sobota, 11 stycznia 2014

46.Ach ta rodzina.

   Sobota szybko się do nas udała. Możemy zaobserwować, że Hermionie brak pomysłu na ułożenie włosów, Ginny zaczyna brakować sukienek, a Angela ma niezły dylemat czy założyć nowe koturny czy ulubione szpilki. Chłopcy, którzy słuchali tego od wczoraj mieli już po dziurki w nosie, więc poszli do swojego dormitorium żeby również się przygotować.
  Cud! Hermiona przeglądając ,,Czarownicę'' znalazła na prawdę ładną fryzurę.

Angela zdecydowała, że założy koturny, a Ginny znalazła swoją nową sukienkę:

  Gotowe zeszły do PW. Czekali tam na nie Harry i Ron. Harry podekscytowany tym, że zobaczy swoją siostrę, pośpieszał dziewczyny.
Przed wejściem czekał na nich Draco.
-Ślicznie wyglądasz piękna- powiedział przytulając do siebie Angelinę.
-Tobie też niczego nie brakuje- musnęła jego usta swoimi.
- Może chodźmy już, bo się spóźnimy- powiedział Harry. Udali się do gabinetu profesora Dumbeldora.
-Dzień dobry panie dyrektorze. Czy możemy udać się już na uroczystość?- zapytał Harry.
-Tak. Oto wasz świstoklik.- powiedział wskazując spalony garnuszek.-Bawcie się dobrze!- powiedział im jeszcze na pożegnanie. Poczuli szarpnięcie w okolicach pępka i zmienili swoje położenie z gabinetu Dumbeldora na kuchnię Potterów.
-Synuś!- pani Potter entuzjastycznie powitała swoje najstarsze dziecko.
-Hej mami! Gdzie jest mała?- zapytał Harry.
-U góry. Śpi, ale możecie ją zobaczyć- powiedziała prowadząc ich do swojej sypialni. Malutka słodko spała:
Jednak kiedy Harry i reszta do niej podeszli obudziła się i popatrzyła na nich  z zainteresowaniem( dzieci magiczne szybciej się rozwijały umysłowo- dop.aut.).
-Hej słodziaku- uśmiechnęła się do niej Ginny.
-Jak będzie miała na imię?- zapytała Hermiona.
-Vanessa Liliann- powiedziała Lily- pierwsze to mój pomysł, a drugie to wymysł Jamesa.
-Liluś! Za pół godziny musimy być w kościele!- krzyczał z dołu Rogacz. Tak więc wszyscy szybko udali się do kościoła aby tam ochrzcić małą Vanessę.
    Pod wieczór całą szóstką wracali z chrzcin Vanessy. Spóźnili się na swój świstoklik. Musieli więc teleportować się do Hogsmade, a potem dojść piechotą. Kiedy byli koło bramy do Hogwartu natknęli się na... no niestety Lucjusza Malfoy'a.
-Witaj synu- powitał zimno Dracona.
-Po co tu przyjechałeś?- zapytał Draco nie owijając w bawełnę.
-Chciałem sprawdzić czy to prawda, że pół szlama jest twoją dziewczyną. Jak widać Pansy miała rację- spojrzał z obrzydzeniem na Angelinę, która przytulała się do Draco.
-I co ci do tego?- zapytał zdenerwowany Draco.
-Niszczysz nasze dobre nazwisko- powiedział ojciec Dracona.
-Ja? A ty? To ty je zniszczyłeś! Nie pamiętasz jak służyłeś Voldemortowi?! Jak nasyłałeś mnie na Harrego, Rona, Hermionę i Ginny?! Jak siedziałeś w Azkabanie?!!!- w miarę wytykania Draco podnosił głos.
-Dość! Masz z nią zerwać!- powiedział Lucjusz Malfoy wytrącony z równowagi- Ja ci znajdę odpowiednią partnerkę!
-Jakąś pustą blondynę?! Dziękuję bardzo, ale Angela jest idealna!!!- wykrzyczał Draco.
-Dosyć! Crucio!- rzucił zaklęcie na syna zanim ktokolwiek zdążył zareagować.-Crucio! Crucio1- i kolejny raz.
-Harry zrób coś!!!- Angelina zaczęła płakać.
,,Ginny. Wytwórz tarczę obraniającą nas. Ja zajmę się Draco''- Harry telepatycznie przekazał wiadomość swojej dziewczynie.
,,Ok.''- odpowiedziała ta.
   Po chwili pan Malfoy nie miał jak rzucać zaklęć niewybaczalnych na syna i jego nowych przyjaciół. Harry zaczął sprawdzać stan Draco. Hermiona, która chce być uzdrowicielką pomagała mu.
,,Panie dyrektorze! Szybko Draco potrzebuje pomocy! Jesteśmy przed bramą do zamku!'' - Ginny jako jedyna wpadła na pomysł aby telepatycznie po informować dyrektora Hogwartu. Nie minęły dwie minuty, a Dumbeldor był koło bramy. A kolejne minuty potem pojawił się James Potter i Syriusz Black z kilkoma innymi aurorami.
-Expeliarmus!- krzyknął Syriusz wytrącając różdżkę Lucjuszowi.
-Prtrificus Totalus!- zawołał James i pan Malfoy leżał jak długi na ziemi.
-My go zabierzemy profesorze, a pan niech szybko zajmie się Draconem. Ja mogę co najwyżej sprawić, aby podczas przenoszenia go nie było gożej- powiedział Rogacz.
-Bardzo bym cię o to prosił Jamesie- powiedział Dumbeldor. Pan Potter wyszeptał kilka zaklęć nieznanych nawet Hermionie.
-To tyle. Musicie szybko udać się z nim do pani Poufry. Żegnamy- powiedział i Aurorzy teleportowali się razem z odrętwiałym panem Malfoyem.
-A my szybko deportujemy się do Skrzydła Szpitalnego- powiedział Dumbeldor. Wszyscy złapali się za ręce biorąc również Dracona.
   W SS pani Poufry pod swoje skrzydła wzięła nie tylko Dracona, ale całą resztę również. Drako dostał eliksiry, które miały pomóc mu w powrocie do zdrowia. Angelinie podała eliksir na uspokojenie i (tak jak całej reszcie) eliksir słodkiego snu.
  I tak sobota, która miała być jedną z najlepszych zamieniła się w koszmar.
***********************************************************************************
No i jak?
Chciałam żeby nie było słodko i lepko, bo mogłybyście dostać cukrzycy ;)
Następnym razem dalszy ciąg.
Gabrysia M.

2 komentarze:

  1. Hahahah wiesz, że limit na długie komentarze wyczerpałąś w ostatniej miniaturcw ? Zapewne wiesz :D
    "-Tobie też niczego nie brakuje- musnęła jego usta swoimi.
    - Może chodźmy już, bo się spóźnimy- powiedział Harry. " - W tym fragmencie nie widzę tylko troski o spóźnienie. Hahahah ja tutaj widze zazdrosnego lub zdekonsternowego harrego :D :D

    " popatrzyła na nich z zainteresowaniem( dzieci magiczne szybciej się rozwijały umysłowo- dop.aut.)." - żebym już się nie czepiała tak jak z ta ciażą przypuszczam :D :D
    Buhahah, a ja już widziałam wcześniej zdjęcie Vanessy :P Podsumowywując rozdział przecudowny :D
    " Cukrzycy" jeszcze nie mam, wiec jest dobrze :D
    Paulla K


    OdpowiedzUsuń
  2. B O S K I <33 Niech ja tylko spotkam Lucjusza, jedno zaklęcie i po nim! Buahaha! Nie no, nie chcę iść do Azkabanu za takiego śmiecia! Dlaczego on nie może zrozumieć, że Draco kocha Angelinę? On jest nienormalny... Dobrze, że my nie mamy takich ojców! No sorry, rzucać na swojego syna Cruciatusa?! To jest jakieś patologiczne z jego strony! Harry i reszta bardzo dobrze się zachowali, choć nie lubią Dracona to mu pomogli, jak na prawdziwych Gryfonów przystało! Normalnie przypomniały mi się słowa Rona w Pokoju Życzeń "Harry, jeśli przez niego zginiemy to cię zabiję!". Hahaha. Harry ma małą siostrzyczkę i tak, nadal się tym jaram! Draco, to było takie słodkie z jego strony, jak bronił Angeliny. Jak taki rycerz na białym koniu! Jakie to romantyczne, są razem chociaż ojciec Draco nie toleruje Angeli! Ja na miejscu chłopców, to bym sobie zatyczki kupiła, bo dziewczyny lubią gadać o ciuchach, więc chłopaki strzeżcie się! Hah... Cukrzycy jeszcze nie dostałam i raczej nie dostanę. Jakbyś pisała ciągle jak im jest dobrze, to nie byłoby żadnej akcji.. Nie jednak zmieniam zdanie, u Ciebie jest zawsze akcja!
    Pozdrawiam,
    Martyna Ch

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani