od tyłu i dopiero teraz zrozumiałam, e za dwa tygodnie piszę test i muszę jednak się więcej uczyć, więc no cóż. Post się pojawia.
************************************************************************************
   Ten dzień był jakiś nie ciekawy. Smutny. Dobijający. Trudno się dziwić, że Harry chodził podenerwowany, a Ginny podminowana. Może gdyby nie to może wszystko potoczyło by się inaczej. Wszystko...
   Zaczęło się całkiem niewinnie. Zwykła rozmowa.
-Harry? Co robisz?- zapytała Ginny.
-Przygotowuję plan na ostatni trening. W końcu jutro jest ostatni mecz sezonu. Gramy go ze Ślizgonami. Zapomniałaś?- powiedział Harry pochylając się nad pergaminem.
-Dopiero teraz? Przecież trening jest za pół godziny- powiedziała Weasley spoglądając na zegarek.
-Już kończę. Jeśli możesz to nie przeszkadzaj- powiedział dając dziewczynie jasno do zrozumienia, że jest niechciana w tym momencie.
-Ok. Idę już na boisko. Z Hermioną i Angelą-  powiedziała Ginny i mimo to, że nie chciała tego po sobie pokazać zrobiło się jej smutno.
-Nie przejmuj się. Po treningu napewno będzie miał więcej czasu- powiedziała Hermiona z przekonaniem.
-On prawie od dwóch tygodni nie ma dla mnie czasu! Na przemian nauka, trening, nauka, szkoła, spanie, nauka, trening! I tak w kółko! Ja rozumiem, że w tym roku ma OWTM-ety, ale wy jakoś macie dla mnie czas, a on nie!!! Może zupełnie zapomniał, że ma dziewczynę!- Ginny wylała swe żale przyjaciółkom.
-Nie martw się. Przejdzie mu to- próbowała pocieszyć ją Angela.
-Mam nadzieję, bo ja cierpię- po rumianym policzku Weasley spłynęła łza. Jednak dziewczyna szybko ją starła.- No dobra. Chodźmy.
   Dziewczyny nie długo czekały na resztę. Jako ostatni pojawił się Harry. Od razu wszyscy wyszli na boisko. I ćwiczyli. Dwie i pół godziny. A potem jeszcze półgodzinne kazanie Harry'ego. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy usłyszeli, że to już wszystko. Ginny najbardziej. Tak strasznie chciała w końcu się do niego przytulić, poczuć jego zapach. Kiedy oboje wyszli zapytała:
-Harry, a może przejdziemy się po błoniach?
-Nie mam czasu. Jestem zmęczony, a muszę jeszcze się pouczyć- powiedział i odszedł szybkim krokiem. Hermiona i Angela widziały wszystko zza rogu i patrząc na siebie ze smutkiem pokiwały głowami. Nie podeszły jednak do Ginny. Stwierdziły, że musi pobyć sama.
   Ginny usiadła opierając się o zimną ścianę i upewniając, że nikt jej nie widzi zapłakała gorzko. Harry ostatnio zaczął ją ignorować. Zachowywał się okropnie. Czy on nie rozumiał, że ona też ma uczucia? Ginny podniosła głowę. Poczuła nagle ogromną siłę. W jej oczach zabłyszczały groźne iskierki. Poderwała się z podłogi jakby w transie. I szybko pobiegła do wieży Gryfonów. W PW siedział Harry pochylony nad książką od eliksirów.
-Co ty sobie myślisz?!- powiedziała głośno stając przed nim.
-Uczę się- powiedział podnosząc wzrok.
-Po, co?! Umiesz wszystko doskonale!!!- zaczęła krzyczeć Ginn.- Wiesz może jeszcze jak się nazywam?! Bo ostatnio swoje imię wypowiedziane przez ciebie słyszałam ze cztery dni temu!!!- przepełniała ją gorycz.
