niedziela, 30 czerwca 2013

24. Walentynki.

Słońce powoli wsuwało się do pokoi uczniów. Po podłogach dormitoriów chłopaków walały się paczki z prezentami dla dziewczyn które się im podobały. U dziewczyn natomiast jakieś czekoladki, wierszyki i tym podobne. Wszyscy wstali rano pomimo tego, że była sobota. Co z tego skoro był 14 lutego. Dzień Zakochanych. Z racji tego, że była sobota było wyjście do Hogsmade, ale nie na randki tylko po suknie i garnitury, ponieważ Dumbledore wymyślił, że odbędzie się bal walentynkowy. Wszystkie dziewczęta liczyły na to, że chłopcy którzy się im podobają zaproszą je. Chłopaki od dnia w którym dyrektor ogłosił bal zastanawiali się jaką dziewczynę zaprosić. Teraz siedzieli przy stołach w WS i rozpakowywali prezenty które przyniosły sowy. Ginny Weasley właśnie otwierała list który przysłał jej (jak poznała po piśmie) Dean Thomas. Wiersz był ładny. Zapewne był by jeszcze ładniejszy gdyby był od kogoś innego. Wierszyk miał następującą treść:
 Dziś zakochani swoje święto mają,
 Dzisiaj moc życzeń sobie składają.
Ja też chciał bym życzyć Ci,
byś zapomniała co to łzy.
By każdy dzionek życia Twego,
Był lepszy od poprzedniego,
By szczęście Cię nie opuściło,
Dy cię nic w życiu nie zmartwiło.
 Proszę wybacz mi!
Ginny zastanowiła się. W sumie to mogła by się już przestać na niego gniewać. Ale wolała to wcześniej obgadać z  Harrym. Spojrzała na drzwi i zobaczyła jak Harry i Ron wchodzą do WS.
-Cześć słońce!- powitał ją promiennie Harry.
-Hej!- uśmiechnęła się do niego i dała całusa na powitanie.
-Idziemy razem do Hogsmade?- zapytał ją.
-Nie idę z Hermioną i Luną na zakupy. Potrzebuję nowej sukienki i butów. 
-Po co ci?- zdziwił się.
-Bo ostatni bal był 2 lata temu i z ostatniej sukienki  wyrosłam.- powiedziała do niego z taką miną jak by to było oczywiste.
-No tak racja.- palnął się w czoło- mam dla ciebie prezent z okazji walentynek.- podał jej podłużne pudełeczko. Ginny otworzyła je z ciekawością. Zobaczyła w nim złoty łańcuszek z serduszkiem, na którym był napis GW i HP zawsze razem.
-Dziękuję ci bardzo!- rzuciła mu się na szyję- kiedy go kupiłeś? Przecierz ostatnie wyjście do Hogsmade było przed świętami.
-Ale mój tata się zaoferował, że pójdzie do jubilera na Pokątną i zamówi taki łańcuszek. Zresztą i tak miał tam iść i kupić coś mamie.
-A wiesz co?
-Niestety nie chciał mi powiedzieć co.
- Ach. Harry?- jej mina spoważniała- Mogę cię o coś zapytać?
-Jasne.- powiedział Harry.
-Bo Dean przysłał mi walentynkę i prosił o wybaczenie.- wzięła głęboki wdech- myślisz, że powinnam mu wybaczyć?
-Nie wiem Ginny. Możesz mu wybaczyć, ale nigdy nie będzie tak jak wcześniej.
-To chodź ze mną- wstała. Wyszli z WS i zobaczyli Thomasa. Podeszli do niego. A ten jak na komendę zapytał:
-Ginny wybaczysz mi?
-Tak- powiedziała. Dean zrobił minę jakby za miast Walentynek były już wakacje.
-To cudownie!
-Ale nie mówię, że zapomniałam jak mnie zraniłeś.
-Ok. Zrozumiałem- powoli jago uśmiech znikał.
- A teraz panowie wybaczcie, ale idę z dziewczynami do wioski kupić sukienkę.- zostawiła chłopaków samych.
-Hej dziewczyny!- przywitała się z dziewczynami po tym jak Flich sprawdził czy nie wynosi czegoś nie legalnego- To idziemy?
-Jasne- przytaknęły jej Luna i Hermiona. Chodząc po mieście wreszcie napotkały sklep z sukniami i dodatkami na bal. Weszły do sklepu gdzie powitała ich sędziwa sprzedawczyni.
Ginny przeszukała połowę sklepu nim znalazła sukienkę swoich marzeń. Wyglądała tak:
Luna wybrała sobie taką:
Hermiona zdecydowała się żeby kupić tę:



Gdy dziewczyny wyszły ze sklepu były zadowolone.
-Jeszcze tylko buty i biżuteria- uśmiechnęła się Luna.
-Ja tylko buty.- powiedziała Ginny.
-Dlaczego?- zapytała Hermiona.
-Bo mam kolczyki które mi pasują, a Harry dał mi dzisiaj łańcuszek, więc innego nie potrzebuję.
-Aaaaa. No chyba, że tak.- zgodziły się dziewczyny. Po zakupach wróciły do zamku. Luna udała się do swojego dormitorium, a Hermiona i Ginny zniknęły w dormitorium Ginny ponieważ panna Weasley dzieliła pokój tylko z jedną współlokatorką, która w dodatku nie szła na bal. Po 4 godzinach wyczerpującej pracy były gotowe na bal. Ginny i Hermiona podeszły do swoich chłopaków, a chwilę potem razem z nimi wyszły na bal. Tam natomiast tańczyły, prawie do rana.
***********************************************************************************
I jak się podoba notka? Mam nadzieję, że może być. Dzięki za czytanie mojego bloga. Opinie proszę podawać w komentarzach.
Pozdrawiam:
Lily Evans

niedziela, 23 czerwca 2013

23. Święta, święta i po świętach...

Święta powoli się kończyły i uczniowie wracali do szkół nikt się nie cieszył. Prócz uczniów jadących do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Ci cieszyli się, że zobaczą swoich znajomych i ulubionego dyrektora. Harry Potter liczył, że ta część roku minie szybko i będzie mógł się cieszyć wakacjami. Stał na peronie 9 i 3/4 żegnając się z rodzinką.
Kiedy wsiadł do pociągu razem z przyjaciółmi, zauważył, że Malfoy zmierza w ich stronę. Po chwili stał już w ich przedziale.
-Czego tu szukasz idioto?- zdenerwował się Harry, ponieważ liczył na spokojny powrót do szkoły.
-Nie takim tonem Potter- mina Dracona miała dziwny wyraz- Czarny Pan jest bardzo zły, że twoi rodzice znów mu chcą przeszkodzić w twojej śmierci, więc Potter przygotuj się na kolejną utratę szlamowatej matki i przygłupiego ojca- jego mina pokazywała, że się cieszy. Wyszedł z przedziału zanim Harry wymyślił jakie zaklęcie rzucić na ślizgona.
-Harry, nie przejmuj się- powiedziała kojącym głosem Hermiona.
-Jak mam się nie przejmować?Voldemort chce zabić moich rodziców! Drugi raz!- zdenerwował się Harry.
-A pamiętasz co twój tata powiedział kiedy mówiłeś, że nie chcesz żeby Voldemort ich znowu zabił?- zapytała Hermiona.
-Powiedział, że raczej nie. Ale co z tego?- Harry udał znudzonego choć wyraźnie go to zaintrygowało.
-Mnie to bardzo zainteresowało, więc kiedy wróciliśmy do nory, sprawdziłam prawie wszystkie książki i wreszcie znalazłam. Powrót na ziemię umarłych w taki sposób jak Dorcas, twoja mama, tata i Syriusz pozwala im żyć do czasu śmierci naturalnej, nie można ich zamordować.- tłumaczyła Hermiona.
-Dlaczego nie?- zaciekawiła się Ginny.
-Nie wiadomo tego do końca, ale jak Harry zapyta swojego taty, to się może dowiemy. Harry poinformuj jednak o wizycie jaką zamierza złożyć im Voldemort. Nie chcemy żeby zrobił im niespodziankę. Prawda?- uśmiechnęła się Hermiona.
-Masz rację. Kiedy dotrzemy do Hogwartu napiszę im list- Harry też się uśmiechnął. Potem rozmawiali o wielu innych sprawach ciesząc się, że znowu zobaczą się ze swoimi znajomymi z roku i nie tylko. Po kolacji uczniowie rozeszli się do dormitoriów by przygotować się do lekcji.
***********************************************************************************
Kochani!
Mam nadzieję, że notka się podoba i przepraszam za to, że taka krótka. Proszę o waszą opinię w komentarzach.
Całuski:                                 Lily Evans:*

niedziela, 16 czerwca 2013

22.Zaręczeni.

Kilka dni później w Sylwester, do willi Potterów zadzwonił dzwonek. Pan Potter jak na komendę zerwał się z kanapy. Podszedł do drzwi i otworzył je ujawniając osobę, która przerwała jego spokojny, niczym nie naruszony sen. Tą osobą był Remus Lupin, który wyglądał jak by podejmował życiową decyzję. Ojcu Harry'ego od razu poprawił się humor kiedy zabaczył swojego przyjaciela.
-Witaj Remusie! Co u ciebie? Chyba mieliście z Dorą przyjść wieczorem?- zapytał lekko jeszcze zaspany James.
-Tak, ale muszę z tobą pogadać.- powiedział Remus- mogę wejść?
-Tak jasne. Wszyscy wyszli.  Lily i Dorcas na zakupach. Harry u Ginny, a Syriusz pojechał zatrudnić sięw Ministerstwie, bo wczoraj za mną się mu nie chciało. Siadaj, więc co to za sprawa?
-Słuchaj, ja wiem, że jestem z Dorą nie długo, ale ją kocham. I ch-ch-chciał by-by-bym- zacżął się jąkać.
-Oświadczyć, bo w tych czasach nic nie wiadomo- dokończył za niego Rogacz.
- Skąd wiedziałeś?
-Bo jąkałeś się tylko wtedy kiedy mówiłeś w szóstej klasie, że Ann jest twoją dziewczyną.
-ZA dobrze mnie znasz.
-A pierścionek, już masz? no i gdzie zamierzasz się jej oświadczyć?
- Pierścionek mam. A oświadczyć się jej zamierzam o pół nocy. Na tej górce za twoim domem. Jeśli się zgodzisz.
-Jasne, że się zgadzam. Tylko ona nie może za dużo pić, żeby zgodziła się za ciebie wyjść o zdrowych zmysłach.
-Ha,ha. A jak ty się oświadczyłeś Lily? Nigdy nam nie mówiłeś.
-No powiedziałem jej, że chcę z nią być...
***********************************************************************************
Lily Potter i Dorcas Black wracały do domu, właśnie miały wchodzić kiedy usłyszały słowa James'a::
-...chcę budzić i zasypiać obok niej, że bez niej nie mam mnie- mówił to z miłością. Lily z hukiem otworzyła drzwi i podbiegła do kanapy.
-Jak mogłeś?!- wykrzyczała Jamesowi prosto w twarz. W tym samym momencie do domu wszedł Harry i Syriusz- Jak mogłeś mi to zrobić?!!!
-Ale co?- James wstał, był zaskoczony tak samo jak Remus.
-Zdradzić mnie!
-Co? Tato to nie prawda? Mam rację? Powiedz, że nie zdradziłeś mamy.- wtrącił się Harry.
-Nie nie zdradziłem- powiedział- Skąd si to przyszło do głowy?- zwrócił się do Lily.
- Słyszałam jak mówiłeś Remusowi, że chcesz z nią być, że chcesz zasypiać i budzić się koło niej.,..! Dorcas może potwierdzić!
-Lily. Uspokój się. Remus po prostu zapytał jak ci się oświadczyłem. A to, że nie usłyszałaś całej rozmowy to nie jest moja wina- powiedział James i ją przytulił. Ta  natomiast namiętnie go pocałowała.
-Przepraszam cię- uroniła samotną łzę.
-Nic nie szkodzi. Wiesz przecież, że kocham tylko ciebie.
-Ja ciebie też. A właściwie co wam się na wspominki zebrało?- zapytała ciekawsko Lily.
-Dowiecie się później.
Czas do pół nocy zleciał bardzo szybko. Za minutę miała być północ. Remus i Tonks stali na wzgórzu. Dokładnie w czasie wybuchu sztucznych ogni Lunatyk uklęknął przed Tonks i powiedział:
-Doro, kocham cię całym sercem. Jestem w stanie dla ciebie zrobić wszystko. Wiem, że dopiero od nie dawna jesteśmy razem, ale w tych czasach łatwo zginąć. Ja jednak nie chcę umierać nie mając ciebie za żonę. Czy wyjdziesz za mnie?- Tonks rzuciła mu się w ramiona.
-Tak! Remusie zostanę twoją żoną!
-Po jakimś czasie narzeczeni weszli do salonu Potterów w którym wszyscy rozmawiali.
-Kochani mamy wam coś do powiedzenia- zaczął Remus- razem z Dorą zamierzamy się pobrać.
-To cudownie!
-To wspaniale!
-Wyśmienicie!
-Doskonale!
-Wyszła wam rymowanka- uśmiechnęła się Tonks.
-To dlatego Jimmy opowiadał Remusowi jak mi się oświadczył- powiedziała Lily. Aż do rana przyjaciele cieszyli się szczęściem Lupinów.
***********************************************************************************

