niedziela, 21 lipca 2013

27. Koniec roku.

Uczniowie Hogwartu biegli na ucztę pożegnalną. Marzyli o tym by w końcu wyruszyć na wakacje. Gdy już zjedli dyrektor wstał, by wygłosić przemówienie.
-Moi drodzy uczniowie- zaczął- kolejny rok za nami.  W następnym roku już na pewno nie zobaczymy się w takim składzie, ponieważ 7 rocznik kończy już swoją działalność w naszej szkole. Liczmy na to, że pierwszoklasiści godnie ich zastąpią. Jednak nie powinienem teraz o tym mówić. Każdy z was spieszy się. Większość z was na pewno wyjeżdża. Moim zadaniem w tym momencie jest podziękować za rok tak intensywnej pracy i życzyć udanych wakacji. Jednak jeszcze na pewno ciekawi jak się mają punkty w rywalizacji domów- powiedział uśmiechając się- na czwartym miejscu Huffelpuff z ilością 650 punktów, brawo!- po WS rozległy się brawa. Puchoni pomimo, że nie wygrali cieszyli się z ilości zarobionych punktów.
- Dobrze wystarczy.- uciszył uczniów Dumbledor- trzecie miejsce z ilością 700 punktów zajmuje Ravenclaw- Krukoni też ucieszyli się z trzeciego miejsca, wszyscy jednak wstrzymali oddechy teraz jest prawdziwa rywalizacja między Ślizgonami, a Gryfonami. Dyrektor jednak mówił dalej- Miejsce drugie z 880 zajmują... Ślizgoni. Gratuluję!!!- w sali wybuchła wrzawa Wszyscy gratulowali Gryfonom- CIISZAAAAAA!!!- uciszył wszystkich dyrektor- wiem, że się cieszycie i dobrze to rozumiem. Nie chcielibyście się jednak dowiedzieć ile punktów zdobył w tym roku Gryffindor?- wszyscy( oczywiście prócz Ślizgonów) krzyknęli ,,Tak!''-dobrze. Gryfoni w kończącym się roku szkolnym zdobyli 999 punktów. Zabrakło jednego punkcika do 1000. Gryfonom Gratuluję, a wszystkim życzę udanych wakacji. Do zobaczenia we wrześniu!- i wrzawa wybuchła na nowo. Wszyscy wybiegli z WS biegnąc do powozów.
 W jednym z przedziałów usiedli bohaterowie naszego opowiadania.
-W tym roku dużo się zmieniło- powiedział Ron i przytulając do siebie Hermionę jakby chciał udowodnić, że ten rok był najlepszy.
-Zgadzam się z tobą- powiedział Harry i też przytulił swoją dziewczynę.- wiecie co? Po raz pierwszy cieszę się, że nadeszły wakacje. Wszystkie poprzednie spędzałem w pokoju. A te będą najlepsze w życiu.
-Fajnie co? Każdy z nas ma jakieś plany.- powiedziała Ginny.
-Tak jakie masz ty na przykład?- zapytał opryskliwie Ron.
-Do puki Hermiona nie wróci to umówiłyśmy się z Luną na zakupy.- powiedziała do brata Ginny.
-Co dziennie?- zdziwił się Harry.
-No. A czemu nie?- zapytała Ginny.
-A ty Ron co będziesz robił?- zapytała Herm.
-Ja? Chyba poproszę Freda i Gorge'a czy nie zatrudnili by mnie na wakacje. - powiedział- No co? Muszę sobie zarobić. Mama nie może ciągle płacić mi za książki- dodał widząc zdziwiony wzrok wszystkich przyjaciół.
-Acha. Mi rodzice nadal nie powiedzieli gdzie mnie zabierają- wyznał Harry- powiedzieli tylko, że pojedziemy po ślubie Remusa, bo wcześniej nie dość, że będziemy pomagać w przygotowaniach do ślubu to tata planuje coś jeszcze zrobić. Tylko też nie dowiedziałem się co.- skończył swoją przemowę.
-Wiecie co chyba nawet Malfoy'a będzie mi brakować- powiedział Ron. Wszyscy popatrzyli na niego jak na wariata- no wiecie nie będzie się z kogo śmiać- wytłumaczył. Reszta odetchnęła z ulgą. Na takich właśnie minęła im podróż do domu.
 Na peronie czekali już rodzice wszystkich uczniów. Na Hermionę czekał ojciec który rozmawiał z panią Weasley i tatą Harry'ego. Czwórka przyjaciół podeszła do tej grupki.
-Dzień dobry panie Granger, pani Weasley. Cześć tato.- przywitał się Harry, to samo zrobiła reszta.
-Cześć dzieciaki- przywitał się James.
-Hermiono musimy już iść mama pewnie się nie cierpliwi i martwi, że kolacja nam wystygnie. Znasz ją przecież. Do widzenia państwu- pożegnał się tata Hermiony.
-Do obaczenia za miesiąc- pożegnała przyjaciół Hermiona i poszła z tatą do samochodu.
-Tak dzieciaki my też już będziemy się zbierać. U żyjemy teleportacji łącznej. Do widzenia James- powiedziała pani Weasley, złapała młodych Weasley' ów za ręce i zniknęli.