-Nie rozumiesz, że jestem zajęty?!- teraz również Harry zaczął krzyczeć.- Jutro będę miał więcej czasu...!
-No dokończ! Dokończ! Chciałeś powiedzieć: Na naukę!!! Ja się już nie liczę!- do oczu zaczęły jej napływać łzy.- Może powinniśmy dać sobie czas?!
-Dobrze! Proszę cię bardzo!- wściekł się Potter.
-Świetnie!- krzyknęła mu w twarz i szybko udała się do swojego dormitorium.
-Świetnie!- krzyknął za nią jeszcze.
   Następnego ranka nie było lepiej. Kiedy siedzieli przy stole Ginny starała się nie zwracać na niego uwagi. A Harry udawał, że nigdy jej nie widział. Przed meczem tylko powiedział ,,Powodzenia!'' ,co skierowane było do wszystkich. Nie pocałował też Ginny jak to miał w zwyczaju robić przed każdym meczem.
-Jak myślisz? Kiedy się pogodzą?-  zapytała Angela Hermiony.
 -Mam nadzieję, że szybko- odpowiedziała tylko.
    Zaczął się mecz. Ginny pomimo wczorajszej kłótni grała świetnie. W pierwszych minutach meczu zarobiła pięćdziesiąt punktów. Harry też radził sobie nieźle. Rywalizował z Draco, więc miał nadzieję, że i w tym roku zdobędzie Puchar Quidditcha. W końcu już dużo razy z nim wygrywał. I w końcu udało mu się wypatrzyć znicza. Dobiero w trzydziestej minucie, ale udało. Jego drużyna prowadziła już 100:40. Głównie dzięki Ginny. Harry szaleńczym pędem leciał po znicz. Draco na swoim Nimbusie nie miał szans. Zwłaszcza, że był daleko.
-Taaaaaaaaaaaaaak!!!!!!!!! Potterowi się udało! Zdobył znicz jednocześnie wygrywając puchar!!!!- rozległ się krzyk komentatora.
   Wszyscy zawodnicy zlecieli na ziemię. Ginny też. Tylko, że bez miotły. Nikt nie zauważył jak spadała. Dlatego upadła na głowę. Może jak ktoś by ją zauważył to zrobiły coś. Starał się pomóc. Teraz wszyscy zobaczyli. Usłyszeli. Zrozumieli. Dyrektor szybko wyczarował niewidzialne nosze i szybko z pomocą innych nauczycieli przenieśli ją do SS. Harry, Ron, Hermiona, Angela i Draco pobiegli za nimi. Ale dopiero po piętnastu minutach dowiedzieli, co z nią będzie.
-I jak z nią panie dyrektorze?- zapytał Ron.
-Ma mocny wstrząs mózgu. Ale pani Poufry zareagowała bardzo szybko i Ginny na pewno z tego wyjdzie.
-Czy możemy ją zobaczyć?- zapytała Hermiona.
-Tak, ale tylko na minutkę- powiedział profesor. Wszyscy weszli tylko nie Harry.- Czy coś się stało?- zapytał.
-Czy mógłbym być przy Ginny do czasu, w którym się nie obudzi?- zapytał Potter.
-Ale nie wiadomo kie...
-Nie ważne ile. Chcę przy niej być- przerwał mu Harry.
-Dobrze. Możesz. Powiem pani Poufry- Dumbeldor tak jak powiedział tak też zrobił. Pani Poppy trochę ponarzekała, ale w końcu zgodziła się. Przyjaciele wyszli. Został tylko Harry. Pochylił się nad dziewczyną.
-Przepraszam cię Ginny. Przepraszam- oparł głowę na jej piersi i gorzko zapłakał.
***********************************************************************************
Czy może być? Podoba się? Mam taką nadzieję, bo dużo kosztowało mnie napisanie tak smutnego posta. Długość też mam nadzieję zadowala.
Gabrysia M.

środa, 5 marca 2014

Zwiastun

Chciałabym bardzo podziękować Koko z Bajkowych Zwiastunów za wykonanie naprawdę fajnego zwiastunu na tego oto bloga.


Podobał się? Mam nadzieję, że tak.
Gabrysia M.

niedziela, 2 marca 2014

Miniaturka 10.

Hej!
Wiem, wiem nie ma mnie tu prawie wcale. Bardzo was przepraszam, ale nie miałam dużo czasu w tym tygodniu. W poniedziałek kartkówka, we wtorek wyjście do gimnazjum nr.2 (dla chętnych). W środę do gimnazjum nr.4 czyli rejonowego gimnazjum mojej szkoły. W czwartek dyskoteka szkolna, a w piątek zadanie klasowe, zbiórka drużyny harcerskiej. Byłam tak wyczerpana całym tygodniem, że szkoda gadać.
A teraz zapraszam na miniaturkę:
************************************************************************************
   Strach, zaskoczenie, smutek, gorycz i rozżalenie. To właśnie czułam, kiedy biegiem wracałam do zamku. Przed niecałą minutą zobaczyłam swojego chłopaka, który okazał się być wilkołakiem. Nie rozumiałam dlaczego mi tego nie powiedział. Byliśmy w końcu parą. Miał być szczery.


   Czy on nie rozumiał, że nie mówiąc mi tego ranił mnie jeszcze bardziej? Stanęłam przed portretem Grubej Damy, ale po namyśle odwróciłam się i poszłam do Pokoju Życzeń. Muszę to wszystko przemyśleć.
   Kiedy dotarłam już do Pokoju Życzeń poprosiłam o pokój, w którym będę mogła przemyśleć wszystko, a nikt mnie w nim nie znajdzie. I wiecie jaki pokój się pojawił? Kopia pokoju Remusa, ten który ma u siebie w domu. Widocznie ten pokój wyczuł, że w tym pomieszczeniu czuję się jak w azylu.
   Przypomniałam sobie moment, w którym zostaliśmy przyjaciółmi. Razem z tym wspomnieniem nadeszły jego słowa kiedy wyznawał jej miłość:


   Jaka byłam szczęśliwa. Albo kiedy zaprosił mnie na bal zanim zostaliśmy parą. Z każdym tym wspomnieniem łzy napływały mi do oczu.



   Z bezsilności walnęłam w szafę. Nie dość, że wypadły z nich kopie rzeczy Remusa, to w dodatku rozcięłam sobie rękę. Koło mnie od razu pojawiła się apteczka. Odkaziłam rękę i zawinęłam w bandaż. A zaraz po tym zauważyłam zdjęcie, które wypadło z jego szafy.


   To my. Pamiętam jak James robił nam to zdjęcie. Wtedy wszystko było prostsze. I znowu ogarnęła mnie wściekłość. Byłam wściekła na niego. Za to, że tyle czasu mnie oszukiwał. Nie liczył się z moimi uczuciami. Myślał tylko o sobie.



   Zwróciłam uwagę na fakt, że jest już jasno. Spojrzałam na zegarek. Była siódma rano. O tej porze Remus razem z zaspaną resztą wędrował po szkole. Wybiegłam z Pokoju Życzeń i  z prędkością światła zbiegłam po wielu schodach. Zauważyłam Remusa.
-Stój!!!- krzyknęłam tak głośno, że połowa Hogwartu zareagowała na mój głos.
-Ann? Czy coś się stało?- starał się zachować pozory, ale wiedział, że mam świadomość tego kim jest.
-Musimy porozmawiać- wycedziłam przez zęby.
-Chodź- otworzył drzwi do opustoszałej sali, w której już nikt nie uczył, a potem rzucił zaklęcie aby nikt nas nie podsłuchiwał.
-Dlaczego mi mi nie powiedziałeś?!- byłam (mało powiedziawszy) wściekła.
-Myślałem, że mnie znienawidzisz. Wystraszysz się i uciekniesz- powiedział skruszonym głosem.
-I miałeś rację. Ale nie do tego, że się ciebie boję- powiedziałam, a on spojrzał na mnie z zaciekawieniem.- Nienawidzę cię za to, że nic mi nie powiedziałeś! Nienawidzę cię za to, że tyle czasu kłamałeś i też za to, że myślałeś wtedy tylko o sobie!!!- krzyknęłam mu w twarz.
-Ann ja... ja przepraszam. Wiem, że nie powinienem. Czy mogłabyś mi wybaczyć?- zapytał mnie. Uderzyłam go w twarz. A potem przytuliłam się do niego.
-Kocham Cię, ale obiecaj, że już nigdy mnie nie okłamiesz-wtuliłam twarz w jego koszulę.
-Ja też cię kocham- złapał moją twarz w obie ręce, popatrzył w moje oczy, a potem pocałował.


niedziela, 23 lutego 2014

50.Pozornie zwykła niedziela.

Hej!
 Dzisiaj mamy 50 post!
Mogę sobie pogratulować. A ten post dedykuję... Paulii K. z <KLIK> i Pannie Zgredkowej z <KLIK>
Miłego czytania:
***********************************************************************************

   Czy wiecie jak czuje się chłopak, kiedy ktoś inny podrywa jego dziewczynę? Chłopak ma wtedy ochotę zrobić krzywdę swojemu przeciwnikowi. Tak właśnie czuł się Harry, który miał ochotę rozwalić twarz Deanowi, kiedy tylko go widział. Nie możemy mu się dziwić. W końcu on bardzo kocha, Ginny.
Przejdźmy do teraźniejszości.
   Harry Porter i Ginny Weasley spacerowali po błoniach w niedzielne przedpołudnie. Słońce przyjemnie ogrzewało ziemię, (co w Anglii jest dosyć rzadkie).
-O jak przyjemnie! Mogłabym tak spacerować całymi dniami- Ginny wystawiła twarz do słońca. Nagle w krzakach coś się poruszyło.
-Co to może być?- zapytała Ginny.
-Nie wiem, ale trzeba to sprawdzić- Harry ostrożnie skradał się ku krzakom. Jak na zawołanie z zarośli wyskoczył biały kot, który  rzucił się na Harry’ego i zaczął drapać go po twarzy. Jednak, kiedy spostrzegł, że chłopak nie ma zamiaru go skrzywdzić, uspokoił się. Zaczął lizać rany, które sam przed chwilą zadał. Po wykonaniu tej czynność podszedł do Ginny i zaczął się łasić.
-Wcale nie jesteś taki straszny- Ginny pogłaskała kota.
-Weźmiemy go do zamku- powiedział Potter.- On może do kogoś należeć- na próżno jednak szukali właściciela. W końcu Harry postanowił, że kot należy do Ginny.
-Och dziękuję Harry!- rzuciła mu się na szyję.- Nazwę go… A raczej ją… Jeżynka!- zachwyciła się Wesleówna.
-Dlaczego Jeżynka? W końcu to biały kot- zdziwił się Harry.
-Tak, ale znalazłeś go w krzaku jeżyny- Ginny wystawiła mu język.
-W takim razie: Witaj Jeżynko- Harry uśmiechnął się do kotki.
-Ej, co to za zwierzak?- zapytała Hermiona, która razem z Angeliną weszła do PW.
-Znaleźliśmy ją we krzakach jeżyny. Szukaliśmy właściciela, ale nikt jej nie wziął, dlatego jest teraz moja- wyjaśniła Ginny.
-Tak? A jak ją nazwałaś?- zapytał Ron, który niewiadomo kiedy znalazł się obok swoich przyjaciół.
-Jeżynka- powiedziała Ginny tak jak by to było oczywiste. Wszyscy zaśmiali się serdecznie.
-Chodźmy na obiad. Po tym spacerze mam większy apetyt- powiedział Harry.
-Czekajcie. Zaniosę tylko Jeżynkę do mojego dormitorium- powiedziała Ginny i zabrała kotkę. Kiedy wróciła do PW wszyscy czekali tylko na nią.
-Angela?- zapytała Hermiona.
-Co?- zapytała Angela chociaż dobrze wiedziała o co zapyta ją kuzynka.
-Dlaczego nie spędzasz czasu z Draconem?- zapytała Hermiona.
-Trochę się wczoraj pokłóciliśmy- powiedziała Angela wymijająco.
-O, co?- zainteresowała się Ginny.
-O to, że jest totalnym idiotą- przyjaciółki zrozumiały, że Angela nie chce o tym rozmawiać. Żadne z przyjaciół nie było rano na śniadaniu, ponieważ zwyczajnie sobie zaspali. Teraz jednak wyczekiwali momentu, kiedy Draco podejdzie do Angeli. Od pewnego czasu siedział z Gryfonami, dlatego wszystkich bardzo ciekawiło, co będzie teraz. No i w końcu doczekali się.
   Draco do WS wszedł razem, z Crabbem i Goylem tak jak dawniej. Usiadł przy stole Ślizgonów jak gdyby nigdy nic. Zachowywał się tak jak zachowywał się zanim został chłopakiem Angeli. Gryfonka widząc swojego chłopaka (miała nadzieję, że to co wczoraj jej powiedział nie oznaczało końca ich związku) straciła uśmiech, a jej ulubiona zupa przestała smakować.
   Gwałtownie przerwała jedzenie. Zauważyła, że Pansy Parkinson pocałowała, Dracona w policzek ten nawet nie zareagował. Popatrzył, na Angelę, ale zachowywał się tak jak by jej nie znał. Angela poderwała się od stołu i zaskakującą prędkością wybiegła z Sali. Nikt jednak nie zauważył, że Angela płacze. Przyjaciele Angeli popatrzyli po sobie.
-My z Hermioną pójdziemy do niej. A wy tu siedźcie i obserwujcie Malfoy’a. Nie sądzę, aby tak nagle przestał interesować się Angelą. Mam wrażenie, że ktoś mu w tym pomógł- szepnęła Ginny i razem z Hermioną wybiegły za Angelą.
-Gzie ona może być?- zastanowiła się Ginny.
-Tam gdzie byli razem po raz pierwszy- powiedziała Herm.
-To znaczy w Pokoju Życzeń. Szybko!- pobiegły do tego właśnie pokoju. Hermiona przeszła trzy razy koło ściany myśląc: ,,Tam gdzie Angela’’. Pojawiły się drzwi. Weszły i zobaczyły Angelę, która siedziała na ziemi i płakała.
-Angel nie warto płakać- powiedziała Ginny.
-Co on ci wczoraj powiedział?- zapytała Hermiona.
-To było tak- Angela starała się mówić wyraźnie pomimo dławiącego płaczu- że ja podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. No wiecie zawsze tak robiłam na powitanie. A on skrzywił się i wytarł policzek. Stwierdziłam, że tak się wygłupia, więc nic sobie z tego nie robiłam i zapytałam gdzie idziemy. Wiecie. Byliśmy umówieni. A on się zaśmiał, że chyba zgłupiałam. Powiedział, że on nie będzie zadawał się z takimi śmieciami jak ja. No to się wydarłam i walnęłam go w policzek, a potem wróciłam do dormitorium- kiedy to powiedziała rozpłakała się jeszcze bardziej.
-I ty to nazywasz kłótnią?- zdziwiła się Hermiona.
-Chodź, idziemy. Trzeba coś wymyślić- powiedziała ruda Wesleówna. Wyszły z PŻ. Kiedy mijały Ślizgonów Draco zauważył, że Angela płacze. I w tym właśnie momencie miał przebłysk.
   -Angela chodźmy się przejść- zaproponował Draco. Angelina nie chętnie się zgodziła. Zazwyczaj lubiła spacery po błoniach, ale jakoś tak nie miała ochoty prowadzić tu poważnej rozmowy.
-Co ci jest? Dlaczego zaczęłaś się zachowywać tak dziwnie?- zapytał gdy dotarli już na błonia.
-Dowiedziałam się, że byłeś okropny zanim się pojawiłam.- powiedziała Angela.- Zastanawiam się czy mogę być z kimś takim- w jej oczach zatańczyły łzy. Jakby na ukazanie tej dramatycznej chwili rozpadał się deszcz.
-Angelina! Proszę! Błagam! Nie rób tego!-padł przed nią na kolana- Dla ciebie się zmienię! Przysięgam! Kocham Cię!!!- obją ją w pasie by nie odeszła.- Wybacz mi...- szepnął.
-Wybaczam-Angela Granger, niepoprawna romantyczka popłakała się słysząc wyznanie Draco. Malfoy wstał jakby unosiły go skrzydła. Porwał Angelę i okręcił w okół własnej osi. Pocałował ją najbardziej namiętnie jak potrafił. Tym razem deszcz był oznaką radości. Nie smutku.
-Draco? Co ci jest?- zapytała Pansy.
-Mam wrażenie… Nie nic. Chodźmy- powiedział i udał się dalej- powiedział i poszedł w kierunku lochów. Przebłysk Malfoy’a nie umknął Harry’emu.
-Chodźcie. Muszę wam coś powiedzieć- powiedział Potter i ruszył z powrotem ku PŻ. Kiedy już tam dotarli przekazał swoje podejrzenia reszcie.
-Moim zdaniem Ślizgoni coś mu podali. Ale nie zrobili tego sami- powiedział z satysfakcją.
-To, z kim?- zapytał Ron.
-Z Deanem Thomasem- wyjawił Harry.
-Ale on przecież łazi za Ginny- zdziwiła się Angela.
-On już sam nie wie, za kim łazi. A ślizgoni przekonali go, że zostaniesz jego dziewczyną jak pomoże im, aby Malfoy o tobie zapomniał. Tylko użyli słabego eliksiru- wyjaśnił Harry.
-Trzeba coś wymyślić. Ja go kocham- powiedziała Angela.
-Spoko. Tata kiedyś dał mi antidotum. Powinno zadziałać- Harry pomachał jej jakąś fiolką przed oczami.
   Ustalili, że zajdą im drogą, kiedy będą szli na jakąś przechadzkę by podręczyć młodszych uczniów. Właśnie teraz była, chwila.
-Witam, witam- powiedział- Ron do Ślizgonów.
-Co tam u waszej szlamy i półkrwiaka- zaśmiała się Pansy.
-Na pewno lepiej niż u wyczyszczonej pamięci- odgryzła się Ginny. Ślizgonom uśmiech zszedł z twarzy.
-O, czym oni mówią?- zapytał Draco, który jako jedyny nie wiedział o co chodzi.
-Skąd my mamy to wiedzieć? Nie myślimy jak zdrajcy krwi- powiedział Goyle, który wykazał się naprawdę sporą inteligencją (???). Gryfoni nie wytrzymali i rzucili się z zaklęciami na Ślizgonów. Jedynie Draco i Angela nie walczyli.
-Draco? Naprawdę mnie nie pamiętasz? Mówiłeś, że mnie kochasz- powiedziała, a jedna samotna łza spłynęła po jej policzku. Obiecała sobie, że antidotum użyje dopiero wtedy, kiedy jej się nie uda. Draco miał kolejny przebłysk.
   -Draco! Jak się czujesz?- zapytała uradowana.
-Wszystko mnie boli- Draco uśmiechnął się.- Ale mam wrażenie, że płakałaś.- oznajmił patrząc na nią uważnie.
-Było mi smutno- usprawiedliwiła się dziewczyna. Usiadła na stołku obok łóżka ukochanego.
-Dlaczego?- zapytał.
-Bo się o ciebie bałam- powiedziała Angelina.
-Kocham Cię wiesz?- zapytał.
-Albo, że nigdy nie pozwolisz mi się obwiniać- mówiła dalej. A Draco coraz więcej sobie przypominał.
   -Draco?- zapytała Angela wtulając się w niego.
-Słucham?- popatrzył na nią.
-Kiedy zrozumiałeś, że jesteś we mnie zakochany. Jeśli jesteś?- podniosła głowę by popatrzyć na niego z zapytaniem.
-Oczywiście, że jestem- zaśmiał się Draco.- Pytasz, kiedy zrozumiałem, że jesteś tą jedyną? Widzisz zrozumiałem to dopiero wtedy, kiedy stałaś zdziwiona wyznaniem Brada. Ale myślę, że wtedy w gospodzie Pod Trzema Miotłami siedziałaś zalana łzami przez Brada już wiedziałem, że jesteś wyjątkowa- powiedział jej.
-A, co powiesz o naszej rozmowie po tym jak uratowałeś mnie przed Bradem? I pocałunek?- zapytała go zdziwiona.
-Uratowałem cię, dlatego, że jak już wspomniałem mam sumienie i myślę, że już wtedy miałem przebłysk ,,Ty ją kochasz! Pomóż jej!’’. A co do naszego pierwszego pocałunku to po prostu nie mogłem się powstrzymać- uśmiechnął się zabójczo.
-Haaahahahahaha, ale śmieszne- powiedziała Angela. Pomimo to również się uśmiechnęła.
-A, kto się śmieje? Bo ja na pewno nie- powiedział udając powagę.
-Kocham Cię? Wiesz o tym?- zapytała go Angela patrząc na niego z miłością.
-Jasne, że wiem, ale ja kocham cię równie mocno, a nawet bardziej- powiedział i pocałował ją.
-A jak mnie uratowałeś? Nie pamiętasz? Naprawdę? Mówiłeś, że nigdy tego nie zapomnisz- Angela uroniła kolejną łzę.
   -Kim jesteś?- zapytała.
-Ale nie będziesz krzyczeć, błagać o pomoc i próbować uciekać?- zapytał.
-Zaczynam się bać, ale nie. Nie będę.- powiedziała Angelina pewnym siebie głosem.
-Ok- chłopak skierował różdżkę w swoją twarz- Lumos Maxima- powiedział i oczom Angeliny ukazała się blada twarz Draco Malfoy'a.
-Dlaczego mnie uratowałeś?- wyksztusiła.
-Nie chciałem mieć cię na sumieniu- uśmiechnął się Draco- i tak. Mam sumienie- uprzedził kolejne pytanie Angeliny.
-Ale ja jestem w połowie szlamą- Angela nadal się dziwiła.
-Ale za to ładną- Malfoy wyglądał na rozbawionego przebiegiem rozmowy.
-Dziękuję?- Angela miała wrażenie, że Malfoy mówi szczerze.
-Nie ma, za co- ktoś, kto zna Malfoy'a od złej strony mógłby pomyśleć, że Draco dostał skurczu twarzy i dlatego ciągle się uśmiecha- jeśli chcesz powiedzieć swoim przyjaciołom to możesz, ale nie chciałbym aby cała szkoła wiedziała- zastrzegł ślizgon.
-Ok.Ale myślisz, że Brad już odszedł?- zapytała Angela, która niespodziewanie zarumieniła się.
-Nie sądzę. Odprowadzę cię pod portret Grubej Damy- powiedział Malfoy. Wyszli z kryjówki i obrali najkrótszą drogę pod wejście do PW gryfonów.
-Dziękuję- powiedziała Angelina kiedy byli już pod portretem. Malfoy przyglądał się Angeli. I nagle, zupełnie niespodziewanie Draco pocałował Angelę. Gryfonka była zaskoczona i nie zdążyła się uchylić. Ze zdziwieniem jednak stwierdziła, że Draco świetnie całuje. Ślizgon z ledwie zauważalnym ociąganiem zakończył pocałunek.
-Do zobaczenia- powiedział i odszedł. Angela ocknęła się.
-Znak miłości- powiedziała hasło Grubej Damie i weszła do PW. Siedzieli tam jej przyjaciele.
(…)I znowu z opresji uratował ją Malfoy.
-Witaj skarbie- powiedział Draco do Angeli i  ją pocałował. Przyjaciele Angeli wybauszyli oczy. Natomiast ,,przyjaciele'' Dracona wyglądali jakby mieli się zwymiotować. Malfoy odsunął się od Angeli przytulając ją do siebie.
-Kiedy zostaliście parą? Przecież wczoraj Angelina była ze mną na RANDCE- zdenerwował się Brad.
-Wieczór- Malfoy miał już gotową odpowiedź- zresztą taka randka na jaką ją zabrałeś nie można nazwać randką. Spotykać się z trzema dziewczynami na raz to nie jest fajne.
-Trzema?- odezwała się Angela, która jak do tego momentu wolała się nie wtrącać- Myślałam, że był tylko umówiony ze mną i z Agnes.
-A o Adell nie wiedziałaś słońce?- Malfoy zadał pytanie teoretyczne.
-Nie- powiedziała szczerze zdziwiona Angelina.
-To teraz już wiesz- uśmiechnął się Malfoy i pociągną Angelę zanim ta zdążyła przyłożyć Bradowi w nos( i tak złamany przez Malfoy'a ).
-Dzięki za pomoc- powiedziała Angela.
-Nie ma za co, ale teraz i tak musimy udawać parę skoro cała szkoła tak twierdzi- wyszczerzył się Malfoy.
-Czy to jest propozycja?- zapytała Angela.
-Pytanie- poprawił Draco- Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał. W jego oczach można było ujrzeć napięcie.
-Tak- i ulga. Malfoy był tak szczęśliwy, że... nigdy go takiego nie widzieliśmy- Ale teraz mnie puść, bo się duszę.
-Wybacz- Malfoy puścił Angelę- możemy zobaczyć się później? Muszę iść wysłać list do rodziców.
-Jasne. I tak obiecałam Hermionie, że napiszę w końcu to wypracowanie na Zielarstwo. Do zobaczenia później- złożyła na jego ustach pocałunek.
-A, kiedy zajadle broniłeś mnie przed swoim ojcem? Tego też nie pamiętasz?
   Pod wieczór całą szóstką wracali z chrzcin Vanessy. Spóźnili się na swój świstoklik. Musieli więc teleportować się do Hogsmade, a potem dojść piechotą. Kiedy byli koło bramy do Hogwartu natknęli się na... no niestety Lucjusza Malfoy'a.
-Witaj synu- powitał zimno Dracona.
-Po co tu przyjechałeś?- zapytał Draco nie owijając w bawełnę.
-Chciałem sprawdzić czy to prawda, że pół szlama jest twoją dziewczyną. Jak widać Pansy miała rację- spojrzał z obrzydzeniem na Angelinę, która przytulała się do Draco.
-I co ci do tego?- zapytał zdenerwowany Draco.
-Niszczysz nasze dobre nazwisko- powiedział ojciec Dracona.
-Ja? A ty? To ty je zniszczyłeś! Nie pamiętasz jak służyłeś Voldemortowi?! Jak nasyłałeś mnie na Harrego, Rona, Hermionę i Ginny?! Jak siedziałeś w Azkabanie?!!!- w miarę wytykania Draco podnosił głos.
-Dość! Masz z nią zerwać!- powiedział Lucjusz Malfoy wytrącony z równowagi- Ja ci znajdę odpowiednią partnerkę!
-Jakąś pustą blondynę?! Dziękuję bardzo, ale Angela jest idealna!!!- wykrzyczał Draco.
-Dosyć! Crucio!- rzucił zaklęcie na syna zanim ktokolwiek zdążył zareagować.- Crucio! Crucio!- i kolejny raz.
   Draco otrząsnął się z Niny nieprzyjemnego wspomnienia.
-Angela!!!- objął ją w tali i wtulił twarz w jej włosy.- Przepraszam. Jestem idiotą. Wybacz mi za to, co wczoraj powiedziałem- tym razem Angela wypłakała dwie łzy.
-To nie twoja wina. To nie byłeś ty- pocałowała go w policzek.- Kochani! Kończymy!- krzyknęła do reszty.
-Dałaś mu antidotum?- zapytał Porter.
-Nie. Wystarczyły wspomnienia- Ślizgoni byli wściekli.
   Ślizgonom, którzy uczestniczyli w planie pozbycia się pamięci Malfoy’a zostali ukarani szlabanem u profesor McGonagall. Do końca roku (4 miesiące), a Dean, który jak się okazało rzeczywiście pomagał Ślizgonom został ukarany szlabanem u profesora Snape’a.
***********************************************************************************
Tada!!!
Oto Jeden z dłuższych rozdziałów jakie napisałam.
Gabrysia M.

Zaczarowani