I jak? Podoba się? Wiem, że nie jest najwspanialsza, ale chyba ujdzie w tłumie? Napiszcie mi jak się podoba. W komentarzach oczywiście. 

Lily Evans

21.,,...mam zamiar sprawdzić minę Knota jak nas zobaczy.'' (Cz.2.)

Kolejny dzień Harry powitał z zaskoczeniem. Myślał, że tylko mu się śniło, że jego rodzice żyją i po prostu wyobraźnia spłatała mu figla. Ale kiedy otworzył oczy zobaczył swój nowy pokój i przypomniał sobie, za dzisiaj jedzie w odwiedziny do Dursley'ów. Wstał, ubrał się i zszedł na śniadanie.
-Cześć synku.- przywitała się Lily- po śniadaniu pojedziemy do Dursley'ów, dobrze?
-Mi to paouje- powiedział z pełnymi ustami Harry. Tak więc po śniadaniu Potterowie pojechali do Dursley'ów. Zadzwonili dzwonkiem. Po chwili usłyszeli przytłumiony przez drzwi głos Petuni:
-Dudli synku otwórz drzwi!- chwilę potem w drzwiach stanął Dadley.
-Kto to?- zawołał Veron.
-Jakaś dwójka ludzi i Harry- państwo Dursley momentalni pojawili się w drzwiach.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa- krzyknęła Petunia- Co ty tu robisz?! Przecież zginęłaś!- Lily i James mieli nieodgadnione wyrazy twarzy natomiast Harry'ego trochę bawiła aktualna mina ciotki Petuni. Młody Potter żałował, że Ron, Hermiona i Ginny nie mogą zobaczyć min rodziny Dursley, ponieważ ta chwila była warta wielu cudów świata.
-My się chcieliśmy przywitać, podziękować za ,,przechowanie'' Harry'ego. Chcieliśmy powiedzieć też, że nie musicie się już przejmować iż sąsiedzi zobaczą, że umie czarować. Dlatego, że nie zobaczycie już nikogo naszego pokroju- powiedziała Lily. Pożegnała swoją siostrę i jej męża i udała się do samochodu. Za nią pognali James i Harry, ponieważ szła tak szybko, że ledwo ją mogli dogonić. Kiedy wsiedli do samochodu Harry i James wybuchnęli śmiechem. Po chwili dołączyła do nich Lily. James jako pierwszy się uspokoił.
-Em. Tato?- zapytał Harry- Mogę cię o coś zapytać?
-Już zapytałeś!- zaśmiał się pan Potter- ale jasne pytaj.
-Jak odżyliście?- zadał nurtujące go pytanie.
-Ja ubłagałem anielicę, żebym mógł wrócić, a Lily i Dorcas ściągnąłem zaklęciem bez różdżki.
-A Syriusza? Przecież jak byś tam wszedł to już byś nie wyszedł!
-Syriusza wyciągnąłem specjalnym, bardzo długim, zaczarowanym patykiem- powiedział Rogacz.
-Patykiem?!- Harry nie udawał, że się zdziwił. (zapewne wy też- dop. aut.). Po godzinie dotarli do Doliny Godryka. Gdy tylko weszli do domu zadzwonił dzwonek. Weasley' owie i reszta przyjechali na obiad przygotowany przez Dorcas. Harry otworzył drzwi. Nagle coś, a raczej ktoś rzucił mu się na niego bez karnie i złożył na jego ustach pocałunek. Usłyszeli znaczące chrząknięcie Syriusza. Natychmiast lecz z pewną niechęcią się od siebie oderwali.