-To co Harry jedziemy do domu? Na nas też czekają z kolacją.- uśmiechnął się do syna- musimy się pospieszyć, bo jak będziemy się wlec to Syriusz zje nam wszystko- zaśmiał się.
-Jechać? To nie teleportujemy się?- Harry zadał dwa pytania naraz.
-Tak powiedziałem jechać.
-Czym?
-Jak to czym?
-Motorem Syriusza?
-Syriusz nigdy by mi nie pożyczył motoru. Prócz Dorcas to jego największy skarb- uśmiechnął się James.
-Nawet tobie by go nie pożyczył?
-No przecież mówię. To, że pożyczył go Hagridowi 15 lat temu to nie znaczy, że teraz też by go pożyczył.
-No to czym pojedziemy?
-Jak to czym? Samochodem.
-A faktycznie zapomniałem, że masz samochód. Jedźmy już do domu.- poprosił Harry.
 Kiedy siedzieli już w samochodzie James zaczął kolejną rozmowę.
-Z mamą dostaliśmy list, że na lekcji profesora Sluhorna wybuchł kociołek Dracona Malfoy'a. Profesor Slughorn nikogo nie podejrzewał, ale gdy opowiedział to w pokoju nauczycielskim profesor McGonagall przypomniała sobie, że ja i Syriusz też kiedyś tak zrobiliśmy od razu stwierdziła, że to ty. Nie odjęła ci punktów, ale do nas napisała i prosiła o upomnienie- skończył swoją przemowę Rogacz.
-Jesteś na mnie zły, tato?- zapytał Harry- po prostu lekcja była strasznie nudna. Mój eliksir był już gotowy, no i...- rozkręcał się. Jednak ojciec mu przerwał:
-Spokojnie Harry nie jestem na ciebie zły. Razem z Syriuszem mieliśmy niezły ubaw z tego, że cała sala eliksirów była oblepiona wnętrzem cukierka.
-A mama? Nie był zła?- dopytywał się młody Potter.
-Nie też się trochę śmiała, Dorcas też. Tylko się na tobie zawiedliśmy.
-Co? Czemu? Przecież przed chwilą powiedziałeś, że nie jesteście na mnie źli- unosił głos Harry.
-Bo nie wymyśliłeś nic nowego jak na syna Huncwota przystało- powiedział ojciec Harry'ego- a jak będziesz jeszcze na mnie krzyczeć to nie dość, że o głuchnę to zastanowię się czy na pewno takie wakacje jak planuję będą odpowiednie- dodał surowym głosem.
-Co?- Harry jeszcze nie słyszał, żeby jego ojciec miał taki surowy głos- ty mówisz prawdę?
-Harry, planów wakacyjnych nie zmienię i możesz być pewny, że na pewno na nie pojedziemy pomimo, że nie wiesz gdzie. A co do głuchoty to tak jeśli będziesz mi krzyczał do ucha to na pewno ogłuchnę- powiedział James.
-A już się wystraszyłem- odetchną z ulgą- przepraszam tato, że tak na ciebie nakrzyczałem. A co do wakacji to zapytam mamy na pewno mi powie.- uśmiechnął się, wiedział, że mama mu się nie oprze jak ją poprosi.
-Wątpię w to.
-Czemu? Czy sądzisz, że mi się to nie uda?- zapytał.
-Nie, mnie pewnie byś wyciągną z niej coś. Jednak nie jestem pewien czy to co byś chciał.
-Dlaczego?- Harry obawiał się, że wie co powie ojciec.
-Bo mama też nie wie gdzie pojedziemy- i potwierdziło się to co myślał Harry.
-To już trudno.- westchnął- dowiem się jak tam dojedziemy.
-Takiej odpowiedzi oczekiwałem. Patrz jesteśmy w domu.- Rogacz zaparkował. Wysiedli z auta zabrali Hedwigę i walizkę Harry'ego. Weszli do domu gdzie przywitała ich Lily, Dorcas i Syriusz. Długo rozmawiali o kawale Huncwotów który Harry odtworzył. Rozmawiali też o innych rzeczach takich jak zgadywanie gdzie James zabierze swoją rodzinę na wakacje. Bawili się przy tym świetnie, kiedy Syriusz powiedział, że na księżyc James oświadczył, że nie i dowiedzą się w sierpniu.
***********************************************************************************
I jak?
Fajna notka? Mam nadzieję, że tak. W następnej notce dowiecie się co jest sprawą którą James chce i musi załatwić przed ślubem Lupinów. Nie powiem wam o czym będzie ona opowiadała.
Pozdrawiam wszystkich moich czytekników:
Lily Evans
I jeszcze obrazek, który bardzo mi się podoba:

Do napisania=)

2 komentarze:

  1. No i kolejna notka ^.^ http://lily-james-i-dorcas-syriusz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny!!
    Przez chwilę myślałam, że James się zmienił i go opieprzy, a potem sobie myślę "Nie, na pewno nie. To przecież Huncwot!" xdd
    Pozdrawiam,
    Martyna Ch.

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani