sobota, 28 grudnia 2013

Miniaturka 3.

Hej!
  Mam ochotę coś napisać, ale nie chce mi się pisać posta, więc postanowiłam uraczyć was kolejną miniaturką.
Małe wyjaśnienie:
Pochylona, pogrubiona i czerwona czcionka: cytaty,
Pochylona:Wspomnienia
***********************************************************************************
   Siedziała przed lustrem. Myślała. Miała obawy co do tej randki. Byli razem ponad rok, ale ostatnio w ich związku przestało się układać. Nie chciała z nim zrywać. Kochała go aż za bardzo. Niestety od jakiegoś czasu on zachowywał się inaczej. Bała się, że to może być ich ostatnia randka. Ostatnia chwila spędzona sam na sam. W końcu za nie długi czas wyjadą stąd na zawsze. Potem będą się widzieć tylko na nieczęstych spotkaniach w przyjacielskim gronie.
  Zebrała się w sobie i postanowiła nie panikować. Ubrała się i uczesała. Spojrzała na zegarek. Miała dziesięć minut. Stwierdzając, że nie będzie się śpieszyć wyszła z dormitorium kierując się ku wyjściu ze szkoły. Kiedy dotarła do drzwi wyjściowych zobaczyła chłopaka stojącego na błoniach. Zachłysnęła się powietrzem. Wyglądał jak Anioł który stoczył ciężką bitwę. 

,,Można zakochać się z dnia 
na dzień, ale zapomina
się latami...''

  Zebrała się na odwagę i do niego podeszła.
-Witaj Remusie- przywitała go modląc się o to by się nie rozpłakać.
-Ann...- powiedział wyrwany z głębokiego zamyślenia chłopak.
-Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?- zapytała ukrywając rodzącą się w jej głosie gorycz.
-Chciałem ci coś pokazać. Miałem nadzieję, że będzie ci się podobać- wyjaśnił.
-Co to takiego?- zapytała zdziwiona Ann.
-Niespodzianka- na twarzy Remusa pojawił się tajemniczy uśmiech.

,,Życie jest pełne nies­podzianek,
lecz mu­simy wie­dzieć jak z nich korzystać.''  

  Nie szli długo. Kiedy stanęli Remus wyjaśnił swojej ukochanej, że niespodzianka kryje się za krzakami. Ann chciała tam wejść kiedy Remus zakrył jej oczy. Weszła prowadzona jego głosem. Odsłonił jej oczy dopiero kiedy stali pośrodku małej polanki. Ann zdumiała się. Pośród konwalii, na trawie leżał rozłożony koc, a na kocu koszyk.
-To jest ta niespodzianka? Piknik- ucieszyła się Ann.
-Pamiętam ,że je lubisz- uśmiechnął się Lunatyk.
-Uwielbiam. Ale znając Ciebie nie tylko to chciałeś mi pokazać- rozgryzła go Ann.
-Nie. Chciałem ci jeszcze powiedzieć, że Cię kocham- Lunatyk spojrzał jej głęboko w oczy.
-Ja ciebie też- ze łzami szczęścia rzuciła się mu na szyję.
  Potem wracali sądząc, że nic nie zmąci ich szczęścia.

   (Trzy lata później:)
Remus stał nad grobem ukochanej przełykając łzy. Rak ją wykończył. Był zbyt silny. Na nagrobku zostały wyryte jej ostatnie słowa:

,,Będę Cię kochać do końca życia.
A jeżeli jest coś po­tem,
będę cię kochać także po śmier­ci.
Czy mnie rozumiesz?''  
/Jonathan Carroll/ 

***********************************************************************************
  Tym razem nie chciałam kończyś szczęśliwie. Niestety, ale są też smutne zakończenia.
Gabrysia M.

piątek, 27 grudnia 2013

42. Leo.

 Hej!
Dzisiejszy post chciałam zadedykować wszystkim moim czytelniczkom:
***********************************************************************************
Kiedy cała szóstka po przerwie świątecznej wróciła do Hogwartu wrzało. Angela doszła do Griffindoru co sprawiło, że McGonagall nie miała skrupułów i zadawała jej mnóstwo prac domowych, a nawet więcej, ponieważ Angela miała pewne zaległości. Musieli bardzo wytrwale uczyć się do nadchodzących wielkimi krokami OWTM-etów. Całe dwa miesiące spędzili na siedzeniu pośród stosów notatek i papierów. siedzieli nad tym również wieczoru, którego nadeszła sowa z bardzo interesującym listem:
-Harry. To chyba sowa Syriusza puka w okno- powiedziała Hermiona nie odwracając wzroku od książki do zielarstwa.
-Faktycznie- powiedział Potter i otworzył okno sowie. Wziął od niej list, który zaczął czytać na głos.

11.02.1998r Dolina Godryka
Kochani!
  W imieniu Syriusza i Dorcas chciałam was poinformować, że dzisiaj urodził się mały Leo Syriusz Black.
Lily Potter
  -Ojeju! To wspaniale!- zapiszczały dziewczyny.
***********************************************************************************
  -Mój mały synek. Mój mały kochany synek- Dorcas nie odrywała wzroku od małego słodziaka śpiącego w jej ramionach. Syriusz zachwycony swoim synkiem również nie mógł oderwać o niego w wzroku.
-Ale on kochany.- powiedziała Dorcas do męża.
-O tak. Najsłodszy maluch jaki może istnieć- zgodził się. Do sali weszli państwo Potter.
-Hej. Wysłałam ten list- powiedziała Lily.
-Dzięki. Zostaniecie chrzestnymi. Prawda?- zapytała pani Black.
-Och! Jasne, że tak!- ucieszyła się Lily. Mały Leo uśmiechnął się przez sen jakby wiedząc, że ten uśmiech jest teraz jak najbardziej na miejscu.
***********************************************************************************
-Leo. Dlaczego dali mu na imię Leo?- dziwił się Harry.
-Po to żebyś się pytał.- powiedziała znudzona już Hermiona.
-Ciesz się, że nie dali mu na imię Kleofas- uśmiechnęła się Ginny.
-A ty byś chciała żeby twój syn się tak nazywał?- Angela udawala zdziwienie.
-Jasne, że nie. To takie dziwne imię- zaśmiała się Ginny.
-Chyba bym wykitował jak by mu tak dali na imię- przyznał Harry.
-W sumie Leo to całkiem ładne imię- przyznał Ron.
-Masz rację stary- zgodził się z nim Harry.
-Ja bardzo często mam rację- uśmiech Rona był zabójczy,
-Taaaaaa. Jasne.- zaśmiała się jego siostra. Ron też zadowolony ze swojego ,,żartu'' zaśmiał się co wywołało salwę śmiechu u reszty przyjaciół.
(Tydzień później:)
  Całą piątką siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Dzisiaj była sobota. Za pozwoleniem Dumbeldora mieli udać się na chrzciny małego Leo.
-Ale w co my mamy się ubrać?- zapytała Angela.
-Macie ubrać się tak żeby było wam ciepło- powiedział Harry.
-Łatwo wam mówić- zapeszyła się Ginny- założycie garnitury i na to kurtki i macie wszystko w nosie.
-No i co z tego. Wy możecie ubierać się też w co chcecie. We wszystkim ładnie wyglądacie- podlizywał się Ron.
-Faceci. nic nie rozumieją.- Hermiona była oburzona. Dziewczyny wstały od stołu i udały się do swoich dormitoriów. ginny bo bardzo szczegółowych oględzinach swojej szafy stwierdziła, że ta sukienka będzie odpowiednia:
Oczywiście wzięła jeszcze sweterek cieliste rajstopy i płaszcz. Hermiona jak zawsze śliczna ubrała się w:
I również założyła cieliste rajstopki. Angela napracowała się najwięcej, ponieważ malowała jeszcze paznokcie:
Ona jak i reszta dziewczyn założyła cieliste rajstopy. Kiedy były ubrane poszły do dormitorium Ginny, ponieważ w jej dormitorium nikogo nie było. Robiły sobie makijaże i fryzury. Angela swoje włosy wyprostowała, Ginny zaplotła w koka, a Hermiona zrobiła wyraziste fale. Tak oto wyszykowane zeszły do PW gdzie czekali na nie chłopaki. Kiedy je ujrzeli szczeny im opadły. Byli zachwyceni wyglądem dziewczyn. Po tym jak chłopaki wyszli z transu ogólnego uwielbienia cała piątka udała się do gabinetu dyrektora.
-Dzień dobry panie dyrektorze- przywitali się.
-Witajcie. Tu jest świstoklik- drops wskazał na spalony garnek- przeniesie was prosto do willi Godryka.
-Dziękujemy. do widzenia.- pożegnali się. Świstoklik odleciał i przyjaciele zobaczyli Jamesa Pottera.
-Cześć dzieciaki- przywitał ich- mam nadzieję, że jesteście ciepło ubrani, bo kościół w którym odbywa się ta uroczystość jest nie zbyt ocieplony.
-Tak. Harry nas ostrzegł- uśmiechnęła się Ginny. Kiedy Lily Potter zeszła na dół wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyli. W kościele byli już uradowani rodzice i mały Leo. Ceremonia zaczęła się.
(Godzinę później:)
  - Ale słodki maluch- rozczulały się dziewczęta.
-Prawda?- uśmiechała się Dorcas.
-Ma twoje oczy- powiedziała Lily zwracając się do Dorcas.
-Ale podejrzewam, że będzie rozrabiaką tak jak Syriusz.
***********************************************************************************
To tyle.
Mały Leo na pewno pojawi się jeszcze.
Gabrysia M.

środa, 25 grudnia 2013

Miniaturka 2

 Witam!
Taki świąteczny prezent! Postanowiłam zrobić niespodziankę mojej wspaniałej koleżance Paulli K.  z <Klik> i dedykować jej ten post, ponieważ już od dawna mnie o niego prosiła:
*************************************************************************************
  Stała na wzgórzu. Słońce chyliło się ku zachodowi. Jej czarne włosy rozwiewał wiatr. Ona jednak nie zwracała na to uwagi. Była zapatrzona w odległą przestrzeń. Uśmiechała się.

