poniedziałek, 27 stycznia 2014

Miniaturka 7.

Cześć! Wiem, że nie piszę, ale to dlatego, że jest ostatni tydzień przed feriami i mamy masakrę w szkole. Zapewne wiecie jak to jest. Dlatego postanowiłam uraczyć was tą jakże wspaniałą miniaturką. Tę miniaturkę dedykuję wszystkim, którzy zostawią komentarz pod tym postem.
***********************************************************************************
Noc. Prawie 1 w nocy. O tej porze nie wiele osób chodzi na spacery. Pomimo tego, że jest lato. Jednak pewna para spacerowała po uliczkach Doliny Godryka. Chociaż spacerowała to nieodpowiednie słowo. Chłopak prawie, że ciągnął dziewczynę za rękę.
-Ale gdzie ty mnie ciągniesz?- pytała dziewczyna starając się zatrzymać.
-Chcę ci coś pokazać- upierał się przy swoim chłopak.
-Ale co?- nie ustępowała czarnowłosa.
-Zobaczysz- chłopak uśmiechnął się tajemniczo. Dziewczyna nie miała więcej argumentów, aby się zatrzymać. Tak dla małego wyjaśnienia. Dziewczyna i chłopak wyglądali na około 19 lat. A kiedy się ich widziało od razu chciało się mówić tylko o tym, że są dla siebie stworzeni.
-Jesteśmy- oznajmił chłopak.
-Ale jak to Syriuszu? Nic nie widzę- dziewczyna rozglądała się.
-Dlatego, że musimy jeszcze przejść za krzaki głuptasku- wyjaśnił jej.
-To chodźmy już. Chcę wracać do łóżka- dziewczyna niecierpliwiła się.

,,Cierpliwość jest podporą
słabych, niecierpliwość ruiną
mocnych''

-Nie ma tak łatwo. Zakryję Ci oczy Dorciu- uśmiechnął się chłopak i nałożył ręce na oczy dziewczyny. Prześli przez zarośla.
-Mogę już popatrzyć?- zapytała Dorcas.
-Tak.- powiedział Syriusz i opuścił ręce aby Dorcas mogła zobaczyć jego dzieło.
-To... to... to jest przepiękne!- wydusiła z siebie. Spojrzała na miejsce gdzie przed sekundą stał jej chłopak. Nie było go tam. Skierowała spojrzenie w dół. Zauważyła Syriusza, który klęczał obok niej z pierścionkiem wyciągniętym na rękę( oczywiście w pudełeczku- dop. aut).
-Dorciu! Jesteś jedyną osobą z jaką wyobrażam sobie moje przyszłe życie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- spojrzał na nią z oczekiwaniem.
-Tak! Tak! Tak!- Dorcas rzuciła mu się na szyję. Założył jej na palec pierścionek.

,,Te, co przyj­mują oświad­czy­ny,
wyp­rzedzają o krok te, którym się nikt nie oświad­czył,
a o dwa kro­ki te, które go­towe są zgodzić się na wszys­tko,
za­nim kto­kol­wiek zro­bi im jakąś pro­pozycję''

Wracali do domów szczęśliwi jak nigdy dotąd. Ich życie było jednym wielkim szczęściem.


***********************************************************************************
I jak? Czy się podoba? Mam nadzieję, że tak, bo najbliższy post jaki planuję dodać do dopiero za tydzień. No chyba, że wyrobię się wcześniej.
Gabrysia M.

niedziela, 19 stycznia 2014

47.Wspomnienie pewnej nocy cz.1.




    Było już południe kiedy Angelina, Ginny, Hermiona, Ron i Harry obudzili się. Pierwsze, co zrobiła cała piątka to spojrzenie na łóżko Dracona.
   Ślizgon był bledszy niż zwykle( o ile to możliwe -dop.aut.). Biała pościel w SS była mocnego koloru w porównaniu z twarzą Dracona. Angela na wspomnienie minionej nocy zalała się łzami.
-Angela nie martw się- powiedziała jej Ginny- Draco na pewno szybko wyzdrowieje.
-To moja wina- zaszlochala.- Gdybym wtedy mu nie wybaczyła nie bylibyśmy razem i nie leżałby tu teraz- łzy kapały z jej podpuchniętych oczu.
-On by nigdy nie pozwolił na to, żebyś się obwiniała- powiedział do Angeli, Ron.
-Jak nie będę się obwiniać sama zrobi to jego matka- Angelina zaczęła płakać jeszcze bardziej.
   Drzwi do SS otworzyły się z impetem. Do pomieszczenia wbiegła matka Dracona. Podeszła do łóżka syna. Pogłaskała go po głowie.
-Idiota. Jak on mógł zrobić coś takiego swojemu dziecku?- zadała pytanie samej sobie. Spojrzała na Angelę, którą przytulała Hermiona. Podeszła do nich.
-Dlaczego płaczesz?- zapytała Angelinę. Angela rozpłakała się jeszcze bardziej.
-B-b-b-bo przeze mnie Draco tu leży- jeśli chcecie to dziwcie się jak pani Malfoy to zrozumiała, bo Angela mówiła po prostu dławiąc się łzami.
-To nie twoja wina, że mój zidiociały mąż nie potrafi zaakceptować ukochanej swojego syna. Jedynego syna- powiedziała i wyciągnęła do Angeli ręce w geście przytulenia. Angela niepewnie podeszła do Narcyzy Malfoy, która ją przytuliła.
-Na początku też nie mogłam się z tym pogodzić, ale szczęście mojego syna jest dla mnie ważniejsze niż nazwisko. Nie chcę popełnić tego samego błędu, co moje matka, która wyrzekła się Andromendy- powiedziała i przytuliła ją jeszcze bardziej.- A teraz przepraszam, ale muszę załatwić formalności związane z moim mężem i jego pobytem w Azkabanie- powiedziała i opuściła pomieszczenie.
-Nareszcie się obudziliście- podeszła do nich pani Pomfry- Musicie stąd wyjść. Niestety, ale stan pana Malfoya jest bardzo ciężki i muszę się nim zająć w ciszy i w spokoju.
-Dobrze, do widzenia- powiedzieli i starali się wyprowadzić Angelę. Ona jednak wyrwała się im i podeszła do nieprzytomnego Draco.
-Będzie dobrze- szepnęła i złożyła na jego ustach krótki pocałunek.
-Angela. Chodź już- ponaglił ją Ron.
-Już idę- podeszła do przyjaciół i razem z nimi opuściła SS.
-Wiecie, co dziewczyny?- zapytała Ginny.
-Przykro mi Ginny, ale nie umiemy czytać w myślach- odpowiedziała jej Hermiona.
-Zróbmy sobie babski wieczór- zdradziła im swój pomysł.
-Ok!- zawołała z entuzjazmem Hermiona.- Prawda Angel?
-Tak- powiedziała Angelina.- Jestem za!
-Chłopaki? Załatwicie nam jedzenie?- zapytała Ginny stając na palcach i całując Harry’ego w policzek.
-No nie wiem…- targował się Potter.
-Proszę- pocałowała go krótko w usta.
-No może…- nadal się z nią drażnił Ginny. Złapała go za krawat jego wczorajszego stroju i pocałowała go baaaaaardzo namiętnie.
-Tak. Skombinujemy wam jedzenie- powiedział i skradł jej jeszcze jeden całus.- Ale to potem- powiedział i wszyscy ruszyli do wieży Gryffindoru.
-Ginny? A gdzie zrobimy ten babski wieczór?- zapytała Angela.
- W moim dormitorium. Zapytam Mii czy możemy. Oczywiście ona posiedzi z nami- wyjaśniła Wesleówna.
-No chyba, że tak- zgodziła się Hermiona. Ginny skacząc, co trzy schody pobiegła do swojego dormitorium.
-Mia? Jesteś tu?- zawołała.
-Jestem, jestem. Po prostu brałam prysznic- z łazienki wyłoniła się smukła postać Mii.
-Chciałam się ciebie zapytać czy mogę dzisiaj wieczorem w naszym dormitorium urządzić babski wieczór- powiedziała.- Oczywiście ty też jesteś zaproszona- dodała.
-Jasne, że możesz. To jest też twoje dormitorium. Pewnie będzie Angelina i Hermiona?- zadała pytanie teoretyczne.
-Tak. I mam w zamiarze zaprosić też Lunę- dodała Ginny.
-Fajnie- uśmiechnęła się Mia.- Chętnie bym przyszła, ale zgodziłam się na randkę z Zackiem Monet. No wiesz tym z Ravenclowu.- zarumieniła się.- Nie wypada odwoływać. Ale jak randka się skończy to do was dołączę- pokazała swoje krystalicznie białe ząbki w swoim niezwykle ujmującym uśmiechu.
-Tak? To fajnie- powiedziała Ginny z entuzjazmem.- Życzę powodzenia. Jak chcesz to ja i dziewczyny pomożemy ci się przygotować. Chyba, że nie chcesz?- zapytała.
-Jasne, że chcę. Mam duży mętlik w głowie, bo nie wiem, w co się ubrać. A wspominał coś o romantycznej kolacji- teraz Mia była czerwona jak burak.
-To my ci pomożemy. Wesz- powiedziała- paznokcie, włosy, makijaż, ciuchy, dodatki- Ginny wyliczała na palcach.- A o, której macie się spotkać?- zapytała.
-O 18.30 koło Pokoju Życzeń- powiedziała Mia.
-To zaczniemy o 16.00- zadecydowała Ginny.- A teraz przepraszam, ale przyda mi się długa i odprężająca kąpiel.- powiedziała i weszła do łazienki.
   Po godzinie zeszla do PW, aby razem z Hardym, Ronem, Hermioną i Angelą udać się na obiad.
-Dziewczyny słuchajcie- powiedziała do Angeliny i Hermiony kiedy siedziały już przy stole.- Mia powiedziała, że bez problemu możemy zrobić babski wieczór w naszym dormitorium. Ona idzie na randkę, także dołączy do nas potem. Zaprosimy jeszcze Lunę. Naszą ,,imprezkę’’ zaczniemy koło 18. 30, bo wcześniej pomożemy się przygotować Mii.- wyjaśniła Ginny.
-Ok. To po obiedzie zaproś Lunę- powiedziała Angela.
-Na 18.30 rzecz jasna- dodała Hermiona. Zjadły obiad i zostawiły chłopaków, którzy rozmawiali o zawodach Quidditch’a.
-Luna! Luna! Dziewczyno nie pędź tak!- Ginny wołała do Luny. Puchonka stanęła.
-Nie zauważyłam cię Ginny. Chciałaś coś?- zapytała.
-Tak. Chciałam cię zaprosić na babski wieczór u mnie w dormitorium- wydyszała Ginny, która pomimo dobrej kondycji nie mogła nadążyć za Luną.
-Naprawdę? Ale fajnie!- Luna ucieszyła się jak mała dziewczynka.
-O 18.30 bądź pod portretem Grubej Damy. Mu cię wpuścimy- powiedziała Ginny.- Tylko weź piżamę- przypomniała.
-Jasne. Do zobaczenia wieczorem.- Luna pomachała Ginny i odeszła. Potem Ginny dołączyła do Hermiony, Angeli i chłopaków którzy doszli chwilę wcześniej. Całą piątką wylegiwali się w PW zastanawiając się, kiedy Draco się obudzi.
-Dziewczyny- powiedziała Angela- już 16.00. chodźmy do Mii. Poszły do dormitorium dziewcząt z szóstego roku.
-To jak Mia? Gotowa żeby przygotować się na randkę?- zapytała Angelina wchodząc do dormitorium.
-Tak. Tylko zupełnie nie wiem, w co się ubrać- zrobiła smutną minę.
-Nie martw się. Zaraz coś poradzimy.- uspokoiła ją Hermiona.
-O ta sukienka będzie idealna!- zawołała Ginny.

