Zegarek na szafce nocnej wskazywał 7.30. Hermiona
Granger i Ron Weasley rozmawiali o tym kiedy ich przyjaciele wrócą z nie
wiadomo kąt i kiedy. Nawet listu nie przysłali. W prawdzie miną dopiero tydzień,
ale to i tak długo, bo nie wiedzieli czy tamci jeszcze żyją. Zastanawiali się
też czego się uczą.
-Hermiono może oni wrócą dzisiaj?- zapytał Ron.
-Na pewno nie. Ale chętnie się założę. O 2
galerony. Mogą wrócić od teraz do 24.00, później wygrywam JA!- wymyśliła
Hermiona.
-Ok. Ale 2 galerony masz?-upewnił się Ron.
-Mam.
*********************************************************************
W tym
samym czasie kilkanaście kilometrów dalej Harry Potter kończył pakowanie
zastanawiając się nad tym co powiedział wczoraj Brązowy.
-Ty taki nie byłeś co tato?- zapytał zdięcia
rodziców.
-Harry chodź. Zaraz śniadanie, a potem wracamy do
domu- do pokoju wparowała Ginny.
-Ok. Już idę- włożył fotografię do kufra i
poszedł za Ginny.
-Śniadanie było bardzo dobre- powiedział po
skończonym posiłku.
-To bardzo się cieszymy- powiedziały razem
Zielona i Czarna, nie było z nimi Brązowego.
-Idź po niego- powiedziała Zielona do Czarnej-
Harry, Ginny słuchajcie. Wiem, że to może nie jest najlepszy prezent- zwróciła
się do nich- ale Brązowy wiele dał żebyście mogli go mogli ,,dostać''- zrobiła
przerwę na wdech- A oto i wasza ,,Niespodzianka''- w tej samej chwili Czarna
weszła z wielkim czarnym psem.
-I ma być to dla czego Brązowy był w stanie
oddać życie? Zwykłego psa?- Harry był wyraźnie zawiedziony.
-To nie taki zwykły pies. To naj wierniejszy i
ulubiony pies Huncwotów- sprostowała Czarna.
-Lupin nie mówił, że mieli psa.- powiedziała
zdziwiona Ginny.
-Ależ mieli.- odezwała się Zielona- Prawda
Łapciu?- zwróciła się do psa.
-Łapciu? Tak ma na imię?- pytania z Harry'ego
sypały się jak z drzewa.
-Tak. Łapciu odpowiedz.- drażniła się Zielona. I
wtedy pies zamienił się w Syriusza Blacka.
-Po pierwsze: tak. Po drugie: nie nazywaj mnie
Łapciu. Po trzecie: cześć dzieciaki!
-Syriusz ty żyjesz- Harry tylko tyle był w stanie
powiedzieć.
-Jasne, że tak. Brązowy mnie uratował-
poinformował go Syriusz. Harry posmutniał.
-Zielona przekaż Brązowemu, że przepraszam i
dziękuję.
-Będziesz miał okazję mu to powiedzieć osobiście-
zapewniła ta- teraz wracajcie do ,,Nory''. Wasze rzeczy już tam będą. Do
zobaczenia. Będziemy tęsknić.
-Tak my te- i już ich nie było. Teleportowali się
przed ,,Norą''. Podeszli do drzwi i zapukali.
-Kto tam?- usłyszeli głos pani Weasley.
-To my. Harry i Ginny- powiedział bliżej
wymieniony Harry.
-W takim razie jaki patronus ma Lupin/- zadała
pytanie obronne.
-Wilka.- odpowiedział. Drzwi się otworzyły i
stanęła w nich pani Weasley.
-Harry, Ginny, Syriusz!- przytulała ich po kolei,
jednak przy Łapie się zacieła- Zaraz. Moment. Syriusz?- mina mamy Rona i Ginny
pokazywała zdziwienie. Za to Harry, Łapa i Ginny nie mogli powstrzymać śmiechu.
-Harry. Ginny. Nie musieliście tak szybko wracać-
Hermionia wyglądała jak by dostała w twarz. -dwa galerony są moje- Ron
zadowolony, że zdobył pieniądze wyciągną rękę do Hermiony. Po chwili zszedł się
cały Zakon Feniksa i zaczął się witać z nowo przybyłymi. Wszyscy byli ciekawi
opowieści Pottera, Blaka i panny Weasley, którzy opowiedzieli całą historię od
początku do końca. Naj bardziej zdziwiony był Lunatyk, ponieważ miał
przeczucie, że jeszcze spotkają tych ludzi. Nie prędko, ale spotkają.
Zajebista "Niespodzinka" :D
OdpowiedzUsuńHahah i to zdziwienie Molly. Pozdro z podłogi xdd
Martyna Ch.