sobota, 28 grudnia 2013

Miniaturka 3.

Hej!
  Mam ochotę coś napisać, ale nie chce mi się pisać posta, więc postanowiłam uraczyć was kolejną miniaturką.
Małe wyjaśnienie:
Pochylona, pogrubiona i czerwona czcionka: cytaty,
Pochylona:Wspomnienia
***********************************************************************************
   Siedziała przed lustrem. Myślała. Miała obawy co do tej randki. Byli razem ponad rok, ale ostatnio w ich związku przestało się układać. Nie chciała z nim zrywać. Kochała go aż za bardzo. Niestety od jakiegoś czasu on zachowywał się inaczej. Bała się, że to może być ich ostatnia randka. Ostatnia chwila spędzona sam na sam. W końcu za nie długi czas wyjadą stąd na zawsze. Potem będą się widzieć tylko na nieczęstych spotkaniach w przyjacielskim gronie.
  Zebrała się w sobie i postanowiła nie panikować. Ubrała się i uczesała. Spojrzała na zegarek. Miała dziesięć minut. Stwierdzając, że nie będzie się śpieszyć wyszła z dormitorium kierując się ku wyjściu ze szkoły. Kiedy dotarła do drzwi wyjściowych zobaczyła chłopaka stojącego na błoniach. Zachłysnęła się powietrzem. Wyglądał jak Anioł który stoczył ciężką bitwę. 

,,Można zakochać się z dnia 
na dzień, ale zapomina
się latami...''

  Zebrała się na odwagę i do niego podeszła.
-Witaj Remusie- przywitała go modląc się o to by się nie rozpłakać.
-Ann...- powiedział wyrwany z głębokiego zamyślenia chłopak.
-Dlaczego chciałeś się ze mną spotkać?- zapytała ukrywając rodzącą się w jej głosie gorycz.
-Chciałem ci coś pokazać. Miałem nadzieję, że będzie ci się podobać- wyjaśnił.
-Co to takiego?- zapytała zdziwiona Ann.
-Niespodzianka- na twarzy Remusa pojawił się tajemniczy uśmiech.

,,Życie jest pełne nies­podzianek,
lecz mu­simy wie­dzieć jak z nich korzystać.''  

  Nie szli długo. Kiedy stanęli Remus wyjaśnił swojej ukochanej, że niespodzianka kryje się za krzakami. Ann chciała tam wejść kiedy Remus zakrył jej oczy. Weszła prowadzona jego głosem. Odsłonił jej oczy dopiero kiedy stali pośrodku małej polanki. Ann zdumiała się. Pośród konwalii, na trawie leżał rozłożony koc, a na kocu koszyk.
-To jest ta niespodzianka? Piknik- ucieszyła się Ann.
-Pamiętam ,że je lubisz- uśmiechnął się Lunatyk.
-Uwielbiam. Ale znając Ciebie nie tylko to chciałeś mi pokazać- rozgryzła go Ann.
-Nie. Chciałem ci jeszcze powiedzieć, że Cię kocham- Lunatyk spojrzał jej głęboko w oczy.
-Ja ciebie też- ze łzami szczęścia rzuciła się mu na szyję.
  Potem wracali sądząc, że nic nie zmąci ich szczęścia.

   (Trzy lata później:)
Remus stał nad grobem ukochanej przełykając łzy. Rak ją wykończył. Był zbyt silny. Na nagrobku zostały wyryte jej ostatnie słowa:

,,Będę Cię kochać do końca życia.
A jeżeli jest coś po­tem,
będę cię kochać także po śmier­ci.
Czy mnie rozumiesz?''  
/Jonathan Carroll/ 

***********************************************************************************
  Tym razem nie chciałam kończyś szczęśliwie. Niestety, ale są też smutne zakończenia.
Gabrysia M.

piątek, 27 grudnia 2013

42. Leo.

 Hej!
Dzisiejszy post chciałam zadedykować wszystkim moim czytelniczkom:
***********************************************************************************
Kiedy cała szóstka po przerwie świątecznej wróciła do Hogwartu wrzało. Angela doszła do Griffindoru co sprawiło, że McGonagall nie miała skrupułów i zadawała jej mnóstwo prac domowych, a nawet więcej, ponieważ Angela miała pewne zaległości. Musieli bardzo wytrwale uczyć się do nadchodzących wielkimi krokami OWTM-etów. Całe dwa miesiące spędzili na siedzeniu pośród stosów notatek i papierów. siedzieli nad tym również wieczoru, którego nadeszła sowa z bardzo interesującym listem:
-Harry. To chyba sowa Syriusza puka w okno- powiedziała Hermiona nie odwracając wzroku od książki do zielarstwa.
-Faktycznie- powiedział Potter i otworzył okno sowie. Wziął od niej list, który zaczął czytać na głos.

11.02.1998r Dolina Godryka
Kochani!
  W imieniu Syriusza i Dorcas chciałam was poinformować, że dzisiaj urodził się mały Leo Syriusz Black.
Lily Potter
  -Ojeju! To wspaniale!- zapiszczały dziewczyny.
***********************************************************************************
  -Mój mały synek. Mój mały kochany synek- Dorcas nie odrywała wzroku od małego słodziaka śpiącego w jej ramionach. Syriusz zachwycony swoim synkiem również nie mógł oderwać o niego w wzroku.
-Ale on kochany.- powiedziała Dorcas do męża.
-O tak. Najsłodszy maluch jaki może istnieć- zgodził się. Do sali weszli państwo Potter.
-Hej. Wysłałam ten list- powiedziała Lily.
-Dzięki. Zostaniecie chrzestnymi. Prawda?- zapytała pani Black.
-Och! Jasne, że tak!- ucieszyła się Lily. Mały Leo uśmiechnął się przez sen jakby wiedząc, że ten uśmiech jest teraz jak najbardziej na miejscu.
***********************************************************************************
-Leo. Dlaczego dali mu na imię Leo?- dziwił się Harry.
-Po to żebyś się pytał.- powiedziała znudzona już Hermiona.
-Ciesz się, że nie dali mu na imię Kleofas- uśmiechnęła się Ginny.
-A ty byś chciała żeby twój syn się tak nazywał?- Angela udawala zdziwienie.
-Jasne, że nie. To takie dziwne imię- zaśmiała się Ginny.
-Chyba bym wykitował jak by mu tak dali na imię- przyznał Harry.
-W sumie Leo to całkiem ładne imię- przyznał Ron.
-Masz rację stary- zgodził się z nim Harry.
-Ja bardzo często mam rację- uśmiech Rona był zabójczy,
-Taaaaaa. Jasne.- zaśmiała się jego siostra. Ron też zadowolony ze swojego ,,żartu'' zaśmiał się co wywołało salwę śmiechu u reszty przyjaciół.
(Tydzień później:)
  Całą piątką siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Dzisiaj była sobota. Za pozwoleniem Dumbeldora mieli udać się na chrzciny małego Leo.
-Ale w co my mamy się ubrać?- zapytała Angela.
-Macie ubrać się tak żeby było wam ciepło- powiedział Harry.
-Łatwo wam mówić- zapeszyła się Ginny- założycie garnitury i na to kurtki i macie wszystko w nosie.
-No i co z tego. Wy możecie ubierać się też w co chcecie. We wszystkim ładnie wyglądacie- podlizywał się Ron.
-Faceci. nic nie rozumieją.- Hermiona była oburzona. Dziewczyny wstały od stołu i udały się do swoich dormitoriów. ginny bo bardzo szczegółowych oględzinach swojej szafy stwierdziła, że ta sukienka będzie odpowiednia:
Oczywiście wzięła jeszcze sweterek cieliste rajstopy i płaszcz. Hermiona jak zawsze śliczna ubrała się w:
I również założyła cieliste rajstopki. Angela napracowała się najwięcej, ponieważ malowała jeszcze paznokcie:
Ona jak i reszta dziewczyn założyła cieliste rajstopy. Kiedy były ubrane poszły do dormitorium Ginny, ponieważ w jej dormitorium nikogo nie było. Robiły sobie makijaże i fryzury. Angela swoje włosy wyprostowała, Ginny zaplotła w koka, a Hermiona zrobiła wyraziste fale. Tak oto wyszykowane zeszły do PW gdzie czekali na nie chłopaki. Kiedy je ujrzeli szczeny im opadły. Byli zachwyceni wyglądem dziewczyn. Po tym jak chłopaki wyszli z transu ogólnego uwielbienia cała piątka udała się do gabinetu dyrektora.
-Dzień dobry panie dyrektorze- przywitali się.
-Witajcie. Tu jest świstoklik- drops wskazał na spalony garnek- przeniesie was prosto do willi Godryka.
-Dziękujemy. do widzenia.- pożegnali się. Świstoklik odleciał i przyjaciele zobaczyli Jamesa Pottera.
-Cześć dzieciaki- przywitał ich- mam nadzieję, że jesteście ciepło ubrani, bo kościół w którym odbywa się ta uroczystość jest nie zbyt ocieplony.
-Tak. Harry nas ostrzegł- uśmiechnęła się Ginny. Kiedy Lily Potter zeszła na dół wszyscy wsiedli do samochodu i ruszyli. W kościele byli już uradowani rodzice i mały Leo. Ceremonia zaczęła się.
(Godzinę później:)
  - Ale słodki maluch- rozczulały się dziewczęta.
-Prawda?- uśmiechała się Dorcas.
-Ma twoje oczy- powiedziała Lily zwracając się do Dorcas.
-Ale podejrzewam, że będzie rozrabiaką tak jak Syriusz.
***********************************************************************************
To tyle.
Mały Leo na pewno pojawi się jeszcze.
Gabrysia M.

środa, 25 grudnia 2013

Miniaturka 2

 Witam!
Taki świąteczny prezent! Postanowiłam zrobić niespodziankę mojej wspaniałej koleżance Paulli K.  z <Klik> i dedykować jej ten post, ponieważ już od dawna mnie o niego prosiła:
*************************************************************************************
  Stała na wzgórzu. Słońce chyliło się ku zachodowi. Jej czarne włosy rozwiewał wiatr. Ona jednak nie zwracała na to uwagi. Była zapatrzona w odległą przestrzeń. Uśmiechała się.

,,Przyłapałem się w tej samej chwili na tym,
że nie zawsze, nie zawsze oczywiście,
ale czasami, jeśli akurat śmieję się,
to dlatego, żeby po prostu nie zapłakać...''
/Edward Stachura/

  W końcu nie dała rady. Jedna łza spłynęła po jej gładkim policzku.

,,Usiadła i rozpłakała się,
a wiatr osuszał jej niewin­ne łzy...''

   Wszystko zepsuła. On za kilka minut wsiądzie do pociągu i już nigdy go nie zobaczy. Wsadziła rękę do kieszeni. Poczuła jakiś zwitek papieru. Kiedy go przeczytała i wzięła mały pakunek i list zbiegła ze wzgórza najszybciej jak umiała.
*************************************************************************************
   Stał na peronie z jedną jedyną walizką w ręce.

,,Stoję smutny na peronie
Z tą walizką jedną,
Tak jak człowiek, który zgubił
Od domu swego klucz...'' 
/frag. pios. Hej przyjaciele/

   Kazała mu odejść. Powiedziała, że gdyby ją kochał miałby dla niej więcej czasu. Myślała, że ją zdradza. Że już jej nie chce. Żałował, że opuszcza Anglię. To tu poznał miłość życia.
  Na peron wjechał pociąg do Francji.  Jego pociąg. Już miał wsiąść kiedy poczuł dziwny ucisk w sercu.
-Nie!- zawołała czarnowłosa piękność. Obrócił się. Zobaczył swojego anioła. Podbiegła do niego i rzuciła mu się na szyję.
-Kocham Cię. Wybacz mi- pocałowała go.
Na ziemię spadł list, który wypełnił swoje zadanie. Naprawił wszystko.

  Kocham Cię. Zawsze kochałem. I nigdy nie zdradziłem. Miałem dla ciebie mniej czasu. To prawda, ale tylko dlatego, że chciałem Ci coś dać. Mi to już nie potrzebne. Mój ostatni prezent dla ciebie.

Z pakunku wypadł piękny pierścionek z wspaniałym kamieniem.

,,Miłość- gdy marzenia
dwóch rożnych osób
przybierają ten sam kształt...'' 

*************************************************************************************
I jak? Może być?
Paula wiem, że lubisz ten temat, więc mam nadzieję, że tak.
Gabrysia M.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt!!!!

 Ja oraz bohaterowie tego bloga z Harrym na czele chcieliśmy życzyć wesołych i spokojnie spędzonych Świąt Bożego Narodzenia.
  Po raz pierwszy spędzam święta z wami. Kończy się rok, a ja napisałam już tutaj ponad 40 postów. Za niedługo pojawi się kolejny. A jak na razie:

 

Skoro już się pochwaliłam to życzę wam jeszcze ras Wesołych Świąt i do napisania za niedługo!!!!
Gabysia M.

sobota, 14 grudnia 2013

41.(Nie) spodziewany gość.

  30 grudnia. Dzień przed sylwestrem. Cała piątka zwlekła się z łóżek dopiero koło 10. Kiedy zeszli na dół zobaczyli Dorcas i Lily można powiedzieć: w szczycie formy. Za to James i Syriusz zaspani pili dość duże szklanki kawy.
-Co się stało?- zapytał Harry przyglądając się swojemu tacie.
-O godzinie pierwszej w nocy wzywali nas do ministerstwa, bo jakiś idiota odpalał magiczne fajerwerki na podwórku mugoli.- wyjaśnił James.
-Aha. Czyli normalka- powiedział Ron.
-Ale moment, dlaczego wzywali was? Co z nocną zmianą?- zapytał Harry.
-Oni mają papierkową robotę- Syriusz naśladował jakiegoś aurora, gestykulując przy tym.
-Dzieciaki siadajcie- powiedziała Dorcas- na śniadanie jajecznica- oznajmiła.
-Mmmm.-Ron jak to Ron, już się oblizywał.
-Ginny! Jakaś sowa do ciebie przyleciała z listem- powiedziała Lily.
-Już odbieram- powiedziała Ginny. Wzięła od sowy list, dała sowi przysmak i myślała, że sowa odleci, ale najwyraźniej sowa oczekiwała odpowiedzi. Ginny ją pogłaskała. Sowa wyglądała zabawnie. Dokładnie tak:
Ginny wróciła do stołu i otworzyła list.

30.12.1917,Londyn
Ginny!
  Czy ty i reszta chcielibyście wyskoczyć gdzieś w Sylwestra? U mnie w domu jest nudno, a samemu nie chce mi się nigdzie wychodzić.
Co wy na to? Liczę na szybką odpowiedź. Morin poczeka aż ją napiszecie.
Dean

-Dean pyta czy chcemy iść gdzieś na Sylwestra, bo u niego w domu nuda, a sam nie chce nigdzie wychodzić.- oznajmiła Ginny.
-Eeeeee... mi się nie chce- powiedział Ron.
-Mi w sumie też nie- przyznała Ginny.
-Ale nie wypada mu mówić, że się nam nie chce. Wyszlibyśmy na okropnych leni- powiedziała Angela.
-To co zrobimy?- zapytał Harry.
-Zaproście go do nas na Sylwestra. A drugiego zawieziemy was wszystkich na dworzec- wymyśliła Lily.
-Ok- powiedziała Ginny- po śniadaniu mu odpiszę. Tak więc po śniadaniu Ginny napisała Do Dina zaproszenie na Sylwestra. 
  Następnego dnia o 15.30 do willi Potter'ów zawitał Dean Thomas.
-Hej Dean- przywitała się Ginny- to jest Angela- przedstawiła drugą pannę Granger.
-He-e-e-e-ej- przywitał się Dean. Miał minę jakby zobaczył ducha.
-Cześć- przywitała się nieco speszona Angela.
-Ok. To skoro Dean przyszedł możemy zabrać się za przygotowania- stwierdziła Hermiona. Wszyscy się zgodzili i zabrali za przygotowania. Kiedy wieczorem zaczęli świętować nadchodzący rok byli wyposażeni w cały stół jedzenia( =)-dop aut.).
-Co robimy?- zapytał Dean.
-Może potańczymy?- zaproponowała Hermiona.
-Tak!- pisnęła Angela- Uwielbiam tańczyć- wyjaśniła się.
-Harry włącz muzykę- powiedziała Ginny.
-A nie czekamy jeszcze na Lunę i Nevila? ?Mieli przyjść- powiedział młody Potter. Właśnie w tym momencie zadzwonił dzwonek.
-To pewnie oni- wyjaśnił Ron.
-Harry! Otwórz!- usłyszeli krzyk Rogacza.
-Już!!!- odkrzyknął okularnik i poszedł otworzyć- Hej! Właśnie o was mówiliśmy- zwrócił się do nowo przybyłych.
-Mówię wam zimno jak nie wiem gdzie- powiedział Nevil.
-Angela, to jest Nevil i Luna, Luna, Nevil to jest Angela- przedstawiła ich wzxajemnie Ginny.
-Miło poznać- powiedział Angela.
-Nam też- uśmiechnęła się Luna.
-A tera możemy potańczyć?- zapytała Angela.
-już włączam muzykę- powiedział Harry. Tańczyli dość długo. Głównie w parach, ale czasem też samotnie. Zmęczyli się dopiero koło 23.50, więc poczekali jeszcze trochę by po  dziesięciu minutach cieszyć się nowym rokiem.
***********************************************************************************
Napisałam, napisałam...!!!!
Przepraszam, że z taką przerwą, ale wiecie przed świętami męczą ludzi, bo muszą oceny po wpisywać. Mam nadzieję, że mi wybaczycie:
Gabrysia M.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

40. Angelina i Hermiona.

Dzisiejszy post Dedykuję Yasri.
Pamiętajcie CZYTAM = KOMENTUJĘ.
Miłego czytania:
*************************************************************************************
24.12.1997r, Dolina Godryka
Kochana Hermiono!
  Co tam u ciebie? Wytrzymujesz z kuzynką? Mam nadzieję, że tak, bo mama i pani Potter zapraszają Cię w drugi dzień świąt do nowego roku( potem z nami pojedziesz na peron). Wiemy, że masz kuzynkę na karku, ale jeśli twoi rodzice będą mówić, że nie możesz jechać, bo pojedziecie do szkoły razem to powiedz, że Angelina też jest zaproszona. Wiem, że Ci się to nie uśmiecha ( a może jednak znalazłaś z nią wspólny język?), ale takie jest życie. W końcu będziesz z nami. To jakoś przetrwasz. Napisz szybko odpowiedź. Jeśli twoi rodzice się zgodzą to 26.12 tata Harry'ego przyjedzie po ciebie. 
 Wesołych Świąt!
Ginny

 Ginny przyczepiła list do nóżki Hedwigi i kazała zanieść Hermionie. Wypuściła sowę i zeszła na dół. -Pomóc w czymś?- zapytała.
-Tak.- powiedziała Lily- mogłabyś mi pomóc lepić pierogi?
-Jasne- Ginny dosiadła się do Rudej i zaczęła kleić.
-Hej!- do domu wpadli chłopaki- mamy choinkę!- cieszyli się jak małe dzieci.
-Tak?- z kuchni wychyliła się Dorcas- to teraz ją ubierzcie.  
-Zaraz, bo chyba Hedwiga ma jakiś list- powiedział Harry i odebrał pocztę.
-Taaak, pozwoliłam sobie pożyczyć Hedwigę żeby wysłać zaproszenie do Hermiony. Pewnie już odpisała- powiedziała Ginny- przeczytaj co pisze.
24.12.1997. Londyn
Kochana Ginny( i reszto, bo zapewne wszyscy już dobrali się do listu)!
  Angelina jest do zniesienia. Nawet nie za bardzo się przechwala i jest miła(!!!). bardzo chętnie jednak przyjmiemy zaproszenie. Zresztą i tak już za wami tęsknię. Rodzice są nawet bardziej za niż przeciw, bo twierdzą, że lepiej poznacie Angelinę w święta niż kiedy kol wiek indziej. Tata pyta czy nie można by nas odebrać ok. 11.30 26, bo potem jak zawsze rodzice i wujek wybierają się na spacer po lesie.
Równie Wesołych Świąt
Hermiona 

-Fajnie- powiedział Harry.
-Szkoda, że nie będzie jej w wigilię, ale dobrze, że chociaż będzie-podsumował Ron. Tak minął im czas do godziny 19 kiedy zaczęła się wigilia. Przy stole było wesoło. Wszyscy rozmawiali i zajadali pyszne potrawy świąteczne.
  Następny dzień był taki jak inne dni świąteczne. Dlatego może od razu opiszę dzień, który najbardziej nas interesuje. Dzień przyjazdu Hermiony i jej kuzynki.
-Wstawać. Za pół godziny jedenasta. Musicie wstać! Co z tego, że nie jedziecie po Hermionę i Angelinę! I tak powinniście się ogarnąć! Zwłaszcza ty Ron!- Ginny, która wstała już o dziewiątej teraz dobudzała chłopaków, którzy jak na złość nie mieli nawet zamiaru wstawać z łóżek- Ginny zwróciła się po pomoc do Dorcas, która z przyjemnością( ale nie mściwą- dop.aut.) użyła budzika. Tzn. oblała ich zaklęciem Aguamenti( opis w zakładce zaklęcia- dop.aut.). Przebudzeni i przy okazji odświeżeni chłopaki osuszyli się i ubrali. Kiedy o godzinie 12.00 do domu wszedł James z Hermioną i dziewczyną, która zapewne była Angeliną, chłopaki byli już po śniadaniu czekając na przyjazd gości. Ale wróćmy do przybycia dziewczyn. Hermiona kiedy tylko zobaczyła Rona rzuciła mu się w ramiona i pocałowała namiętnie. Speszyła się jednak przypominając sobie o tym, że ni przedstawiła przyjaciołom swojej kuzynki.
-Ehm, to jest Angelina, Anelino- zwróciła się do kuzynki- to jest moja najlepsza przyjaciółka Ginny, to najlepszy przyjaciel Harry i najlepszy chłopak na świecie Ron- przedstawiała ich kolejno.
-Miło mi was poznać- powiedziała aksamitnym głosem Angelina- Hermiona mówiła mi o was tyle, że czuję się tak jakbym znała was od zawsze.
-Nam też jest miło- odezwała się za wszystkich Ginny. Nastała niezręczna cisza.
-Co tu robić?- zastanowił się na głos Ron, który nie cierpiał niezręcznej ciszy.
-Idźcie na spacer. Jest ładna pogoda, pokarzecie Angelinie okolicę, a wam leniuchy- powiedziała do chłopaków Ruda- przyda się spacer.
-Mamo!- upomniał ją Harry- tobie nie wolno nosić ciężkich rzeczy- i zabrał dziesięć kilo mąki, które Lily spokojnie mogła przenieść za pomocą magii.
-Jak ojciec. Wyręczacie mnie ciągle. Mnie i Dorcas. A nam się już tak nudzi- jęknęła rozżalona.
- To proszę iść na spacer- zaproponował Ron. Mama Harry'ego uśmiechnąła się tylko i udała się do kuchni. Przyjaciele zaś zastosowali się do jej porady i poszli na spacer.
   Spacerowali dość długo. Wrócili dopiero na obiad. Po obiedzie znudzeni świeżym powietrzem ulokowali się w salonie i zaczęli grać w butelkę. Syriusz i James, którzy przed południem byli zajęci odśnieżaniem podwórka przysiedli się i zaczęli grać w butelkę tak jak by mieli poi 18 lat. Kiedy Lily i Dorcas to zobaczyły też postanowiły się przyłączyć i cała ósemka grała w butelkę w salonie, aż do późnej nocy.
***********************************************************************************
Mam nadzieję, że się podoba.
Gabrysia M.

Zaczarowani