-Ok. Skoro wiemy jaki mamy strój to zajmijmy się resztą. Ginny- makijaż, Hermiona- włosy, a ja paznokcie- zarządzała Angelina. Po dwóch i pół godzinie przygotowań Mia wyglądała bosko. Hermiona bardzo się postarała. Sprawiając, że włosy Mii nabrały objętości i zaplecione w warkocz wyglądały genialnie.
-Ok. Jesteś gotowa.- powiedziała Ginny- zejdziemy z tobą na dół, bo i tak Luna tam na nas czeka.
***********************************************************************************
To pierwsza część. Po prostu mie chce mi się pisać więcej ;).

piątek, 17 stycznia 2014

Miniaturka 6

Hej!
Co tam u was? Kiedy macie ferie? Ja dopiero od lutego. Ale mam dzisiaj czas więc napiszę małą miniaturkę. Chciałam wyjaśnić, że pochyłą czcionką będą wspomnienia, a pogrubioną i pochyloną wpisy z pamiętnika. Cytaty tradycyjnie pogrubioną, pochyloną i czerwoną czcionką.
Miłego czytania:
***********************************************************************************
   Słońce zachodziło, a oni wciąż siedzieli nad wodą. Dziewczyna i chłopak. Żadne z nich nie chciało psuć tej niezwykle przyjemnej ciszy. Ona dlatego, że nie lubiła go słuchać. On, bo nie wiedział co powiedzieć. Dziewczyna od dawna zastanawiała się czy z nim nie zerwać. Ale byli razem długo, a ona nie chciała go ranić.
-Wiesz co Stella?- zapytał chłopak.
-Nie, nie wiem- odpowiedziała bez większego zainteresowania.
-Kiedy słońce zachodzi budzi się chwila zakochanych- wyjawił jej chłopak.
-Tak? Nigdy nie słyszałam o czymś takim- Stella wydała się zainteresowana.
-Naprawdę?- zasmucił się chłopak.
-Tak. Dlaczego jesteś smutny?- teraz ona zadała pytanie.
-Bo żeby słyszeć o tym co ci powiedziałem trzeba być zakochanym- powiedział chłopak ze smutkiem w oczach. Stella otworzyła oczy ze zdziwienia. Chłopak wstał, otrzepał się z piasku i odszedł.
-James! James! Zaczekaj!- krzyczała za nim. Jednak na marne. Jej blond loki rozwiał wiatr, który zabrał ze sobą Jamesa.
   Kobieta o pięknych blond lokach posmutniała na to wspomnienie. Wzięła do ręki zeszyt. Otworzyła na pierwszym wpisie.

11.07.2022 Dolina Godryka
   Nie rozumiem po co mam to pisać. Mama i Lily powiedziały, że potrzebuję wylać smutki na papier. Ale ja nie sądzę żeby mi to pomogło. Ona mnie nie kocha. Sama mi to powiedziała. No prawie. A ja? Ja jestem zakochany. W 99.9% jestem przekonany. Ta jedna dziesiąta jest nie wiadoma. Mam nadzieję, że zakocham się w kimś innym. Nie chcę pamiętać o cierpieniu jakie mi sprawiła.

   W oczach kobiety zalśniły łzy. To ona. To ona go zraniła.
-I po co mi Lilka to przysyłała?- zapytała samą siebie Stella. Siostra Jamesa, Lily na 29 urodziny Stelli przysłała jej zeszyt- pamiętnik swojego najstarszego brata. Stella przypomniała sobie jak ją potraktował kiedy na peronie 9 i 3/4 chciała z nim porozmawiać. Dopiero wtedy, bo wcześniej skutecznie jej unikał.
    -James!- zawołała. Nie zatrzymał się.- Jamesie Syriuszu Potter!- krzyknęła. Zareagował. Stanął. Podbiegła do niego najszybciej jak mogła zauważając, że miała ciężki bagaż i klatkę z Heri( sowa).
-Czego chcesz?- zapytał najzimniej jak umiał.
-Dlaczego nie chciałeś ze mną rozmawiać w wakacje?- zapytała.
-A dlaczego miałbym chcieć?- no tak. Mogła spodziewać się takiej odpowiedzi. W końcu go zraniła.
-Ale chciałam z tobą porozmawiać- powiedziała mu jakby to nie było oczywiste.
-Nie mamy o czym- powiedział i chciał odejść.
-Mamy!- zatrzymała go.
-Ja nie mam- powiedział i odszedł.

 ,,Cza­sem je­dynym spo­sobem,
by przełknąć pi­gułkę roz­sta­nia,
jest se­parac­ja z życiem
i rozwód z rzeczywistością.''  

Wspaniałe rozpoczęcie ostatniego roku szkoły. Postanowiła zobaczyć co o tamtym spotkaniu sądził James.

1.09.2022 Hogwart
   Rozmawiałem z nią. Albo inaczej. Ona starała się rozmawiać ze mną. Ja jednak nie mam zamiaru z nią rozmawiać. Zraniła mnie. Rana dopiero co się zabliźniła. Nie mam zamiaru jej rozrywać.

   No tak. Stelli było okropnie przykro, bo dopiero po ich ostatnim spotkaniu na którym byli parą zrozumiała, że go kocha. Ale on znalazł swoje szczęście.
    -Moi drodzy! Skoro przyjęliśmy już naszych pierwszoklasistów chciałabym wam oznajmić, że na ostatni rok do naszej szkoły została przydzielona uczennica.- powiedziała dyrektor McGonagall.- Sabina McMore- do sali weszła piękna dziewczyna. Wysoka, zgrabna. Usiadła na stołku, a profesor Sprout założyła jej tiarę na głowę.
-Gryffindor!
O nie. Akurat teraz kiedy ona i James się rozstali pojawia się dziewczyna na której widok śliną się wszyscy chłopcy.
  -O tak. Sabina była śliczna. Ale była bardzo miła. Kiedy w listopadzie James chciał się z nią umówić ona najpierw zapytała czy nie mam nic przeciwko. Nie miałam- znowu mówiła do siebie-     Potem zaczęli się spotykać częściej. Aż w końcu zostali parą. A potem oświadczył się jej. I w wieku 19 lat Sabina wyszła za mąż. Potem zaszła w ciążę. Niestety. To ją zabiło. Ją i dziecko. James stracił wszystko. Ale to Sabina dała mu prawdziwe szczęście. Niestety James nie mógł sobie z tym poradzić. Zabił się by być razem z nimi.-Stella wstała. Była sama, ale wciąż liczyła na to, że znajdzie kogoś dzięki komu usłyszy, że kiedy słońce zachodzi zaczyna się czas zakochanych.

 ,,Jest ta­ka miłość, która nie umiera,
choć za­kocha­ni od siebie odejdą.''

 Popełniła ogromny błąd. Lily Luna Potter Montes  wysłała jej ten zeszyt żeby zobaczyła ostatnią stronę. Tę na której otworzył się zeszyt.

13.05.2029 Dolina Godryka
   Sabina i malutka umarły. Obie. Moja żona i córka. Ja też umrę. Zaraz. Tylko chcę żeby Stella się dowiedziała, że kochałem ją zawsze. Nawet jeśli ona nie kochała mnie.
  Sabinkę też kochałem. Równie mocno, ale w inny sposób.


***********************************************************************************
To by było na tyle.
Gabrysia M.

sobota, 11 stycznia 2014

46.Ach ta rodzina.

   Sobota szybko się do nas udała. Możemy zaobserwować, że Hermionie brak pomysłu na ułożenie włosów, Ginny zaczyna brakować sukienek, a Angela ma niezły dylemat czy założyć nowe koturny czy ulubione szpilki. Chłopcy, którzy słuchali tego od wczoraj mieli już po dziurki w nosie, więc poszli do swojego dormitorium żeby również się przygotować.
  Cud! Hermiona przeglądając ,,Czarownicę'' znalazła na prawdę ładną fryzurę.

Angela zdecydowała, że założy koturny, a Ginny znalazła swoją nową sukienkę:

  Gotowe zeszły do PW. Czekali tam na nie Harry i Ron. Harry podekscytowany tym, że zobaczy swoją siostrę, pośpieszał dziewczyny.
Przed wejściem czekał na nich Draco.
-Ślicznie wyglądasz piękna- powiedział przytulając do siebie Angelinę.
-Tobie też niczego nie brakuje- musnęła jego usta swoimi.
- Może chodźmy już, bo się spóźnimy- powiedział Harry. Udali się do gabinetu profesora Dumbeldora.
-Dzień dobry panie dyrektorze. Czy możemy udać się już na uroczystość?- zapytał Harry.
-Tak. Oto wasz świstoklik.- powiedział wskazując spalony garnuszek.-Bawcie się dobrze!- powiedział im jeszcze na pożegnanie. Poczuli szarpnięcie w okolicach pępka i zmienili swoje położenie z gabinetu Dumbeldora na kuchnię Potterów.
-Synuś!- pani Potter entuzjastycznie powitała swoje najstarsze dziecko.
-Hej mami! Gdzie jest mała?- zapytał Harry.
-U góry. Śpi, ale możecie ją zobaczyć- powiedziała prowadząc ich do swojej sypialni. Malutka słodko spała:
Jednak kiedy Harry i reszta do niej podeszli obudziła się i popatrzyła na nich  z zainteresowaniem( dzieci magiczne szybciej się rozwijały umysłowo- dop.aut.).
-Hej słodziaku- uśmiechnęła się do niej Ginny.
-Jak będzie miała na imię?- zapytała Hermiona.
-Vanessa Liliann- powiedziała Lily- pierwsze to mój pomysł, a drugie to wymysł Jamesa.
-Liluś! Za pół godziny musimy być w kościele!- krzyczał z dołu Rogacz. Tak więc wszyscy szybko udali się do kościoła aby tam ochrzcić małą Vanessę.
    Pod wieczór całą szóstką wracali z chrzcin Vanessy. Spóźnili się na swój świstoklik. Musieli więc teleportować się do Hogsmade, a potem dojść piechotą. Kiedy byli koło bramy do Hogwartu natknęli się na... no niestety Lucjusza Malfoy'a.
-Witaj synu- powitał zimno Dracona.
-Po co tu przyjechałeś?- zapytał Draco nie owijając w bawełnę.
-Chciałem sprawdzić czy to prawda, że pół szlama jest twoją dziewczyną. Jak widać Pansy miała rację- spojrzał z obrzydzeniem na Angelinę, która przytulała się do Draco.
-I co ci do tego?- zapytał zdenerwowany Draco.
-Niszczysz nasze dobre nazwisko- powiedział ojciec Dracona.
-Ja? A ty? To ty je zniszczyłeś! Nie pamiętasz jak służyłeś Voldemortowi?! Jak nasyłałeś mnie na Harrego, Rona, Hermionę i Ginny?! Jak siedziałeś w Azkabanie?!!!- w miarę wytykania Draco podnosił głos.
-Dość! Masz z nią zerwać!- powiedział Lucjusz Malfoy wytrącony z równowagi- Ja ci znajdę odpowiednią partnerkę!
-Jakąś pustą blondynę?! Dziękuję bardzo, ale Angela jest idealna!!!- wykrzyczał Draco.
-Dosyć! Crucio!- rzucił zaklęcie na syna zanim ktokolwiek zdążył zareagować.-Crucio! Crucio1- i kolejny raz.
-Harry zrób coś!!!- Angelina zaczęła płakać.
,,Ginny. Wytwórz tarczę obraniającą nas. Ja zajmę się Draco''- Harry telepatycznie przekazał wiadomość swojej dziewczynie.
,,Ok.''- odpowiedziała ta.
   Po chwili pan Malfoy nie miał jak rzucać zaklęć niewybaczalnych na syna i jego nowych przyjaciół. Harry zaczął sprawdzać stan Draco. Hermiona, która chce być uzdrowicielką pomagała mu.
,,Panie dyrektorze! Szybko Draco potrzebuje pomocy! Jesteśmy przed bramą do zamku!'' - Ginny jako jedyna wpadła na pomysł aby telepatycznie po informować dyrektora Hogwartu. Nie minęły dwie minuty, a Dumbeldor był koło bramy. A kolejne minuty potem pojawił się James Potter i Syriusz Black z kilkoma innymi aurorami.
-Expeliarmus!- krzyknął Syriusz wytrącając różdżkę Lucjuszowi.
-Prtrificus Totalus!- zawołał James i pan Malfoy leżał jak długi na ziemi.
-My go zabierzemy profesorze, a pan niech szybko zajmie się Draconem. Ja mogę co najwyżej sprawić, aby podczas przenoszenia go nie było gożej- powiedział Rogacz.
-Bardzo bym cię o to prosił Jamesie- powiedział Dumbeldor. Pan Potter wyszeptał kilka zaklęć nieznanych nawet Hermionie.
-To tyle. Musicie szybko udać się z nim do pani Poufry. Żegnamy- powiedział i Aurorzy teleportowali się razem z odrętwiałym panem Malfoyem.
-A my szybko deportujemy się do Skrzydła Szpitalnego- powiedział Dumbeldor. Wszyscy złapali się za ręce biorąc również Dracona.
   W SS pani Poufry pod swoje skrzydła wzięła nie tylko Dracona, ale całą resztę również. Drako dostał eliksiry, które miały pomóc mu w powrocie do zdrowia. Angelinie podała eliksir na uspokojenie i (tak jak całej reszcie) eliksir słodkiego snu.
  I tak sobota, która miała być jedną z najlepszych zamieniła się w koszmar.
***********************************************************************************
No i jak?
Chciałam żeby nie było słodko i lepko, bo mogłybyście dostać cukrzycy ;)
Następnym razem dalszy ciąg.
Gabrysia M.

wtorek, 7 stycznia 2014

Miniaturka 5.

Na prośbę Paulli K.( nie słuchajcie mnie kazała mi). Piszę post o tak późnej porze. *o*
*************************************************************************************
   Kiedy kwiat usycha liście opadają na ziemię i zostaje sama łodyga. Podobnie jest z ludźmi. Kiedy się zakochują- kwitną, kiedy ich wiązek się rozpada- więdną. Znam pewnych ludzi, których kwiat kwitł bez opamiętania. I nie usechł nigdy pomimo przeciwności losu. Opowiem wam jak zaczął kwitnąć.
    -Oj Dori nie bądź taka, przecież wiesz, że Syriusz tylko się wygłupiał- próbował bronić przyjaciela James.
-Ale teraz mam zielone pasemka na włosach- jęknęła Dorcas.
-Do twarzy ci- uśmiechną się Rogacz.-A po drugie przypadkiem wylał ci na głowę ten eliksir. Eliksir miał być dla Smarkerusa. I w dodatku całe włosy miał mieć zielone.- powiedział James.
-Ok. Tym razem wybaczam, ale następnym- przejechała palcem po szyji wydając odgłos duszonego psa. Poszła do swojego dormitorium.
-I co udobruchłeś ją?- zapytał Łapa wchodząc do PW.
-Tak. Ale stary to już piąty raz w tym miesiącu. Powiedziała, że następnym razem cię udusi.- powiedział James siadając na kanapie. Syriusz usiadł koło niego.
-Nie będzie następnego razu- oznajmił Black.- Jutro zaproszę ją na randkę- wyjawił przyjacielowi. Piąty rok Hogwartu sprzyjał Syriuszowi, który od dawna usiłował umówić się z ową panną Meandrows.
-Jasne- James postanowił zakpić z przyjaciela.
-A co? Myślisz, że pójdzie mi tak beznadziejnie jak tobie z rudą złośnicą?- zapytał Black. Trafił w czuły punkt. James podniósł się bez słowa i udał się do dormitorium.
   Następnego dnia Syriusz postanowił spróbować szczęścia i zaprosić Dorcas na spacer czy coś takiego. Uchwycił ją po śniadaniu kiedy zmierzali do sali Eliksirów.
-Dori! Dorka! Dorcas!- Czarna była wytrwała i nie stawała- Mendrows stój!!!- to była już ostateczność. Zadziałało Dorcas zatrzymała się.
-O co chodzi Black?- zapytała kiedy Syriusz ją dogonił.
-Chciałem zapytać czy nie poszła byś ze mną na randkę?- popatrzył na nią z obawą.
-C-c-c-c-co?- pannę Meandrows zatkało.
-Czy poszłabyś ze mną na randkę?- powtórzył pytanie.
-N-n-n-n-no ok- zgodziła się chociaż nadal była bardzo zdziwiona.
   Tego samego dnia wieczorem Dorcas i Syriusz udali się do Pokoju Życzeń. Syriusz wyczarował plażę nad morzem. Niebo obwieszczało noc. Na sklepieniu niebieskim było pełno gwiazd. Położyli się na piasku.
-Widzisz tamtem pas gwiazd?- zapytał Syriusz wskazując niebo.
-Widzę- powiedziała dziewczyna.
-To pas Oriona. Kiedy byłem mały, pas Oriona kojarzył mi się z moim ojcem i dlatego go nie lubiłem- wyznał Black.-Kiedy na pierwszym roku powiedziałem o tym chłopakom James powiedział mi, żebym nie kojarzył gwiazd z czymś nieprzyjemnym. Powiedział, że kiedy widzi pas Oriona myśli o leśnej drodze w lesie w dolinie Godryka. Wtedy uznałem Jamesa za najwspanialszego przyjaciela na ziemi- wyjawił Syriusz.
-O tak. James jest wspaniałym przyjacielem- potwierdziła to Dorcas.-Kiedy potrzebuję się wyżalić idę właśnie do niego. On był i powinien być z nami zawsze. Ale przestańmy mówić o Jamesie. Coąś jeszcze zaplanowałeś?- zapytała Dorcas.
-Jasne- uśmiechnął się Łapa. Obok nich pojawił się koc i kosz z jedzeniem. Ich randka była przyjemnym przyjacielskim spotkaniem. Ale następne randki były bardziej na poziomie pary.

Nie każdy kwiat usycha. Czasem rośnie z każdym dniem.

***********************************************************************************
To by było tyle.
Gabrysia M.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Miniaturka 4.

    Lily Evans. Jej przyjacielem była noc. Dzisiaj kiedy ma już 17 lat noc zdaje się ją opuszczać. Nie zdradza jej swoich tajemnic. Jest tajemnicą. Może dlatego, że swoje sekrety zdradza tylko dzieciom? A może dlatego, że Lily znalazła sobie nowych przyjaciół? A może dlatego, że się zakochała?
    To było dla Lily tajemnicą. Ale noc musiała przestać z nią rozmawiać właśnie teraz kiedy ona potrzebuje jej pomocy? Lily chciała wiedzieć jak ma powiedzieć swojej miłości, że w końcu się w nim zakochała skoro on ciągle gdzieś znika. Dzisiaj nie było go nawet na kolacji. Huncwoci często gdzieś znikali, ale zawsze razem, a dzisiaj brakowało tylko Jamesa. Elita Hogwartu zapytana o Rogacza odpowiedziała: ,,James? On chyba poszedł się przejść. Powiedział, że musi pomyśleć czy coś takiego''.
    Spojrzała na ziemię. Zobaczyła samotną postać która po woli wracała do zamku. Przekonana, że to James Potter zeszła do pokoju wspólnego by na niego poczekać.
    Czekała długo. James pojawił się po 20 minutach. Zdawało się, że jej nie zauważył. A może tylko się jej przywidziało? Została jednak w PW żeby popatrzyć w płomienie. Tu było znacznie przyjemniej.
    Ciche kroki wyrwały ją z zamyślenia.
-Lily? Czemu jeszcze nie śpisz?- zapytał głos który tak bardzo pragnęła usłyszeć.
-Siedziałam tu od dłuższego czasu. Nie mogłam zasnąć.- wyjaśniła- Ty jednak jesteś chyba zaspany skoro przedtem mnie nie zauważyłeś?- to było pytanie retoryczne.
-Naprawdę? Przepraszam. Byłem zamyślony- usiadł obok niej.
-O czym myślałeś?- zapytała spoglądając na niego.
-Chyba raczej: o kim?- poprawił ją. Spojrzał głęboko w jej oczy.
-Może być też tak. W takim razie o kim?- powtórzyła pytanie.
-Zapewne znasz odpowiedź- powiedział i pocałował ją. Delikatnie. Jakby prosząc o pozwolenie. Lily również go pocałowała.
-Kocham Cię- powiedzieli równo kiedy już się od siebie oderwali.

I wtedy tajemnice skrywane przez noc ujawniły się Lily.

***********************************************************************************
To taki post, który możecie przeczytać zanim pójdziecie spać.
Bo noc jak każdy z nas ma tajemnice.
Gabrysia M.

niedziela, 5 stycznia 2014

45. Marzec, ach marzec.

  Hej!
Dzisiejszy post dedykuję wszystkim tym którzy lubią romantyczne historie z płaczliwymi momentami.   ************************************************************************************
20 marzec. Jeden dzień do wiosny. Nie wiele osób lubi ten dzień. Jednak Harry Potter polubił ten dzień. Właśnie opowiem wam dlaczego.
   Mogło by się wydawać, że Poniedziałek jak każdy inny. Wielka Sala zapełniona po brzegi. Już chyba wszyscy przyzwyczaili się do tego, że Malfoy siedzi przy stole Gryfonów ze swoją dziewczyną. No może prawie wszyscy. Harry przyglądał się im krzywym wzrokiem. Starał się być tolerancyjny, ale dla niego to było za dużo. Rodzeństwo Weasley i Hermiona zdawali się tego nie zauważać.
-Harry. Sowa do ciebie- powiedział Malfoy starając się by imię Pottera powiedzieć bez obrzydzenia. W końcu obiecał Angelinie, że będzie miły dla jej przyjaciół.
-Hej Miri( sowa państwa Potter- dop.aut.). Co masz dla mnie?- zapytał Harry i odebrał list.

20.03.1998r
Harry!
  Chciałem ci powiedzieć, że dzisiejszej nocy urodziła się twoja siostra. Razem z mamą chcieliśmy żebyś dzisiaj przyjechał, ale Dumbeldor( pewnie przez McGonagall) nie zgodził się. Dlatego zobaczymy się w sobotę na chrzcinach małej. I tak. Angelina może wziąć Dracona Malfoya.
Tata

-I co piszą?- zapytała Ginny.
-Tata pisze, że dzisiaj urodziła się moja siostra- powiedział Harry nie do końca zdając sobie sprawę z tego co się stało.
-Jeju!!!!!!!! Zazdroszczę ci! Chciała bym mieć siostrę!- zapiszczała Ginny.
-Ja ci nie wystarczę?- zapytała się Hermiona.
-Sorry Hermi. Chodziło mi o taką sistrę jak np. Fred i George. W sensie bliźniaczkę. - wyjaśniła Ginny.
-Nie! Nie odróżniał bym ciebie od niej- powiedział Harry.
-I tak już za późno- Ginny wystawiła język swojemu chłopakowi.
  Kiedy kilka minut przed lekcją Angelina, Hermiona, Harry i Ron podążali do sali zaklęć( Draco musiał pójść po książkę).
-Ciekawe dlaczego twoi rodzice zaprosili też Draco?- zastanawiał się Ron.
-Właśnie. Ale po tym jak tata wybaczył Peterowi zdradę to nic mnie już nie dziwi- stwierdził Harry.
-Twoja rodzina nie lubi Draco?- zapytała Angela z zaciekawieniem.
-Nie to, że Draco, ale ogólnie mój tata i ojciec Draco się nie na widzą. Pan Malfoy był Śmierciożercą. A Draco mogą nie lubić. Szczególnie ja. Zanim się pojawiłaś był chamski i okropny. Przez to, że nie potrafił zachować się wobec zwierzęcia na ONMS w trzeciej klasie i hipogryf złamał mu rękę. Potem o mały włos nie zabili zwierzaka.- wyjaśnił Harry.
-A w zeszłym pół roczu po zakończonym meczu zwalił Harrego z miotły- dodała Herm.- Ale teraz jest inny. I mam nadzieję, że taki zostanie, bo dzięki tobie może się nie zemści za ten nos- uśmiechnęła się słodko.
-Za jaki nos?- zapytała zbita z tropu Angelina.
-Hermiona złamała nos Draco na końcu trzeciej klasy. Nie opowiadała ci?- Ron był zaskoczony.
-Nie- spojrzała na swoją kuzynkę.- Ale twoje zęby wydawały mi się podejrzanie proste. Mściłaś się za to, że wydłużył twoje zęby do rozmiarów bobra?- rozgryzła ją Angelina.
-Po części- przyznała Hermi.
-Potem powiedziałaś pani Pomfry, że miałaś takie ładne i równe zęby- zrobiła złą minę.- Moja krew!- czyli jednak udawała.
-Draco idzie- ostrzegł Ron.
-Hej- podszedł ślizgon.
-Cześć- powitała go Angelina.
-Co masz taką ponurą minę słońce?- zapytał naburmuszoną Angelkę.
-Nic takiego.- po patrzył na nią przenikliwym wzrokiem- powiem ci potem.
-Zapraszam do sali- powiedział profesor Flitwick. Zaklęcia przebiegały normalnym trybem. Na dzisiejszych zajęciach dopracowywali zaklęcie kameleona.
  Po zaklęciach mieli wolną godzinę.
-Angela chodźmy się przejść- zaproponował Draco. Angelina nie chętnie się zgodziła. Zazwyczaj lubiła spacery po błoniach, ale jakoś tak nie miała ochoty prowadzić tu poważnej rozmowy.
-Co ci jest? Dlaczego zaczęłaś się zachowywać tak dziwnie?- zapytał gdy dotarli już na błonia.
-Dowiedziałam się, że byłeś okropny zanim się pojawiłam.- powiedziała Angela.- Zastanawiam się czy mogę być z kimś takim- w jej oczach zatańczyły łzy.

,,Łzy nie są oznaką słabości,
lecz dowodem,
że nasze serce nie wyschło
i nie stało się pustynią...''
/Maria Konopnicka/

  Jakby na ukazanie tej dramatycznej chwili rozpadał się deszcz.
-Angelina! Proszę! Błagam! Nie rób tego!-padł przed nią na kolana- Dla ciebie się zmienię! Przysięgam! Kocham Cię!!!- obją ją w pasie by nie odeszła.- Wybacz mi...- szepnął.
-Wybaczam-Angela Granger, niepoprawna romantyczka popłakała się słysząc wyznanie Draco.

,,Często ludzie wybaczają
innym, tylko po to aby
tamci wciąż byli
cząstką ich świata...''

   Draco wstał jakby unosiły go skrzydła. Porwał Angelę i okręcił w okół własnej osi. Pocałował ją najbardziej namiętnie jak potrafił. Tym razem deszcz był oznaką radości. Nie smutku.


  Kiedy wracali do zamku Angela intensywnie myślała jak powiedzieć przyjaciołom o wyznaniu Draco. Nie musiała. Jej przyjaciele widzieli to z okna w bibliotece.

,,Miłość jest wszędzie tam,
gdzie chcemy by była... ''
/Bartolomea/ 
***********************************************************************************
 Czy taki rozdział wam pasuje?
Bo ostatnio narzekałyście, że przyjaciele Angeli są szczęśliwi z jej związku. No i przy okazji wlepiłam małą Potterównę.
Żartowałam.
  Wiecie co? W pewnym momencie zaczęłam płakać zastanawiając się co dalej(???!!!). Ale jeśli mnie znacie to wiecie, że nie lubię nie szczęśliwych zakończeń więc i tak skończyłoby sią na pocałunku. A to czy w deszczu czy nie to już obojętne.
Gabrysia M.

środa, 1 stycznia 2014

44. Zakochana Angela.

  Wieczór. O tej porze nie wiele osób chodzi po korytarzach Hogwartu. Zwłaszcza sam. Ale teraz możemy zauważyć jedną samotnie spacerującą postać. Kiedy przyjrzymy się bliżej możemy dostrzec, że to Angelina. Rozmyśla o tym co wydarzyło się na dzisiejszej randce. Brad( ten krukon) chciał mieć dwie dziewczyny, a teraz nie ma żadnej.
  Nagle ktoś ręką zatkał Angelinie usta. I szepnął do ucha:
-Pójdziesz ze mną dobrowolnie albo zaciągnę cię siłą- szeptał. Angelina po głosie rozpoznała Brada. Chciała krzyczeć, ale miała zatkane usta. Nie wiedziała co ten nie zrównoważony psychicznie chłopak chciał jej zrobić. W duchu modliła się żeby któryś z przyjaciół odnalazł ją dzięki mapie huncwotów. I nagle jakby na wysłuchanie próśb Angeli z za rogu wyłoniła się postać. Kiedy chłopak( Angela poznała po sylwetce) zobaczył Brada szarpiącego Angelinę podbiegł i niewiele się zastanawiając walną Brada (pięścią) w nos. Brad zaskoczony atakiem upadł na ziemię. Chłopak w tym czasie zdążył wyciągnąć różdżkę. Wycelował w Brada.
-Petrificus Totalus( opis w zakładce zaklęcia- dop. aut.)- Angelina miała wrażenie, że zna ten głos- Chodź schowamy się zanim się ocknie.- chłopak chwycił Angelinę za rękę i pociągnął za sobą. Kiedy dotarli do Pokoju Życzeń Angelina ,,odzyskała mowę''.
-Kim jesteś?- zapytała.
-Ale nie będziesz krzyczeć, błagać o pomoc i próbować uciekać?- zapytał.
-Zaczynam się bać, ale nie. Nie będę.- powiedziała Angelina pewnym siebie głosem.
-Ok- chłopak skierował różdżkę w swoją twarz- Lumos Maxima- powiedział i oczom Angeliny ukazała się blada twarz Draco Malfoy'a.
-Dlaczego mnie uratowałeś?- wyksztusiła.
-Nie chciałem mieć cię na sumieniu- uśmiechnął się Draco- i tak. Mam sumienie- uprzedził kolejne pytanie Angeliny.
-Ale ja jestem w połowie szlamą- Angela nadal się dziwiła.
-Ale za to ładną- Malfoy wyglądał na rozbawionego przebiegiem rozmowy.
-Dziękuję?- Angela miała wrażenie, że Malfoy mówi szczerze.
-Nie ma za co- ktoś kto zna Malfoy'a od złej strony mógłby pomyśleć, że Draco dostał skurczu twarzy i dlatego ciągle się uśmiecha- jeśli chcesz powiedzieć swoim przyjaciołom to możesz, ale nie chciałbym aby cała szkoła wiedziała- zastrzegł ślizgon.
-Ok.Ale myślisz, że Brad już odszedł?- zapytała Angela, która niespodziewanie zarumieniła się.
-Nie sądzę. Odprowadzę cię pod portret Grubej Damy- powiedział Malfoy. Wyszli z kryjówki i obrali najkrótszą drogę pod wejście do PW gryfonów.
-Dziękuję- powiedziała Angelina kiedy byli już pod portretem. Malfoy przyglądał się Angeli. I nagle, zupełnie niespodziewanie Draco pocałował Angelę. Gryfonka była zaskoczona i nie zdążyła się uchylić. Ze zdziwieniem jednak stwierdziła, że Draco świetnie całuje. Ślizgon z ledwie zauważalnym ociąganiem zakończył pocałunek.
-Do zobaczenia- powiedział i odszedł. Angela ocknęła się.
-Znak miłości- powiedziała hasło Grubej Damie i weszła do PW. Siedzieli tam jej przyjaciele.
-Ang? Gdzieś ty się podziewała? Martwiliśmy się o ciebie. Nie było cię na mapie- od razu usłyszała kazanie od Hermiony.
-Nie uwierzycie- powiedziała Angela i opowiedziała cała historią swoim przyjaciołom.
-Wow. To nie samowite. Malfoy się w tobie zakochał- stwierdziła Ginny.
-Czy ja wiem?- przypomniała sobie pocałunek i zarumieniła się.
-A ty w nim- dodał Harry.
Czy ja wiem?- zarumieniła się jeszcze bardzie( o ile to możliwe).
(Następnego dnia:) 
   Angelina, Ginny, Hermiona, Harry i Ron szli po woli do biblioteki. W tłumie Angelina dostrzegła jak Draco Malfoy przygląda się jej uważnie. W pewnym momencie do piątki gryfonów podszedł Brad.
-Słuchaj Angela- zaczął- Chciałem cię przeprosić. Wiem, że źle postąpiłem. Wybaczysz mi i zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał. Angelę zmroziło. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie to, że wzruszyło ją wyznanie Brada tylko strach. Jej przyjaciele nie wiedzieli co zrobić. Wybór należał do Angeli.
    I znowu z opresji uratował ją Malfoy.
-Witaj skarbie- powiedział Draco do Angeli i  ją pocałował. Przyjaciele Angeli wybauszyli oczy. Natomiast ,,przyjaciele'' Dracona wyglądali jakby mieli się zwymiotować. Malfoy odsunął się od Angeli przytulając ją do siebie.
-Kiedy zostaliście parą? Przecież wczoraj Angelina była ze mną na RANDCE- zdenerwował się Brad.
-Wieczór- Malfoy miał już gotową odpowiedź- zresztą taka randka na jaką ją zabrałeś nie można nazwać randką. Spotykać się z trzema dziewczynami na raz to nie jest fajne.
-Trzema?- odezwała się Angela, która jak do tego momentu wolała się nie wtrącać- Myślałam, że był tylko umówiony ze mną i z Agnes.
-A o Adell nie wiedziałaś słońce?- Malfoy zadał pytanie teoretyczne.
-Nie- powiedziała szczerze zdziwiona Angelina.
-To teraz już wiesz- uśmiechnął się Malfoy i pociągną Angelę zanim ta zdążyła przyłożyć Bradowi w nos( i tak złamany przez Malfoy'a ).
-Dzięki za pomoc- powiedziała Angela.
-Nie ma za co, ale teraz i tak musimy udawać parę skoro cała szkoła tak twierdzi- wyszczerzył się Malfoy.
-Czy to jest propozycja?- zapytała Angela.
-Pytanie- poprawił Draco- Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał. W jego oczach można było ujrzeć napięcie.
-Tak- i ulga. Malfoy był tak szczęśliwy, że... nigdy go takiego nie widzieliśmy- Ale teraz mnie puść, bo się duszę.
-Wybacz- Malfoy puścił Angelę- możemy zobaczyć się później? Muszę iść wysłać list do rodziców.
-Jasne. I tak obiecałam Hermionie, że napiszę w końcu to wypracowanie na Zielarstwo. Do zobaczenia później- złożyła na jego ustach pocałunek. Podeszła do przyjaciół.
-A nie mówiłam, że mu się podobasz?- uśmiechnęła się triumfalnie Ginny.
***********************************************************************************
Po przedni  post mógł być nudny i krótki, ale jak mi powiecie, że ten post jest nudny to się załamię i przestanę pisać. Zresztą tamten post był taki dlatego, że miałam pomysł na ten.
Gabrysi M.

43.Udana randka?

 Hej!
Chciałam wam tylko powiedzieć, że dzisiejszy rozdział dedykuję tym, którzy polubili Angelinę Granger. Wiem, że w postach piszę Angela, ale jej pełne imię to Angelina. Tak dla skrótu =)
***********************************************************************************
-Hermiona! Widziałaś mój lakier?
-Powinien być gdzieś pod moim esejem z Zaklęć!- takie oto rozmowy dało się słyszeć jednego z piątkowych wieczorów w wieży Gryffindoru. Tym razem Angelina szukała lakieru po to by pomalować paznokcie na jutrzejszą randkę w Hogsmade.
-Znalazłam!!!!!- tym razem prawdopodobnie cały Hogwart usłyszał okrzyk zwycięstwa. Angelina znalazła swój czerwony lakier. Ale nie pod esejem z Zaklęć. Pod esejem z Historii Magii!
-Ale w co ja się jutro ubiorę?- i kolejny problem.
-Jutro coś wybierzemy.  A teraz idź spać. Nie możesz mieć worów pod oczami- powiedziała Hermiona i zgasiła światło.
-Ej! My tu rozmawiamy!- odezwała się Lavren.
-To przestańcie. Jest już 11.30 a z tego co pamiętam to i ty masz randkę, bo wczoraj się chwaliłaś.- Hermiona nadal nie wybaczyła Lavren tego, że próbowała odbić jej chłopaka.
( następnego dnia rano:)
  Po zjedzonym śniadaniu Angelina, Ginny i Hermiona udały się do Pokoju Życzeń by tam przygotować Angelę.
-Ale mam czerwone paznokcie! Nie ubiorę sobie teraz fioletowej kiecki!- broniła się.
-Już wiem! -ucieszyła się Ginny- Zaraz, zaraz. Gdzie ja to położyłam?- szukała po całej sali- Mam!!!!!!!!!!!!- okrzyk triumfu. Pokażę wam w co ubrały Angelę:
   Po skończonej pracy( zrobieniu makijażu i fryzury oraz ubraniu) Angela poszła na randkę z jakimś przystojnym krukonem. Natomiast Ginny i Hermiona poszły do swoich chłopaków. Oni nie mieli jakiś szczególnych planów. Hermiona musiała kupić nowe pióro, Ron planował wstąpić do Miodowego Królestwa, Harry i Ginny chcieli trochę pospacerować.
  Jakąś godzinę po dotarciu do wioski przyjaciele siedzieli sobie w pubie Pod Trzema Miotłami wpadła zapłakana Angela.
-Ang? Co ci jest?- zapytała Hermiona.
-To dupek- łkała Angela- był umówiony na randkę ze mną i z Agnes. No wiecie tą krukonką z piątego roku- teraz lała się z niej fontanna łez.
-Ej. Nie przejmuj się- pocieszała ją Ginny- nie był ciebie wart.
-Na pewno znajdzie się jeszcze twój książę na białym koniu- przekonywała Herm.
-Dean też mnie zapraszał na randkę- zdradziła Angela. Cała czwórka popatrzyła po sobie- ale mu odmówiłam. Po pierwsze nie jest w moim typie, a po drugie wygląda na chłopaka, który rzuci swoją dziewczynę kiedy nawinie mu się inna- Angela uspokoiła się trochę.
-No i masz rację- odezwał się Ron.
-Jak to?- zdziwiła się Ang.
-Dean kiedyś był chłopakiem Ginny, ale zdradzał ją z Lavren- powiedział milczący do tego momentu Harry.
-Co wy?- Angela zrobiła wielkie oczy- jak to dobrze, że się z nim nie umówiłam. Nie wiedzieli jeszcze, że książę Angeli siedzi nie daleko i przysłuchuje się rozmowie.
***********************************************************************************
Powodzenia w Nowym Roku!
Gabrysia M.

Zaczarowani