-Nie żebym się nie cieszył z waszego szczęścia, ale torujecie gościom przejście- powiedział- po obiedzie pójdziecie do pokoju Harry'ego i się sobą nacieszycie.
-Tak, tak wejdźcie- ponagliła Lily- właśnie podałyśmy z Dorcas obiad.
-A po obiedzie mam zamiar sprawdzić minę knota jak nas zobaczy- powiedział pan Potter.
-To zamierzacie się pokazać światu? Jak Voldemort was zobaczy to znowu postawi sobie za cel zabicie was.- powiedział Harry.
-Raczej nie- James pałał entuzjazmem.- a zresztą już wysłaliśmy ministrowi list, żeby ściągnął czarodziejów, bo ktoś ma dla nich świąteczne zaskoczenie.
Tak, więc po obiedzie udali się do Ministerstwa Magii. James, Lily, Dorcas i Syriusz mieli na głowie kaptury. Chcieli zrobić naprawdę wielkie zaskoczenie. Nie będę opisywać min ludzi kiedy zobaczyli ,,martwych'' Potterów i Blacków, ponieważ tego nie da się opisać. Jednak jestem pewna, że każdy sam sobie to wyobrazi.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

21.,,...mam zamiar sprawdzić minę Knota jak nas zobaczy.'' (Cz.1.)

-Witamy w domu- powiedział James.
-Chyba w pałacu- poprawił ojca Harry.
-A co? Coś nie tak? zapytał Rogacz.
-Nie.  Po prostu nie jestem przyzwyczajony do luksusu. Dursleyowie przez 10 lat trzymali mnie w komórce pod schodami, a potem w naj mniejszym domu przy ulicy Pet Drive 4.- powiedział młody Potter.
-Oj narzekasz  Harry. Ja też spałam w tym małym pokoju- powiedziała Lily- a Petunia chyba cię lubi.
-Dlaczego? Jak to możliwe?- zdziwił się Harry.
-Bo komórka na miotły była naszym ulubionym miejscem w domu jak byłyśmy małe- uśmiechnęła się pani Potter- Harry? A co powiesz na małą wizytę u Dursleyów? Jak uważasz Jim?
-Ja uważam, że to świetny pomysł- zgodził się starszy Potter. Harry w nocy nie mógł spać więc włączył światło i sięgnął po album Huncwotów i dziewczyn otwierając na pierwszej stronie:
Do pokoju weszli wszyscy, bo obudziło ich światło.
-Oglądasz zdjęcia?- zapytała zaspana Dorcas- a możemy z tobą?
-Jasne. Kto to Ann?- zapytał gdy wszyscy się usadowili wygodnie.
-Ann to nasza przyjaciółka i była dziewczyna Remusa- odezwała się Lily- gdzieś tam będzie jej zdjęcie.  A teraz oglądaj dalej.
-Elita Hogwartu? Kto to wymyślił?- zapytał zdziwiony Harry.
-No jak to kto. Remus oczywiście.-  odezwał się Syriusz udając zdziwienie.
-Kto to napisał? Co za jeleń:-)- zapytał Harry uśmiechając się.
-Ja.- powiedziała Lilka.
-O to jest Ann- pokazał Syriusz.
-Łał- zdumiał się Harry. I co się z nią stało?
-Wyszła za mąż za Deva i wyjechali z kraju.- zasmuciła się Dorka.

-Dlaczego Syriusz leżał?- zdziwił się Harry.
-Och, po prostu udawałem, że coś mi się stało, bo nie chciało mi się iść. Kiedy Lily postanowiła zrobić zdjęcie tak dramatycznej chwili ja się obróciłem i uśmiechnąłem- zaśmiał się Łapa.
-To nie jest śmieszne potem jak byłem ciężko ranny to mnie nie wzięliście i dopiero rano McGonagall mnie znalazła i zabrała do skrzydła- pan Potter zrobił minę obrażonego dziecka.

-A to zdjęcie skąd?- Harry przyglądał mu się zafascynowany.
-To zdjęcie zrobili mi na weselu u twoich rodziców- uśmiechnęła się Dorcas zapewne udając się w tamte wspomnienia.
-Ej! Kto tu włożył to zdjęcie? Mówiłam, że nie lubię jak się mnie nazywa Ruda!- zezłościła się Ruda.
-To James prowadził ten album- Syriusz zdradził swojego przyjaciela.


-Eeee... Tego zdjęcia nie planowaliście?- pokazał palcem chłopiec który przeżył.
-Co? A to zrobiliśmy ukryci pod peleryną niewidką na ich podobno pierwszej randce- wyjaśnił Syriusz.
-Podobno pierwszej?- zdumiał się młody Potter.
-No, bo do dzisiaj podejrzewamy, że nie powiedzieli nam o pierwszej randce- wyjaśniła Dor.


-A to zdjęcie wygląda jak obrazek.
-Bo to jest obrazek.- powiedział James- sam go malowałem.
-Po co tu ten monolog?
-Żeby podkreślić to, że James nieźle mnie wtedy wkurzył.

-A nie lepiej było pokazać to w dwóch zdięciach?
-Nie. Oglądaj.-powiedział Syriusz.

-To ty tato?
-Tak. Kazali mi do niego zdjąć okulary, dlatego może wyglądam inaczej.

-A ta dziewczyna to?- zapytał Harry, bo wydawało mu się, że skądś zna taką dziewczynę.
-To Kate Moss. Zginęła tuż po zakończeniu siódmego roku.- zachlipały panie.

-Ładne.
-Bo to my:)
-Kto to?- Harry nigdy nie widział nikogo takiego.
-Peter na siódmym roku trochę wyładniał.

-To jest na sto procent Remus.
-Zgadłeś.
-I Syriusz.
-No, a któż ny inny?

-A ta dziewczyna?
-To mama Nevila.
-Serio? Potem się zmieniła.
-Wiem.


-A ty na końcu mamo.
-Tak. A teraz dobranoc- i wszyscy wyszli.
***********************************************************************************
Hej!
Jak widzicie część kolejnej notki się już pojawiła. Nie przejmujcie się, że nie rozumiecie tytułu w następnej części się to wyjaśni. Do napisania:
Lily Evans

niedziela, 9 czerwca 2013

Sowia Poczta

Hej wam!

Sorki za tak długą przerwę, bo mam pewien problem z kompem. Kiedy tylko się z tym uporam obiecuję, że pojawi się nowa notka. Dzięki za wyrozumiałość:

Lily Evans

Zaczarowani