,,Przyłapałem się w tej samej chwili na tym,
że nie zawsze, nie zawsze oczywiście,
ale czasami, jeśli akurat śmieję się,
to dlatego, żeby po prostu nie zapłakać...''
/Edward Stachura/

  W końcu nie dała rady. Jedna łza spłynęła po jej gładkim policzku.

,,Usiadła i rozpłakała się,
a wiatr osuszał jej niewin­ne łzy...''

   Wszystko zepsuła. On za kilka minut wsiądzie do pociągu i już nigdy go nie zobaczy. Wsadziła rękę do kieszeni. Poczuła jakiś zwitek papieru. Kiedy go przeczytała i wzięła mały pakunek i list zbiegła ze wzgórza najszybciej jak umiała.
*************************************************************************************
   Stał na peronie z jedną jedyną walizką w ręce.

,,Stoję smutny na peronie
Z tą walizką jedną,
Tak jak człowiek, który zgubił
Od domu swego klucz...'' 
/frag. pios. Hej przyjaciele/

   Kazała mu odejść. Powiedziała, że gdyby ją kochał miałby dla niej więcej czasu. Myślała, że ją zdradza. Że już jej nie chce. Żałował, że opuszcza Anglię. To tu poznał miłość życia.
  Na peron wjechał pociąg do Francji.  Jego pociąg. Już miał wsiąść kiedy poczuł dziwny ucisk w sercu.
-Nie!- zawołała czarnowłosa piękność. Obrócił się. Zobaczył swojego anioła. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
-Kocham Cię. Wybacz mi- pocałowała go.
Na ziemię spadł list, który wypełnił swoje zadanie. Naprawił wszystko.

  Kocham Cię. Zawsze kochałem. I nigdy nie zdradziłem. Miałem dla ciebie mniej czasu. To prawda, ale tylko dlatego, że chciałem Ci coś dać. Mi to już nie potrzebne. Mój ostatni prezent dla ciebie.

Z pakunku wypadł piękny pierścionek z wspaniałym kamieniem.

,,Miłość- gdy marzenia
dwóch rożnych osób
przybierają ten sam kształt...'' 

*************************************************************************************
I jak? Może być?
Paula wiem, że lubisz ten temat, więc mam nadzieję, że tak.
Gabrysia M.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!!

 Ja oraz bohaterowie tego bloga z Harrym na czele chcieliśmy życzyć wesołych i spokojnie spędzonych Świąt Bożego Narodzenia.
  Po raz pierwszy spędzam święta z wami. Kończy się rok, a ja napisałam już tutaj ponad 40 postów. Za niedługo pojawi się kolejny. A jak na razie:

 

Skoro już się pochwaliłam to życzę wam jeszcze ras Wesołych Świąt i do napisania za niedługo!!!!
Gabysia M.

sobota, 14 grudnia 2013

41.(Nie) spodziewany gość.

  30 grudnia. Dzień przed sylwestrem. Cała piątka zwlekła się z łóżek dopiero koło 10. Kiedy zeszli na dół zobaczyli Dorcas i Lily można powiedzieć: w szczycie formy. Za to James i Syriusz zaspani pili dość duże szklanki kawy.
-Co się stało?- zapytał Harry przyglądając się swojemu tacie.
-O godzinie pierwszej w nocy wzywali nas do ministerstwa, bo jakiś idiota odpalał magiczne fajerwerki na podwórku mugoli.- wyjaśnił James.
-Aha. Czyli normalka- powiedział Ron.
-Ale moment, dlaczego wzywali was? Co z nocną zmianą?- zapytał Harry.
-Oni mają papierkową robotę- Syriusz naśladował jakiegoś aurora, gestykulując przy tym.
-Dzieciaki siadajcie- powiedziała Dorcas- na śniadanie jajecznica- oznajmiła.
-Mmmm.-Ron jak to Ron, już się oblizywał.
-Ginny! Jakaś sowa do ciebie przyleciała z listem- powiedziała Lily.
-Już odbieram- powiedziała Ginny. Wzięła od sowy list, dała sowi przysmak i myślała, że sowa odleci, ale najwyraźniej sowa oczekiwała odpowiedzi. Ginny ją pogłaskała. Sowa wyglądała zabawnie. Dokładnie tak:
Ginny wróciła do stołu i otworzyła list.

30.12.1917,Londyn
Ginny!
  Czy ty i reszta chcielibyście wyskoczyć gdzieś w Sylwestra? U mnie w domu jest nudno, a samemu nie chce mi się nigdzie wychodzić.
Co wy na to? Liczę na szybką odpowiedź. Morin poczeka aż ją napiszecie.
Dean

-Dean pyta czy chcemy iść gdzieś na Sylwestra, bo u niego w domu nuda, a sam nie chce nigdzie wychodzić.- oznajmiła Ginny.
-Eeeeee... mi się nie chce- powiedział Ron.
-Mi w sumie też nie- przyznała Ginny.
-Ale nie wypada mu mówić, że się nam nie chce. Wyszlibyśmy na okropnych leni- powiedziała Angela.
-To co zrobimy?- zapytał Harry.
-Zaproście go do nas na Sylwestra. A drugiego zawieziemy was wszystkich na dworzec- wymyśliła Lily.
-Ok- powiedziała Ginny- po śniadaniu mu odpiszę. Tak więc po śniadaniu Ginny napisała Do Dina zaproszenie na Sylwestra. 
  Następnego dnia o 15.30 do willi Potter'ów zawitał Dean Thomas.
-Hej Dean- przywitała się Ginny- to jest Angela- przedstawiła drugą pannę Granger.
-He-e-e-e-ej- przywitał się Dean. Miał minę jakby zobaczył ducha.
-Cześć- przywitała się nieco speszona Angela.
-Ok. To skoro Dean przyszedł możemy zabrać się za przygotowania- stwierdziła Hermiona. Wszyscy się zgodzili i zabrali za przygotowania. Kiedy wieczorem zaczęli świętować nadchodzący rok byli wyposażeni w cały stół jedzenia( =)-dop aut.).
-Co robimy?- zapytał Dean.
-Może potańczymy?- zaproponowała Hermiona.
-Tak!- pisnęła Angela- Uwielbiam tańczyć- wyjaśniła się.
-Harry włącz muzykę- powiedziała Ginny.
-A nie czekamy jeszcze na Lunę i Nevila? ?Mieli przyjść- powiedział młody Potter. Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek.
-To pewnie oni- wyjaśnił Ron.
-Harry! Otwórz!- usłyszeli krzyk Rogacza.
-Już!!!- odkrzyknął okularnik i poszedł otworzyć- Hej! Właśnie o was mówiliśmy- zwrócił się do nowo przybyłych.
-Mówię wam zimno jak nie wiem gdzie- powiedział Nevil.
-Angela, to jest Nevil i Luna, Luna, Nevil to jest Angela- przedstawiła ich wzxajemnie Ginny.
-Miło poznać- powiedział Angela.
-Nam też- uśmiechnęła się Luna.
-A tera możemy potańczyć?- zapytała Angela.
-już włączam muzykę- powiedział Harry. Tańczyli dość długo. Głównie w parach, ale czasem też samotnie. Zmęczyli się dopiero koło 23.50, więc poczekali jeszcze trochę by po  dziesięciu minutach cieszyć się nowym rokiem.
***********************************************************************************
Napisałam, napisałam...!!!!
Przepraszam, że z taką przerwą, ale wiecie przed świętami męczą ludzi, bo muszą oceny po wpisywać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie:
Gabrysia M.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

40. Angelina i Hermiona.

Dzisiejszy post Dedykuję Yasri.
Pamiętajcie CZYTAM = KOMENTUJĘ.
Miłego czytania:
*************************************************************************************
24.12.1997r, Dolina Godryka
Kochana Hermiono!
  Co tam u ciebie? Wytrzymujesz z kuzynką? Mam nadzieję, że tak, bo mama i pani Potter zapraszają Cię w drugi dzień świąt do nowego roku( potem z nami pojedziesz na peron). Wiemy, że masz kuzynkę na karku, ale jeśli twoi rodzice będą mówić, że nie możesz jechać, bo pojedziecie do szkoły razem to powiedz, że Angelina też jest zaproszona. Wiem, że Ci się to nie uśmiecha ( a może jednak znalazłaś z nią wspólny język?), ale takie jest życie. W końcu będziesz z nami. To jakoś przetrwasz. Napisz szybko odpowiedź. Jeśli twoi rodzice się zgodzą to 26.12 tata Harry'ego przyjedzie po ciebie. 
 Wesołych Świąt!
Ginny

 Ginny przyczepiła list do nóżki Hedwigi i kazała zanieść Hermionie. Wypuściła sowę i zeszła na dół. -Pomóc w czymś?- zapytała.
-Tak.- powiedziała Lily- mogłabyś mi pomóc lepić pierogi?
-Jasne- Ginny dosiadła się do Rudej i zaczęła kleić.
-Hej!- do domu wpadli chłopaki- mamy choinkę!- cieszyli się jak małe dzieci.
-Tak?- z kuchni wychyliła się Dorcas- to teraz ją ubierzcie.  
-Zaraz, bo chyba Hedwiga ma jakiś list- powiedział Harry i odebrał pocztę.
-Taaak, pozwoliłam sobie pożyczyć Hedwigę żeby wysłać zaproszenie do Hermiony. Pewnie już odpisała- powiedziała Ginny- przeczytaj co pisze.
24.12.1997. Londyn
Kochana Ginny( i reszto, bo zapewne wszyscy już dobrali się do listu)!
  Angelina jest do zniesienia. Nawet nie za bardzo się przechwala i jest miła(!!!). bardzo chętnie jednak przyjmiemy zaproszenie. Zresztą i tak już za wami tęsknię. Rodzice są nawet bardziej za niż przeciw, bo twierdzą, że lepiej poznacie Angelinę w święta niż kiedy kol wiek indziej. Tata pyta czy nie można by nas odebrać ok. 11.30 26, bo potem jak zawsze rodzice i wujek wybierają się na spacer po lesie.
Równie Wesołych Świąt
Hermiona 

-Fajnie- powiedział Harry.
-Szkoda, że nie będzie jej w wigilię, ale dobrze, że chociaż będzie-podsumował Ron. Tak minął im czas do godziny 19 kiedy zaczęła się wigilia. Przy stole było wesoło. Wszyscy rozmawiali i zajadali pyszne potrawy świąteczne.
  Następny dzień był taki jak inne dni świąteczne. Dlatego może od razu opiszę dzień, który najbardziej nas interesuje. Dzień przyjazdu Hermiony i jej kuzynki.
-Wstawać. Za pół godziny jedenasta. Musicie wstać! Co z tego, że nie jedziecie po Hermionę i Angelinę! I tak powinniście się ogarnąć! Zwłaszcza ty Ron!- Ginny, która wstała już o dziewiątej teraz dobudzała chłopaków, którzy jak na złość nie mieli nawet zamiaru wstawać z łóżek- Ginny zwróciła się po pomoc do Dorcas, która z przyjemnością( ale nie mściwą- dop.aut.) użyła budzika. Tzn. oblała ich zaklęciem Aguamenti( opis w zakładce zaklęcia- dop.aut.). Przebudzeni i przy okazji odświeżeni chłopaki osuszyli się i ubrali. Kiedy o godzinie 12.00 do domu wszedł James z Hermioną i dziewczyną, która zapewne była Angeliną, chłopaki byli już po śniadaniu czekając na przyjazd gości. Ale wróćmy do przybycia dziewczyn. Hermiona kiedy tylko zobaczyła Rona rzuciła mu się w ramiona i pocałowała namiętnie. Speszyła się jednak przypominając sobie o tym, że ni przedstawiła przyjaciołom swojej kuzynki.
-Ehm, to jest Angelina, Anelino- zwróciła się do kuzynki- to jest moja najlepsza przyjaciółka Ginny, to najlepszy przyjaciel Harry i najlepszy chłopak na świecie Ron- przedstawiała ich kolejno.
-Miło mi was poznać- powiedziała aksamitnym głosem Angelina- Hermiona mówiła mi o was tyle, że czuję się tak jakbym znała was od zawsze.
-Nam też jest miło- odezwała się za wszystkich Ginny. Nastała niezręczna cisza.
-Co tu robić?- zastanowił się na głos Ron, który nie cierpiał niezręcznej ciszy.
-Idźcie na spacer. Jest ładna pogoda, pokarzecie Angelinie okolicę, a wam leniuchy- powiedziała do chłopaków Ruda- przyda się spacer.
-Mamo!- upomniał ją Harry- tobie nie wolno nosić ciężkich rzeczy- i zabrał dziesięć kilo mąki, które Lily spokojnie mogła przenieść za pomocą magii.
-Jak ojciec. Wyręczacie mnie ciągle. Mnie i Dorcas. A nam się już tak nudzi- jęknęła rozżalona.
- To proszę iść na spacer- zaproponował Ron. Mama Harry'ego uśmiechnąła się tylko i udała się do kuchni. Przyjaciele zaś zastosowali się do jej porady i poszli na spacer.
   Spacerowali dość długo. Wrócili dopiero na obiad. Po obiedzie znudzeni świeżym powietrzem ulokowali się w salonie i zaczęli grać w butelkę. Syriusz i James, którzy przed południem byli zajęci odśnieżaniem podwórka przysiedli się i zaczęli grać w butelkę tak jak by mieli poi 18 lat. Kiedy Lily i Dorcas to zobaczyły też postanowiły się przyłączyć i cała ósemka grała w butelkę w salonie, aż do późnej nocy.
***********************************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba.
Gabrysia M.

piątek, 29 listopada 2013

LIEBSTER BLOG AWARD

Hej!
Zostałam nominowana przez Lilkę:

1.Ile rozdziałów przewidujesz/chciałabyś mieć na swoim blogu?
Ja: Chciała bym mieć ok. 80 postów, ale chyba określę się szybciej ;)
2. Gdybyś mógł/mogła spełnić swoje 3 najskrytsze marzenia, jakie to by były?
Ja: po pierwsze chciałabym wygrać dużo pieniędzy i przekazać je dla dzieci chorych( tak jakoś od zawsze), po drugie ładnie śpiewać i ostatnie: chciałabym aby taki jeden ktoś był dla mnie takim jednym kimś.
3.Co zachęciło Cię do napisania bloga?
Ja: Kiedy po raz pierwszy natchnęłam się na bloga Lilki i zaczęłam ją czytać postanowiłam sama wypróbować swoich sił w pisaniu.
4. Ktoś Cię w tym wspiera?
Ja: Najbardziej wspiera mnie Paulla K. i moja siostra.
5. Masz wybór: szczęście bliskich, Twoje nieszczęście lub szczęście Twoje, nieszczęście bliskich. Co wybierasz?
Ja:szczęście bliskich i moje nieszczęście
6.Ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
Ja: OPCM
7.Gdybyś mogła/mógł spędzić jeden dzień z wybranymi postaciami "Harryego Pottera", jakie by to były?
Ja: Huncwoci, Lily, Dorcas, Harry, Hermiona i wszyscy Weasley.
8. Jesteś wrażliwa/y, czy raczej twardo stąpasz po ziemi? 
Ja: wrażliwa
9.Co robisz w czasie wolnym? 
Ja:ciężko go znaleźć, ale jak jest to czytam i piszę posty
10.Co myślisz o sobie?
Ja:Myślę, że kiedy mi się chce to potrafię być ambitna i pomysłowa.
Nominowała mnie też Paulla K.:
1. Skąd czerpiesz inspiracje?
Ja: Inspirację czerpię ze wszystkiego co widzę, po prostu ze świata.
2. Czym dla ciebie są twoje/twój blog/blogi ? 
Ja: Początkiem, próbą, ćwiczeniem czy jestem w tym dobra i czy mógł by to być mój zawód
3.Jedno słowo którym byś opisała siebie to ?
Ja:Marzycielka
4. Gdybyś mogła spełnić 1 swoje marzenie, jakie by to było?
Ja: Zostanie kimś sławnym.
5. Gdybyś miała wybór zagrać w którejś części Hp lub Igrzysk Śmierci która by to była?
Ja: chciałabym zagrać w 3 cz.HP( trochę już za późno)
6.Ulubiony cytat?
Ja: ,,Bądź miły dla swoich wrogów, nic ich bardziej nie złości''
7. Skąd pomysł na napisanie swojego bloga?
Ja: Z moich myśli. Muszę je gdzieś umieszczać.
 8.Jesteś optymistką czy realistką?
Ja: Raczej... żadną
9. Ostry makijaż czy tylko delikatne muśnięcie?
Ja: Delikatne muśnięcie
10.Jesteś Potterheads?
Ja:Zdecydowanie tak.
Nominuję:
 Angela i Kiesielek z http://anielskabella.blogspot.com/
Moje pytania:
 1.Co sprawiło, że zaczęłaś pisać tę historię?
2.Co lubisz najbardziej w swoim popwiadaniu?
3. Od kiedy lubisz HP?
4.Co wolisz gitarę czy fortepian?
5.Ile miałaś lat kiedy postanowiłaś zacząć pisać?
6.Najfajniejsze wspomnienie związane z książkami?
7.O o sobie myślisz?
8.Co chcesz robić w przyszłości?
9.Siebie uważasz za marzycielkę, realistkę czy pesymistkę?
10. Najsolidniejsze postanowienie związane z blogiem?

Dziękuję!
Gabrysia M.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Sowia poczta

Jeśli kogokolwiek interesuje co postanowiłam zrobić z tym blogiem proszę pisać na mojego emaila( podany w zakładce O mnie) lub na asku

Gabrysia M.

Miniaturka 1

Jak widzicie: Jestem! Inna, zmieniona itp. Nie będę was zamęczać moją osobą, ale proszę was żebyście po przeczytaniu tej miniaturki napisali komentarz. Ja sobie sprawdzę ile osób wyświetlało ten wpis i zobaczę ile opcjonalnie jest komentarzy.
Tę miniaturkę dedykuję Paulli K. bo dała mi potężnego kopa =)
************************************************************************************
  Mój mały synek. Opuściłam cię za wcześnie.  Los był dla nas okrutny, ale może kiedyś dowiesz się jak było na prawdę. Moja siostra nigdy ci tego nie powie. Ja i twój tatuś będziemy nad tobą czuwać, a w odpowiednim momencie wrócimy. Czas nie będzie twoim wrogiem, lecz twoim przyjacielem. Pamiętaj o tym zawsze.
  Lata biegną, a ty rośniesz jak na drożdżach. Jesteś taki podobny do taty, ale masz moje oczy. To go najbardziej cieszy. Za niedługo pójdziesz do Hogwartu. Może będziesz taki jak tata? Będziesz ciągłym rozrabiaką.
Nie ważne jaki będziesz. Na pewno będziesz wspaniały. Zrobisz wiele dobrego. Wiem to.
  Dzisiaj dostałeś list. Tak prawdziwie. Hagrid ci go przyniósł. Byleś taki zdziwiony. Z góry śmiesznie to wyglądało. wierzę w ciebie synku. Dasz radę. Jesteś silny.
  Wiesz co dzisiaj zrobiłeś? Uratowałeś Hogwart. Jestem z ciebie dumna. I twój tatuś też. Historia lubi się powtarzać. Jesteś identyczny jak twój ojciec. I masz rację, wcale się nie puszycie. Twoi przyjaciele też są z ciebie dumni. Wszyscy.
  I kolejny rok minął, a ty kolejny raz ocaliłeś szkołę. Marzyłam mieć tak walecznego syna. To zaszczyt dla mnie być twoją mamą.
  A w tym roku co zrobiłeś? Udowodniłeś niewinność człowieka. Może nie wszystkim, ale wielu z nich. Ocaliłeś huncwotów. Największych rozrabiaków Hogwartu jakich kiedykolwiek widziano.
  Zobaczyłam cię z bliska, to wspaniałe. Jeszcze bardziej przypominałeś mi wtedy ojca. Taki waleczny, honorowy i wspaniały. Odwaga jest twoją siłą.
  Straciłeś Syriusza. Jest teraz z nami. Ale to nie twoja wina, że Syriusz był chętny do walki. On zawsze taki był. I tu właśnie masz coś po swoim ojcu chrzestnym.
  Dzisiaj pochowaliście Dumbeldora. Ale to nie powód by zrywać z dziewczyną. Przecież tak ją kochałeś. I nadal kochasz. To widać. Tego się nie da zatrzeć.
  Po dzisiejszej walce pochowasz wielu przyjaciół, ale wiedz, że będą tu szczęśliwi. Ty też kiedyś do nas dołączysz.
  Dzisiaj urodził się twój synek. Mój wnuk. Tak go kocham. To wspaniałe uczucie móc go zobaczyć.
Kocham cię synku!

sobota, 23 listopada 2013

Przepraszam, ale muszę

Drodzy czytelnicy!

Jak zauważyliście ostatnio nie za często pojawiają się posty na Harrym Potterze.
Nie chodzi o to, że mam mało pomysłów. Po prostu nie mam dla kogo pisać. Ostatnio wydedukowałam, że tylko Paulla K. czyta moje posty. Jest mi bardzo przykro, ale jakiś czas nie będę tu pisała.
Nie zawieszam bloga tylko na jakiś czas wstrzymuję się z pisaniem, bo jak napisałam wcześniej nie mam dla kogo pisać.
I żebyście się nie pomylili. Nie opuszczam bloga. Będę na niego wchodziła i udoskonalała, ale nie mam sensu pisać skoro nikt nie chce tego czytać.

Gabrysia M.

piątek, 22 listopada 2013

39.Święta na reszcie się zbliżają.

  Harry i jego przyjaciele byli bardzo zadowoleni. Nie wiecie jeszcze czemu? Dlatego, że święta są już wyczuwalne. Choinki są już przystrojone. W całym Hogwarcie czuć już zapach ciast i potraw wigilijnych. Uczniowie wracają do domów na święta. Także nasi bohaterowie. Harry, który nie tak dawno opuścił skrzydło szpitalne można powiedzieć ,,fruwał'' kiedy czuł coś co nie pachniało lekami na nie-zaniki pamięci. Teraz wszyscy szykowali się do wyjazdu na stację w Hogsmade.
-Ach! Nie wyspałem się! Kto wymyślił żeby wracać do domów o 8.00? Nawet wyspać się nie dali!- rozpaczał zaspany jeszcze Ron.
-Ron nie marudź! Ja tak strasznie nie chcę jechać do wujka Amadeusza. On jest okropnie nudny, a jego córka jest ładna i ciągle mi mówi: Hermionuś jesteś taka brzydka!- teraz narzekać zaczęła Herm.
-Dla mnie jesteś najpiękniejsza- powiedział Ron.
-Tak??? To ci powiem, że ona też jest czarodziejką. Chodziła do Akademii Magii Beauxbatons  kiedy mieszkała we Francji z matką. Ale teraz jej matka nie żyje i ona po feriach przyjeżdża ze mną do szkoły- zbulwersowała się Miona.
-Ej. Nie przejmuj się- uspokajała ją Ginny- na pewno jesteś od niej ładniejsza, a przy tym mądrzejsza.
-Teraz ostatni powóz, wasz- powiedziała do przyjaciół profesor. McGonagall. Przyjaciele usiedli w nim i udali się nim na stację.
-Ale jaka ona jest?- zapytał Harry- Nie, żeby mnie to interesowało- dodał widząc nie zbyt przyjemny wzrok swojej dziewczyny.
-Nie mam przy sobie zdjęcia- powiedziała Hermiona- chociaż...- zastanowiła się- Mam!- pogrzebała w torbie, wyjęła zdjęcie i pokazała przyjaciołom. Na zdjęciu była ładna dziewczyna. Wyglądała tak:

-To właśnie Angelina- powiedziała Miona. chłopakom opadły szczeny, ale dzielnie od powedzieli:
-E tam, wcale nie jest taka ładna jak mówiłaś- kiedy przesiedli się do pociągu nie rozmawiali już o Angelinie. Wszyscy omijali ten temat szerokim łukiem.
  Kiedy koło 17.30 pociąg zatrzymał się na peronie 9 i 3/4 wszyscy wypadli i tłumnie rozbiegli się do rodzin. Tylko Hermiona powlekła się nie zadowolona do swojego ojca szykując się na najgorsze święta na świecie.
-Co jest Hermionie zapytał Syriusz który razem z Jamesem przyjechał po Harry'ego, Rona i Ginny.
-Te święta musi spędzić u wujka i kuzynki za którymi nie przepada- wyjaśniła Ginny.
-Chyba raczej nie możemy na to nic poradzić w prawdzie u nas jest dużo miejsca, ale jej tata raczej się nie zgodzi- James wskazał na pana Granger, który prowadził córkę ku wyjściu.
-Najwyżej zaprosimy ją na drugi dzień świąt- powiedział Syriusz.
-Z jej natrętną kuzynką, która po świętach idzie do hogwartu- dopowiedział Ron.
-No cóż, może być i tak- zakończył rozmowę James.
***********************************************************************************
JEST!
NAPISAŁAM!
POKŁONY DLA MNIE!
Żartuję=) ale jestem z siebie dumna. Napisałam w końcu post, który przyszedł mi z taką trudnością. Co o tym myślicie???
Odpowiedzi w komentarzach. Nie mówię kiedy pojawi się kolejny post, bo tego nie wiem.
Może jak pojawi się więcej niż 10 komentarzy??? ;)
Gabrysia M.

czwartek, 7 listopada 2013

38. Chwile... No właśnie jakie?

  Siedział w ciemnym korytarzu. Nie był pewien dlaczego tu jest. Wiedział tylko, że w bolała go głowa. Nie wiedział dlaczego. Wiedział bardzo mało rzeczy. Wiedział tylko, że na jednym końcu korytarza czekał ktoś na niego. Nie wiedział w którym. Tym jasnym czy tym ciemnym. Postanowił udać się do ciemnego korytarza. Ale miał wrażenie, że coś traci. Stanął obok niego jakiś przepiękny duch.
-Witaj Harry Potterze- powiedział do niego.
-Witaj- powiedział jak dowiedzieliście się Harry.
-Na pewno wybierasz tę drogę? Nie chcesz żyć w wiecznym szczęściu?- zapytał go duch.
-A gdzie prowadzi ta droga?- zadał swoje pytanie Potter.
-Do wielu cierpień i bólów, ale też radości i miłości. Tamte drzwi prowadzą do samego szczęścia- wyjawił mu duch.
-Wybieram te drzwi- powiedział Harry.
-Dobrze, ale zanim odejdziesz mogę ci pokazać twoją przyszłość. Jeśli chcesz oczywiście- uzupełnił duch.
-Nie chcę. Pragnę mieć niespodziankę- powedział Harry.
-Jesteś uczciwym człowiekiem- powiedział do niego duch- Ja zawsze będę z tobą kiedy będziesz chciał wezwij mnie, a się pojawię.
-Mogę o coś zapytać?- zwrócił się do niego Harry.
-Możesz.
-Kim jesteś?- zapytał Harry.
-Jestem twoim duchem- opiekunem Harry nazywam się Sater. Tak do mnie wołaj- Harry przekroczył drzwi.
***********************************************************************************
Minął już miesiąc od kąt się nie budzi. Powoli zaczęto tracić nadzieję. Ginny spała zmęczona na krześle, ponieważ nie chciała opuścić Harry'ego ani na sekundę. W pewnym momencie Harry zaczął się budzić.
-Harry!!!- Giny od razu się obudziła i rzuciła na jego szyję.
-Ginny, bo mnie udusisz- powiedział Potter. Ginny odsunęła się od niego nie zbyt chętnie.
 -Tak się bałam, że mnie zostawisz tu samą- powiedziała mu Ginny.
-Nie mógłbym- uśmiechnął się do niej Harry.
-Harry!- do sali wpadła Lily Potter. Przytuliła Harry'ego w duchu dziękując bogu, że oszczędził jej syna.
-Hej mamo- przywitał ją Potter.
-Jak się czujesz synu?- zapytał Rogacz.
-Nie źle.
-Przynajmniej tyle- powiedziała Lily Potter- już my się postaramy aby Dracona spotkała odpowiednia kara.
-Ale na razie naciesz się Harrym. Zobaczysz go dopiero na święta.- powiedział do niej James.
***********************************************************************************
Czy na razie tyle wystarczy?
Jeśli nie, skargi proszę składać w komentarzach lub na asku.
Dzięki:
Gabrysia M.

czwartek, 31 października 2013

To dzisiaj...

  Moi drodzy.
Dzisiaj jest 32 rocznica śmierci Jamesa i Lily Potterów.
Może i nie dzieje się to na prawdę, ale nie umiem pogodzić się z tym, że pani Rowling uśmierciła rodziców Harry'ego.

Mam nadzieję, że wam też jest szkoda tych bohaterów.




niedziela, 27 października 2013

37.Mecz. Tu się gra!!!

  Mecz Gryfoni vs Ślizgoni. To był już trzeci mecz w tym roku. Wszyscy zastanawiali się jak potoczy się dzisiejsza walka o zwycięstwo. Gryfoni z Harrym Potterem na czele byli niczym zawodowcy, a Ślizgoni z Draconem Malfoyem jako kapitanem byli niezbyt bezpieczni. Mecz zaczął się z wielkim hukiem, ponieważ jakiś uczeń miał mini armatkę z ,,Magicznych dowcipów Weasley'ów'' i postanowił jej użyć.
-Gryfoni od początku przejmuję piłkę!!! Wesley podaje do Thomasa, a Thomas do nowego nabytku drużyny mianowicie do Morlenn'a!!! Nowego pierwszaka!!! Młody lata jak strzała! Potter szkolisz sobie konkurencję!!! RJ strzela do bramki Ślizgonów! W dodatku celnie!!! 1:0 dla Gryffindoru!!!
  Harry krążył wokół boiska, ale nie mógł dopatrzeć się znicza. Martwił się, że to Malfoy jako pierwszy zdobędzie skrzydlatą piłeczkę i wygra.
  Martwił się jednak nie potrzebnie, bo obrońca Ślizgonów przepuścił wszystkie 100 strzałów RJ. Samego RJ. Przepuścił też wszystkie piłki jakie strzeliła Ginny i Dean. Ron natomiast nie dał sobą pomiatać i  nie przepuścił ani jednej. Więc( nie zaczyna się zdania od więc- dop.aut.) po godzinie
wynik był 221:0 dla Gryffindoru. Malfoy na skraju załamania nerwowego latał po boisku i z wzrokiem szaleńca szukał znicza. Wiedział, że i tak nie wygra, ale chciał przegrać przynajmniej ze 100 punktami.
-No nie!!! Weasley przepuścił piłkę!!!- jękną żałośnie komentator.
Harry w końcu dopatrzył się znicza. Zaczął pędzić jak szalony. Malfoy po sekundzie go dogonił i lecieli łeb w łeb. Jednak to Harry był górą.
-Tak!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Gryfoni wygrywają mecz z wynikiem 371:1!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- krzyczał komentator. Malfoy wpadł w szał i zepchną Harry'ego z miotły. Byli 100 metrów nad ziemią, a Harry spadł na głowę. Nikt nie wiedział co teraz się stanie z Harrym. Szybko zabrali go do SS. A tam pani Pomfrey zbadała go i oceniła lekki wstrząs mózgu.
-Minewro czy możesz zawiadomić rodziców Harry'ego?- zapytał Dumbledor.
-Tak. Oczywiście. Już to zrobię.- powiedziała McGonagall i poszła zawiadomić Potter'ów.
Godzinę później w gabinecie dyrektora:
-Nic mu nie będzie?- zapytała Lily Potter. Oczy miała czerwone od łez, a trzeba wspomnieć, że w jej stanie to nie wskazane się martwić.
-Nie. Kiedy już się obudzi powinien normalnie funkcjonować.Jego pamięć też nie zostanie naruszona.-wyjaśnił dyrektor.
-A kiedy się obudzi?- zapytał Rogacz, który przytulał zapłakaną żonę.
-Niestety jest to nie wiadome.- powiedział ze smutkiem drops- ale mam obowiązek wam powiedzieć, że Draco Malfoy zostanie ukarany w najgorszy sposób jaki się da. Już wezwałem Lucjusza do szkoły.
-Lucjusz pociągnie za odpowiednie sznurki w Ministerstwie i Draco nie zostanie ukarany.- Lily
 rozszlochała się jeszcze bardziej.
--Nie zapominaj skarbie, że ja się postaram o to by Draco został ukarany.- przypomniał jej James.
-możemy zobaczyć Harry'ego?- zapytała Lily Potter.
-Tak, oczywiście. Mam was odprowadzić, czy jeszcze pamiętacie gdzie znajduje się Skrzydło Szpitalne?- zapytał dyrektor.
-Nie. Sami się tam udamy- powiedział a Lily. Kiedy szli przez korytarz do SS Lily mówiła do Jamesa:
-Dosłownie jak ty. Ty też leżałeś w SS. Pamiętasz? Też na siódmym roku.
-Jak mógłbym zapomnieć? Kiedy się obudziłem widziałem tylko rude kolory. Zastanawiałem się czy jeszcze śnię czy ktoś o rudych włosach mnie dusi- zaśmiał się pan Potter. Jego żona też zaśmiała się przez łzy. W końcu doszli do SS. Weszli i od razu podeszli do jedynego zajętego łóżka w sali. Leżał na nim blady jak ściana Harry z opatrunkiem na głowie. Koło łóżka siedziała Ginny. Cała zapłakana.
-Witam państwo Potter- powiedziała pielęgniarka- jest tu tak często- wskazała na Harry'ego- jak ty w czasach szkoły Jamesie.
-Mi też miło panią widzieć- przywitał się huncwot- Ginny co jest?
-Dlaczego on tu musi leżeć kiedy Malfoy chodzi sobie bez karnie po korytarzach?- szlochała Ginny.
-Draco zostanie ukarany- powiedziała Lily- a gdzie Ron i Hermiona?
-Pani Pomfrey wygoniła. Ja nie chcę stąd iść. Zostanę tu dopóki Harry się nie obudzi.
-Za niedługo się obudzi. Zobaczysz- powiedział James.
***********************************************************************************
Udało mi się!
Napisałam!!!
Bijcie mi brawo. Tak długo nie mogłam się jej dogrzebać w mojej wyobraźni, że się aż płakać chce.
Następny post powinien się pojawić za niedługo.
Post na blogu o Ninie pojawi się wcześniej.
Dzięki:
Gabrysia M.

Wyróżnienie

Otóż w maju stworzyłam konkurs na ulubionego bohatera i udział wzięła tylko Martyna Chmielecka. Nie mogę dlatego wręczyć jej dyplomu za 1 miejsce, ale dyplom za to, że chciało jej się wziąć udział należy się dyplom:






Jeszcze raz Gratuluję!!!
Gabrysia M.

czwartek, 24 października 2013

Sowia Poczta

Dziękuję!!!
Dzisiaj doszłam do liczby 3000 odwiedzin!!! 
Jestem wzruszona ;)
Na prawdę wielkie dzięki:
Gabrysia M.

sobota, 19 października 2013

Sowia Poczta

Mój kolega prowadzi bloga o zwierzętach. Może chcecie się czegoś o nich dowiedzieć?
Jeśli tak to tam zajrzyjcie. W komentarzu napiszcie jakie zwierze chcecie tam zobaczyć, a on je doda.
Adres znajdziecie w: To czytam. Dzięki.
Całuski:
Gabrysia M.

niedziela, 13 października 2013

36.Plan ,,idealny''

  -Ron muszę ci powiedzieć coś co mnie zasmuciło- powiedziała Hermiona przytulając się do swojego chłopaka podczas śniadania.
-Co takiego słońce ty moje?- zapytał Ron przełykając tosta.
-Otóż- ściszyła głos do szeptu- 1 września słyszałam jak Lavren mówi Pati, że chce ciebie mi odbić.
-Nie dam się jej- powiedział Ron patrząc dziewczynie prosto w oczy. Wyszukał wzrokiem Lavren. Spojrzał jej w oczy i po chwili po całował Hermionę. To miało oznaczać, że Lavren go nie obchodzi, ale najwyraźniej panna Brown nic sobie z tego nie robiła.
-Herm nie przejmuj się. Ron by cię nigdy nie zostawił dla tej żmii. Zwłaszcza dla tego, że to z nią Dean zdradził mnie. Prawda Ron?- zapytała Ginny która przysłuchiwała się tej rozmowie.
-Prawda. Ginny ma rację. Nie przejmuj się- pocieszył ją Ron.
-Macie rację. Nie będę się przejmować- zdecydowała Herm.
Kiedy po zjedzonym śniadaniu czwórka przyjaciół ruszyła na eliksiry stało się coś zadziwiającego. Otóż Lavren niby przypadkiem wylała na Rona atrament.
-Och tak mi przykro Ron- przepraszała go- zaraz to wytrę- i sięgnęła do kieszeni po różdżkę.
-Nie trzeba- powiedział Ron- Hermi pomożesz?- zwrócił się do swojej dziewczyny.
-Jasne, już- Hermiona jednym ruchem różdżki wyczyściła plamę na szacie Rona.
-Dzięki- przytulił ją. Lavren patrzyła na tą scenę mściwym wzrokiem. Panna Brovn odwróciła się na pięcie i podeszła do swojej przyjaciółki. Harry, Ron i Hermiona ze śmiechem przyglądali się zbolałej minie adoratorki Rona.
-Wejdźcie do sali- powiedział profesor Slughorn.- Na dzisiejszych zajęciach stworzymy eliksir zapomnienia*.- dodał kiedy wszyscy usiedli już w ławkach.- Kto wie co to za eliksir?- tylko Hermiona podniosła rękę. Jednak nie pewnie tak jak by się wahała.
-Tak panno Granger?- zapytał zadowolony profesor.
-Eliksir zapomnienia jak sama nazwa mówi sprawia, że osoba go zażywająca zapomina. Eliksir ten nie sprawia jednak, że zapomina się o jednej rzeczy tylko o wszystkim. Zapomina się jak się nazywa, kim się jest. Znikają wszystkie wspomnienia. Zapewne większość myśli, eliksir działa tak samo ja zaklęcie zapomnienia, ale tak nie jest. Źle przyrządzony  eliksir może wywołać trwałe zaburzenia umysłowe. Zażywając źle przyrządzony eliksir zapomnienia osoba aż do śmierci staje się dużym dzieckiem i trzeba ją wychowywać. Zdarzył się już raz taki przypadek w którym siostra, żony pewnego mężczyzny wlała ten eliksir, oczywiście źle przyrządzony, do soku dla tego faceta. Pragnęła bowiem żeby mężczyzna zostawił żonę i związał się z nią. Kiedy mężczyzna wypił eliksir stał się dużym dzieckiem. Nie dało się go wyleczyć. Wtedy dziewczyna która dolała tego eliksiru została ukarana, a jego żona zajęła się nim. Ludzie mówili, że ta kobieta na prawdę musi kochać tego mężczyznę. Wtedy eliksir wprawdzie nie został zakazany, ale uznany za bardzo nie bezpieczny. A no i bym zapomniała, kiedy eliksir jest przygotowany w sposób właściwy da się przywrócić pamięć człowieka do właściwego stanu.- zakończyła Hermiona swoje dłuuugie przemówienie.
-Bardzo dobrze panno Granger. 30 punktów dla Gryffindoru. Zabierzcie się do pracy. Macie 45 minut.- i wszyscy zaczęli przygotowywać eliksir.
Po 45 minutach:
-Kończymy!- krzyknął profesor. Wszyscy odłożyli narzędzia pracy. Profesor przeszedł po klasie i ocenił wszystkie eliksiry z czego tylko eliksir Hermiony i Harrego był dobrze przyrządzony.-Na czwartek proszę napisać mi zastosowanie eliksiru zapomnienia. Na 2 stopy!- zadzwonił dzwonek- Do widzenia!
***********************************************************************************
Dzień minął im spokojnie. Wieczorem cała czwórka usiadła przed kominkiem i miała zamiar napić się piwa kremowego. Ron jako pierwszy się napił. I to był błąd. Upadł na ziemię. Hermona spaniowała.
-Ron, Ron- trzęsła nim. Podniosła jego powieki i spojrzała w oczy. Były mętne.- zabiję tę wiedźmę! Zabiję!- Hermiona była wściekła- Podała mu eliksir zapomnienia! Musimy go zabrać do SS!!! I to szybko! Jeśli to był jej eliksir to już nigdy nie odzyskam mojego Rona!!!- płakała. W tempie ekspresowym zanieśli Rona do skrzydła. Harry popędził po McGonagall i Dumbeldora. Po chwili pojawił się z nimi.
-Pani Pomfry czy da się odwrócić czar?- zapytał Dumbeldor.
-Myślę, że tak. Eliksir najwyraźniej był przyrządzony w właściwy sposób, więc raczej sobie poradzę- powiedziała pielęgniarka.
-To dobrze- stwierdził dyrektor- czy domyślacie się kto mógł to zrobić?- zwrócił się do trójki przyjaciół.
-To Lavren Brown.- płakała Hermiona- jej się podobał Ron. Pewnie chciała żeby o mnie zapomniał.
-Tak więc to sprawdzimy, a jeśli okaże się to prawdą wyniesiemy odpowiednie konsekwencje.- powiedziała profesor McGonagall.
***********************************************************************************

*eliksir zapomnienia- wymyślony przeze mnie eliksir.

Mam nadzieję, że wam się podoba. Może nie za długi, ale po prostu nie mam czasu. Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
Administratorka:
Gabrysia M.

czwartek, 10 października 2013

Sowia Poczta

Nowy post powinej pojawić się za nie długo, ponieważ właśnie rozpoczynam jego pisanie.
Dlatego proszę o cierpliwość i wyrozumiałość.
Autorka:
 Gabrysia M.
Ps. Anonimko! Pisanie nowego opowiadania nie ma sensu dopóki strona nie zostanie naprawiona!

środa, 25 września 2013

35.Pani Prefekt Naczelna.

  Słońce już od dawna było poza zasięgiem wzroku. Hermiona która nie mogła zasnąć patrzyła na księżyc. Sprawiało jej to radość, bo to sprawiało jej ukojenie w latach kiedy jeszcze nie wiedziała, że posiada magiczne zdolności.
  W mugolskiej szkole nigdy nie miała spokoju. Rodzice nie wiedzieli tego, ale mała Hermionka nie miała przyjaciół. Wszyscy byli zazdrośni, ponieważ była najlepszą uczennicą i choć zawsze miała odrobioną pracę domową nie pozawalała od siebie odpisywać. Dlatego przezywano ją kujonem. W domu rodzicom opowiadała tylko o stopniach i o tym ja to starsi chłopcy wygrywali mecze piłki nożnej między sobą. Wieczorami zaś w bez chmurne noce zamiast spać siadała na parapecie i patrzyła na księżyc.
  Potem kiedy skończyła mugolską podstawówkę i miała iść do gimnazjum, dowiedziała się, że ma magiczną moc. Na początku rodzice nie chcieli słyszeć o tym, że ich córka ma iść do szkoły dla magicznie uzdolnionych dzieci. W końcu ulegli jednak pod ciągłymi namowami swojego jedynego dziecka. Pomimo tego, że było im smutno wysłać córkę samą na tak długo byli bardzo dumni.
  Hermiona przypomniała sobie ich ostatnią rozmowę zanim pojechała na wesele Remusa i Dory. Rodzice powiedzieli jej wtedy, że kiedy ukończy Hogwart załatwią jej najlepsze studia na jakie ich stać, by ich córcia miała wykształcenie stomatologiczne. Hermiona zaprzeczyła im mówiąc, że ona nie chce leczyć mugolom zębów tylko pragnie zająć się magiczną medycyną w św.Mungu. Rodzice przystali na to uważając, że medycyna to coś podobnego do stomatologii. W prawdzie leczy się ciało, a nie zęby, ale to nie miało znaczenia.
  Teraz wspomniała pierwszy dzień siódmej klasy. Została Prefektem Naczelnym. Razem z nią był Ernii McAllen z Huffelpufu. Rozumieli się dobrze, ponieważ obydwoje znali się już z Zaklęć.
  Ale wracając do pierwszego dnia szkoły. Usłyszała w tedy nie jedną kąśliwą uwagę ze strony Ślizgonów. Nie przejmowała się tym jednak, ponieważ uodporniła się już na to. Jednak to nie te uwagi ją przybiły jak twierdzili przyjaciele. To rozmowa Lavren Brown i Pati Patril, które rozmawiały o Ronie.
  Lavren, która w wakacje zerwała z Deanem gdyż jak uważała był nudny, zainteresowała się rudowłosym Weasleyem. Opowiadała o tym swojej przyjaciółce sądząc, że ich współlokatorka już śpi. Hermiona jednak nie mogła w tedy zasnąć i  usłyszała całą rozmowę.
   Teraz Herm podejmowała decyzję którą tak długo odkładała. Musi powiedzieć Ronowi o tym co usłyszała. Nie chciała przecież aby jakaś dziewczyna przystawiała się do jej ukochanego. Najlepiej powie to Ronowi z samego rana.
  Hermiona stwierdziła, że skoro przemyślała już wszystko i uspokoiła się pora spać. Położyła się więc, zamknęła oczy i usnęła.
***********************************************************************************
I co? Może być?
Wiem, że dawno nie pisałam, ale nie miała czasu dobrze pomyśleć nad nową notką. Wynagrodzę to wam i zaraz zacznę pisać kolejny post do Harry'ego Pottera.
  Proszę o głosowanie w ankiecie. Chcę wiedzieć co myślicie o tym blogu.
Autorka:
Gabrysia M.

niedziela, 8 września 2013

34.Zaskakująca wiadomość.

  Puk, puk, puk. Zapukało coś w szybę. Coś, a raczej Hedwiga niecierpliwie wskoczyła na ramię właściciela który właśnie otworzył okno. Harry zastanowił się. Co mogli chcieć od niego rodzice o 8 rano w sobotę? Harry spojrzał na kalendarz aby upewnić się, że nie przegapił żadnej ważnej wiadomości. 1 październik. Tak pokazywał kalendarz. Wiedział tylko, że dzisiaj jest wyjście do Hogsmade.
  Co w takim razie mogli chcieć rodzice? O tym, że Remus i Dora oraz Syriusz i Czarna będą mieli dzieci wiedział już od dawna. Z ciekawością otworzył list. Rozpoznał pismo ojca.
Dolina Godryka 31.09.1997
Harry!!!
  Musimy ci razem z mamą coś powiedzieć. Będziemy czekać koło Wrzeszczącej Chaty o godz. 20.00. Dopiero o tej ponieważ my mamy coś ważnego do załatwienia, a wiemy też, że ty masz dzisiaj wyjście do Hogsmade i trening.
  Proszę cię Harry żebyś tam był. I przyjdź sam! To musi być rodzinna rozmowa, dlatego nie chcemy aby Hermiona, Ginny i Ron byli z tobą.  Zawsze cię kochający:
Rodzice
-O co może im chodzić?- Zadał sobie pytanie Potter.
-Chodź już stary.- powiedział do niego Ron- bo spóźnimy się na wyjście do wioski.
-Już idę Ron- powiedział Harry. W PW czekały na nich dziewczyny.
-Cześć słońce- przywitał Harry swoją dziewczynę.
-Hej- pocałowała go. Odwzajemnił pocałunek.
-Czemu was tak długo nie było?- zapytała Hermiona.
-Harry dostał list od rodziców- powiedział Ron.
-Tak? Co u nich?- zapytała Ginny.
-No właśnie o to chodzi, że nie wiem- mówił im w drodze do WS- tata napisał tylko, że o 20.00 będą czekali na mnie pod Wrzeszczącą Chatą i że mam przyjść sam, bo to sprawa rodzinna- wytłumaczył Potter.
-To dlaczego nie możecie spotkać się teraz?- zapytała Herm.
-Tata napisał, że razem z mamą mają coś jeszcze do załatwienia, a przy okazji nie chcą zepsuć mi naszego wyjścia do Hogsmade- powiedział Potter i pocałował Ginny w czoło.
  Po zjedzonym śniadaniu czwórka przyjaciół poszła przez błonia do wioski. Tam rozdzielili się Hermiona i Ron poszli nie wiadomo gdzie, a Harry i Ginny udali się na spacer. Wcześniej umówili się, że o 14.00 spotkają się w Trzech Miotłach.
-Pamiętasz co będzie za miesiąc?- zapytała Ginny.
-Oczywiście. Jak mógł bym zapomnieć o naszej pierwszej rocznicy.- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.
 Spacerowali tak rozmawiając. W końcu Harry popatrzył na zegarek. Wskazywał za dwie czternasta, a byli strasznie daleko od Trzech Mioteł.
-I co? Która godzina/- zapytała Ginny.
- W tym momencie 13.59.- powiedział Harry- więc jak nie chcemy się spóźnić to się teleportujemy- powiedział Harry i po chwili byli już pod Trzema Miotłami. Weszli do środka i zobaczyli przyjaciół.
-Hej- powiedzieli.
-Cześć- powiedziała druga para.
-Co zamawiacie- powiedziała Rosmenta, która właśnie podeszła do ich stolika.
-Cztery piwa kremowe- powiedział Ron- chcecie coś jeszcze?- zapytał resztę.
-Może po pączku?- zaproponował Harry. Wszyscy się zgodzili.
-W takim razie jeszcze cztery pączki.- dodał Ron. Kiedy po godzinie wyszli. Zaczęło padać. Dlatego aby uniknąć kropel deszczu sprintem biegli do szkoły.
-Harry czy trening jest odwołany?- zapytał Remus James który nie wiadomo jak w pierwszej klasie został ścigającym.
-Nie RJ( tak mówili na niego w skrócie- dop. aut)- powiedział Harry- musimy ćwiczyć  nawet w taką pogodę, bo nie wiadomo jaka trafi się na podczas meczu- wytłumaczył pierwszakowi i ruszył do szatni wraz z Ronem i Ginny.
  Trening trwał do 19.30. Potem Harry przebrał się i pognał pod Wrzeszczącą Chatę zamieniony w jelenia. wrócił do swojej postaci dopiero kiedy stał obok swoich rodziców.
-Cześć wam.- powitał Rudą i Rogacza- co takiego chcieliście mi powiedzieć?- zapytał lekko wystraszony Potter.
-To nic złego Harry- uspokoiła go Lily- po prostu musimy powiedzieć ci, że...
-No co?!- krzyknął zniecierpliwiony Harry.
-Synku otóż będziesz- powiedziała jego mama spoglądając niepewnie na Jamesa- będziesz miał rodzeństwo.
  Harry stał tak jak by ktoś rzucił na niego drętwotę. Będzie miał rodzeństwo!!!
-Harry nic ci nie jest?- zapytał James- coś ci jest?- dodał zaniepokojony.
-B-b-b-będę miał brata albo siostrę?- zapytał niepewnie.
-Czy to źle?- zapytała Lilka.
-Nie- powiedział otrząsając się jak by z transu- to wspaniale! Fajnie będzie mieć w domu małego bobasa który będzie normalnym, nie rozpieszczonym dzieckiem. Takim jak Dudley Dursley- powiedział Harry- chociaż jak by nie patrzeć nie mogę obiecać, że nie będę rozpieszczał tego malucha- powiedział szczerząc się Harry. Rodzice Pottera zaśmiali się.
-Tak to będzie zrozumiale, że maluszek jest rozpuszczony przez braciszka- powiedziała Lily Potter głaszcząc syna po głowie- chodź tu do mnie- wyciągnęła ręce w geście przytulenia.
  Z powrotem Harry biegł tak szybko, że o mały włos nie złamał kopyta. Chciał jak najszybciej powiedzieć reszcie, że będzie miał młodsze rodzeństwo. Kiedy wpadł do PW przyjaciele czekali tam na niego.
-I co ci chcieli powiedzieć rodzice?- zapytała Ginny kiedy Potter do nich podszedł.
-Będę miał rodzeństwo- powiedział tylko Harry.
-Och jak cudownie!- zachwyciły się dziewczyny.
-Gratuluję stary- powiedział Ron. I tak do późnej nocy zachwycali się tym, że po nowym roku pojawi się aż trójka maluszków na tym świecie.
***********************************************************************************
I co? Może być?
 Stwierdziłam, że Harry nie może być jedynakiem pomimo tego, że ma już 17 lat.
Gabrysia M.

środa, 4 września 2013

33.,,Muszę ci coś powiedzieć''.

  Dzisiejszy post będzie o Blackach dlatego 1 września nie będzie spędzony w Hogwarcie. Miłego czytania:
**********************************************************************************
  Słońce pchało się do sypialni pewnego małżeństwa. Kobieta już nie spała i wpatrywała się w swojego męża. mężczyzna pomimo wielu przejść w poprzednich latach nadal był przystojny. Czarne włosy do ramion leżały rozłożone na poduszce. Na twarzy jak zawsze błąkał się szelmowski uśmiech casanovy Hogwartu. Zakryte powiekami stalowe oczy zapewne śmiały by się teraz do niej. Jednak mężczyzna spał.
  Kobieta podeszła do lustra. Zobaczyła w nim czarnowłosą piękność wyglądającą na mniej więcej 22 lata. Spojrzała w na fioletowe oczy. Były tak samo wesołe i chętne do życia jak przed śmiercią kiedy zatrzymała się, powiedzmy w rozwoju. Przypomniała sobie jak parę dni temu poszła z Syriuszem do mugolskiego sklepu. Jakaś staruszka powiedziała wtedy, że to na pewno jakieś młode małżeństwo które się tu sprowadziło. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
  Poczuła jak czyjaś ręka obejmuje ją w talii.
-Witaj słońce- zamruczał jej do ucha męski głos i pocałował ją w szyję.
-Hej kochanie- przywitała go i obróciła się do niego przodem. Pocałowała go namiętnie w usta.- Zejdźmy na dół. W końcu miałeś razem z Jamesem zawieść Harry'ego na dworzec.
-Wiem o tym- powiedział.
-Dlatego właśnie teraz ubierzesz się i pójdziesz na dół zjeść śniadanie.- zadecydowała Dorcas.
-Ale tylko jak ty mi je zrobisz- uśmiechnął się pocałował ją raz jeszcze i poszedł się ubrać. Pani Black natomiast założyła szlafrok i poszła zrobić śniadanie. W kuchni była już Lily Potter.
-Cześć Ruda- przywitała ją.
-Hej Czarna- powiedziała jej pani Potter. W ciszy zrobiły śniadanie. Kiedy posiłek był gotowy ich mężowie zeszli na dół.
-Gdzie Harry?- zapytała Lily, Jamesa.
-Cztery razy wracał się, bo przypominał sonie, że czegoś zapomniał. Tym tym razem zapomniał wziąć klatki z Hedwigą- odpowiedział żonie Rogacz.
-Harry! Bo spóźnisz się na pociąg!- zawołała Ruda.
-Już idę mamo!- odkrzyknął jej młody Potter. Po chwili okularnik był już w kuchni z walizką i klatką w której znajdowała się sowa. Po zjedzonym śniadaniu panowie udali się na dworzec King's Cross. Panie natomiast usiadły przy stole z kawą i ciastkami z zamiarem rozmowy.
-Powiedziałaś mu już?- zapytała Lily.
-Nie. Martwię się trochę- przyznała Czarna- nie wiem jak zareaguje na tą wiadomość.
- To normalne, że się tak martwisz. Ja też si....- nie dokończyła, ponieważ spostrzegła, że jej rozmówczyni wybiegła do toalety.
-Przepraszam cię- powiedziała kiedy wróciła- ale ty wiesz jak to jest.
-Oczywiście, że wiem- przyznała pani Potter.
-Czy możemy porozmawiać o czymś innym?
-Jasne kochana- zgodziła się Lilka. Godzinę później panowie Łapa i Rogacz wrócili do domu.
-Lileńko już jesteśmy!- krzyknął od progu Rogacz tak jak by znowu miał 18 lat i znów był świeżo upieczonym mężem.
-Teraz masz okazję mu powiedzieć- szepnęła jeszcze Lily do przyjaciółki. Dorcas zebrała się na odwagę.
-Syriuszu czy możemy porozmawiać w cztery oczy/- zapytała z ledwo wyczuwalnym strachem w głosie. Syriusz jednak słysząc tak rzeczowy ton głosu swej małżonki przeraził się nie na żarty. Od razu spoważniał.
-Tak jasne słoneczko- powiedział siląc się na normalny ton głosu. Poszedł za Czarną do ich sypialni.
-Co chciałaś mi powiedzieć skarbie/- zapytał.
-Otóż... powiem to wprost...- zacinała się.
-Co?- zapytał- nie musisz się bać, przecież to nic strasznego. Prawda?
-Nie to nie jest nic strasznego.- wzięła głęboki wdech- będziemymielidziecko- powiedziało to tak szybko, że Syriusz ledwo co zrozumiał.
-C-czy ja dobrze słyszałem? Będziemy mieli dziecko?- zapytał z niedowierzaniem w głosie.
-Tak- powiedziała patrząc na niego niepewnie.
-To cudownie! To wspaniale! BĘDĘ OJCEM!!!- porwał Dorcas w ramiona i zaczął tańczyć z nią po całym pokoju. Dorcas zaśmiała się jak by odjęto jej z 30 lat. Postawił ją na ziemię i pocałował tak jak jeszcze nigdy.
-Ale...- zaczęła Dor odrywając się nie chętnie od męża.
-Ale co?- zapytał Black.
-Ale chyba nie będziemy mieszkali z Potterami w jednym domu?- zapytała nie wiedząc jakiej odpowiedzi się spodziewać.
-Oczywiście, że nie.- powiedział Syriusz- to miała być niespodzianka, ale jak tak...- podprowadził ją do okna- widzisz to puste miejsce obok willi?- zapytał.
-Oczywiście, że widzę, jest tuż obok. Nie mam jeszcze wady wzroku jak James- powiedziała Dorcas.
-Właśnie tam będzie stał nasz dom.- powiedział Syriusz wskazując na puste miejsce obok willi.
-Och, jak ja cię kocham!- powiedziała i rzuciła mu się w ramiona. Maluszek, który rósł w brzuchu Dorki kopnął jak by z radości swoją mamusię.
***********************************************************************************
Może być?
Nie mam za bardzo czasu dlatego taka krótka.
 Do napisania:
Gabrysia M.

wtorek, 3 września 2013

Koniec Głosowania.

  Jestem zdumiona, że aż 12 osób zagłosowało na ulubioną parę z mojego bloga. Oto wynik głosowania:
1. Z 7 głosami Zwyciężyli Dorcas i Syriusz Black.
2. Z 2 głosami Lily i James Potter. 
2. Również z 2 głosami Harry Potter i Ginny Weasley.
3. Z 1 głosem Nevil Logbottom i Luna Logevood.
Na resztę nikt nie oddał głosu.
  Teraz musicie uzbroić się w cierpliwość, aż Syriusz i Dorcas ujawnią wam swoje problemy.
Pozdrawiam:
Gabrysia M.

piątek, 30 sierpnia 2013

Nazwa.

Nie zdziwcie się kiedy pod następnym postem zamiast Lily Evans zobaczycie Gabrysię M.
Przed chwilą dodałam post, więc miłego czytania( chyba, że już przeczytaliście).
=) Pa:
Gabrysia M.

32. Przygotowania do siódmego roku.

  Słońce sięgnęło zenitu. Było południe. Nastolatek spał jeszcze jednak mocno prażące słońce wywabiło go z łóżka. Chłopak mruknął coś o nieposzanowaniu snu zmęczonego człowieka. Spojrzał na zegarek i zdębiał. Była 12.00. Za pół godziny był umówiony z przyjaciółmi na hogwarckie zakupy. Zabrał ubrania i pędem wpadł do łazienki aby się przebrać. Po pięciu minutach gotowy do wyjścia zbiegł po schodach o mały włos nie spadając na głowę. Spojrzał na hol, który był dziwnie zamazany. Palnął się w czoło. Zapomniał okularów. Sięgnął do kieszeni po różdżkę i zrozumiał, że magicznego patyka też nie zabrał z szafki nocnej. ,,No nie. Teraz znowu muszę iść na górę'' pomyślał. Na szczęście zobaczył charakterystyczną burzę rudych włosów swojej mamy.
-Mamo!- krzyknął- możesz mi pomóc?- zapytał.
-Tak. O co chodzi?
-Zapomniałem różdżki i okularów z pokoju. Możesz mi je przywołać? Proszę.- po prosił.
-Tak, już synku. Accio okulary i różdżka Harry'ego- i po chwili trzymała w ręce rzeczy Harry'ego.- Proszę synku.- podała mu je.- Na przyszłość nie zapominaj, że umiesz czary bez różdżkowe.
-Dzięki mamuś.- założył okulary- od razu lepiej. Muszę wyjść. Umówiłem się z Hermioną, Ronem i Ginny.
-Może zjesz najpierw śniadanie?- zapytała rozbawiona. Tak rozkojarzonego jeszcze go nie widziała.
-Nie mam czasu- powiedział- umówiłem się z nimi na 12.30. A jest już 12.15.
-Więc w 10 minut zjesz, a potem się teleportujesz na Pokątną.- postanowiła Lily Potter. Harry wiedząc, że i tak nic nie zdziała zgodził się. Zjadł tosty i teleportował się na Pokątną.
-Cześć wam!- przywitał się z przyjaciółmi.
-Hej Harry!- przywitali się pozostali- to co? Najpierw do Esów i Floresów?
-A nie idziecie do Gringotta?- zapytał.
-Chyba, że ty musisz wybrać pieniądze. My przyszliśmy trochę wcześniej i już tam byliśmy.
-Nie. Ja też nie muszę iść, bo tata wczoraj wybrał nam trochę pieniędzy.- powiedział Harry.
-Och, to ok. Chodźmy zrobić zakupy.- powiedziała Ginny przytulając się do swojego chłopaka- a Remus James i Liliann Kate nie robią zakupów?
-Nie. Ich mama razem z nimi wczoraj zrobiła zakupy- wyjaśnił Potter. Po zakupach w Esach i Floresach. Przyjaciele poszli do madame Marklin po nowe szaty.
  Kiedy skończyli zakupy poszli do ,, Magicznych dowcipów Weasley'ów'' skąd wrócili do willi Potter'ów.
-Dzień dobry pani Potter.- przywitali się goście.
-Dobrze, że już jesteście. Trafiliście akurat na obiad- uśmiechnęła się ciepło. Po skończonym posiłku i krótkim odpoczynku poszli poćwiczyć grę w Quidditch. Ron trafił trzy kafle, Harry cztery, Ginny pięć jak na ścigającą przystało, a Hermiona niezbyt uzdolniona w tym kierunku szczeliła tylko jednego z pięciu jak wszyscy.
  Słońce chyliło się ku zachodowi. Rodzeństwo Weasley wraz z Hermioną wrócili do ,,Nory''. Harry postanowił zaglądnąć do pamiętnika mamy do którego od dawna nie zaglądał. Z pamiętnika wypadł list. Harry poznał to pismo. Należało ono do Snape'a. Ciekawy Potter otworzył list.

Londyn 20.07.1978r
Lily!
  Błagam cię nie wychodź za niego za mąż! Czyż nie pamiętasz już jak zachowywał się w Hogwarcie? Mówiłaś, że nigdy nie pokochasz tego bałwana. A teraz zostaniesz jego żoną?! Zostaw go. Błagam cię! Właśnie dlatego piszę do ciebie ten list na kilka dni przed tym jak po pełnisz ten błąd. On zostawi cię kiedy tylko powiesz mu ,,Tak''. Lily proszę, obiecaj mi, że nie powiesz mu symbolicznego ,,Tak''.
  Kocham Cię!!! Bądź ze mną. Zostaw go. On sobie poradzi. Pamiętaj, że kiedy cię zostawi możesz skierować swoje zagubione kroki do mnie, a ja cię z wielką radością przyjmę.
Twój na zawsze:
Sev

  Harry skończył czytać list z narastającą nienawiścią do Severusa Snape'a. Walną pięścią w stół. Do pokoju wszedł James Potter.
-Synu co ci się stało, że postanowiłeś niszczyć meble?- zapytał Rogacz.
-Przeczytałem list Snape'a do mamy. Prosił w nim żeby nie wychodziła za ciebie, za mąż.- powiedział bez silnie młody czarodziej.
-Wiem o tym Harry.- powiedział mu ojciec- kiedy tylko twoja mama przeczytała list pokazała go mnie. Potem Smarke... znaczy Snape nie zmącił naszego życia swoimi listami.
-To dobrze, bo wtedy nie było by mnie- powiedział Harry uśmiechając się. Potem James i Harry oglądali jeszcze zdjęcia z huncwockiego albumu. Tak minął im wieczór.
***********************************************************************************
Zbyt krótko?
 Wiem, ale notka pisana na szybkiego. W następnym rozdziale powinno pojawić się więcej. Jednak niczego nie obiecuję.
Pozdrowionka:
Lily Evans

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ankieta.

Jak zauważyliście dodałam ankietę i macie siedem dni na głosowanie. Mam nadzieję, że klikniecie na ulubioną parę z bloga. Wygrana para, możliwe, że dostanie osobnego posta na własne problemy.
Miłego głosowania!
Pozdrawiam:
Lily Evans
PS. Całuski:*

piątek, 23 sierpnia 2013

31.Ślub i wesele.

  -Czy suknia się nie pomięła? No, bo jak będę wyglądać w pomiętej sukni ślubnej? Czy Ginny i Hermiona które są moimi druhnami są gotowe i zaraz przyjdą tu, powiedzieć, że wszystko w najlepszym porządku?- Nimfadora Tonks, która około godziny 12.00 miała zostać żoną Remusa Lupina lekko panikowała przez co nie mówiła zbyt składnie.
-Nimfa spokojnie- uspokajała ją Ann- Ginny i Hermiona przygotowują się w swoim pokoju, a ciebie wyszykujemy my.- Ann była spokojna niczym najspokojniejszy człowiek świata.
-Właśnie. Wszystko jest w najlepszym porządku.- przyznała jej rację Dorcas- Jest dopiero 8.00 więc mamy... 3 i pół godziny na to, abyś wyglądała lepiej niż zwykle. Pocieszeniem dla ciebie będzie to, że Remus jest tak samo zestresowany jak ty, a może nawet bardziej. On boi się, że uciekniesz z przed ołtarza. Więc pokarz mu, że jesteś silna i nie masz stresu przed ślubnego tylko jesteś bez granicznie szczęśliwa- zakończyła swój wywód pani Black.
  Tak więc panie zaczęły malować i czesać pannę młodą. Ruda jako, że była najlepsza w tworzeniu fryzur falowała włosy Tonks która, je specjalnie na tę okazję przedłużyła (ale i tak zostawiła różowe). Doras która w czasach Hogwartu i nie tylko była specjalistką w makijażu tworzyła dzieło sztuki w makijażu. Oraz Kocica, która uwielbiała robić wzorki na paznokciach, też tworzył dzieło na paznokciach Tonks.
  Kiedy twarz, włosy i paznokcie Dory były gotowe, Huncwotki które na chwilę znów stały się tamtymi dziewczynami za którymi szaleli nawet Huncwoci, sięgnęły po suknię ślubną i biżuterię.
  Suknia wyglądała tak:
 

-Dobrze, a teraz dobierzmy biżuterię.- powiedziała Lily.
-Ok-zgodziła się Dora.
-Coś nowego?
-Pierścionek zaręczynowy.
-Coś starego, czym nie jest Remus?
-Ej. To mój narzeczony, a wieczorem już mąż.
-Przepraszam, to co?
-Nie mam.
-Ja mam.- powiedziała Ann.- Stary naszyjnik, który dostałam od mamy kiedy brałam ślub. Przechodził w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Jest do zwrotu, więc będzie też jako rzecz pożyczona.
-Dziękuję.
-A coś niebieskiego?
-Podwiązka.
-To panna młoda jest gotowa.- powiedziała Czarna- Musimy przygotować siebie.
-To my posiedzimy z panną młodą, a wy się przygotujcie.- powiedziała Hermiona, która razem z Ginny weszła do pokoju. Były ubrane w identyczne sukienki, które wyglądały tak*,

-Dobrze.-powiedziała Lily.
  Po godzinie wszystkie były gotowe. Oto sukienki*,
Różowa dla Ann, łososiowa dla Dorcas, a zielona dla Lily.
-Dobra, dziewczyny idziemy, bo już 11.55.
  Ceremonia odbywała się w namiocie który był rozłożony w ogrodzie Potterów. Rozległ się marsz weselny i do namiotu wkroczyła Dora. Remus który był kłębkiem nerwów przez ostatnie 3 godziny zupełnie zapomniał o tym co było przyczyną jego nerwów. Wszyscy byli oczarowani wyglądem panny młodej.
 Rozpoczęła się uroczystość.(każdy na pewno zna przebieg takiej uroczystości więc nie będę jej opisywać -dop. aut.)
  Wesele trwało do rana, wszyscy zadowoleni tańczyli całą noc na parkiecie.
***********************************************************************************
Proszę bardzo jest!!!
  Przepraszam za błędy i za znaki które pisałam kiedy pokazywałam sukienki, ale moja klawiatura postanowiła mi zrobić psikusa i pozamieniała klawisze.
Dziękuję i pozdrawiam*,
Lily Evans

Zaczarowani