wtorek, 30 lipca 2013

29. Huncwoci.

  Huncwoci, Wielka Czwórka, Elita Hogwartu. Tak nazywano w szkole czwórkę- jak wszyscy myśleli- najlepszych przyjaciół, ale jeden zdradził. Do tego jednak wrócimy później.
  Rocznik 1960. Gryffindor. Czterech chłopaków: James Potter zwany również Rogaczem, Syriusz Black- Łapa, Remus Lupin na którego mówiono Lunatyk i ostatni, ten o którym zazwyczaj zapominano: Peter Pettigrew dla przyjaciół Glizdogon. O Peterze rzeczywiście często zapominano jednak przyjaciele nigdy nie zapomnieli o małym żarłoku. Tyle razy wyciągali go z opresji. Jednak on zawiódł. O tym też powiem później.
  Na ten sam rocznik co Huncwoci należało też pięć dziewcząt również z Gryffindoru: Lily Evans na którą mówili Ruda, Dorcas Meandrows która dzięki długim, czarnym jak smoła włosom dostała przydomek Czarna, Ann Wibston dosyć często nazywana Kocicą dzięki swym zwinnym ruchom, Alicja Valento przez koleżanki nazywana Walentynką gdyż nie dość, że miała nazwisko podobne do tego słowa to przyszła na świat 14 Lutego i ostatnia Kate Moss dzięki swej nad przyrodzonej dobroci serca nazywana Aniołem.
  Po krótce opowiem wam ich historię. Opowieść o Lily Evans i Jamesie Potterze już słyszeliście. Teraz usłyszycie o ich najbliższych przyjaciołach. A więc zaczynajmy.
  Dorcas Meandrows urocza dziewczyna. Wychowała się w Dolinie Godryka tuż obok domu Jamesa Pottera. Dobrze go znała i się z nim przyjaźniła. Kiedy w Hogwarcie poznała Syriusza Blacka( o jego życiu przed Hogwartem już słyszeliście więc nie będę się powtarzać) chłopaka swoich marzeń od razu go pokochała. Syriusz zresztą też. Od początku się polubili. Ją zawsze śmieszyły ich kawały. On natomiast zawsze był zadowolony, że ta czarnowłosa piękność zwraca na niego uwagę. James Potter sprawił, że ten związek zaczął pomału rozwijać skrzydła( pomimo, że zakochani nie zauważyli, że macza on w tym palce). 1 Października 1975 oficjalnie zostali parą. Natomiast 30 Sierpnia 1978 wzięli ślub. W walce z Voldemortem 11 Listopada 1980 Dorcas została zamordowana przez Czarnego Pana zaklęciem Avada Kedabra. Rok później jej ukochany został osadzony w Askabanie. Był on nie słusznie oskarżony o wydanie swych przyjaciół Voldemortowi. 12 lat potem uciekł magicznego więzienia by jego chrześniak wiedział, że jest niewinny( co mu się udało). Dwa lata potem zniknął w Sali Śmierci w Departamencie Tajemnic. Wybawiony potem przez zakapturzonego człowieka którym potem okazał się najlepszy przyjaciel. Resztę już znacie.
  Remus Lupin i Ann Wibston. Oni pomimo przeciwności losu przez pół tora roku byli razem. Ona zostawiła go potem dla Deava z którym założyła rodzinę. Remus który przez 17 lat był samotny znalazł swą połówkę, którą okazała się Nimfadora Tonks. Jednak powiem wam w sekrecie, że Ann pojawi się jeszcze w życiu Remusa, Tonks i reszty bohaterów.
  Peter i Kate na szóstym i siódmym roku byli parą. On należący do najbardziej rozrabiającej paczki w szkole. Ona: uosobienie dobra. Pomimo, że się różnili to razem było im dobrze. Gdy w wakacje po zakończeniu szkoły Kate wracała od babci potrącił ją samochód. Weszła na jezdnię zielonym świetle dla przechodniów, gdy zza zakrętu wyjechał rozpędzony samochód. Wprawdzie jakiś przechodzień zadzwonił po pogotowie, ale  karetka przyjechała zbyt późno. Po sprawdzeniu dokumentów dowiedzieli się iż nazywa się Kate Moss. Zapytali przechodnia który po nich zadzwonił czy przed śmiercią coś mówiła. Mężczyzna( ponieważ to on był tym przechodniem) powiedział, że powiedziała do niego jedno zdanie. Było nim: Powiedz Peterowi, że go kocham. Potem wyzionęła ducha. Peter po tym znienawidził wszystkich mugoli i postanowił, że przyłączy się do Voldemorta i razem z nim wytępi wszystkich ludzi nie magicznych. Oczywiście to on wydał Potter'ów Czarnemu Panu.
  Alicja Valento. Ona szalała za Frankiem Longbottomem. Pobrali się i mieli Nevila. O ich historii nikt nie wiedział była ona tylko znana Walentynce i jej chłopakowi.
  Teraz Zakon Feniksa stał na przeciw Petera. Był w nim James Lily i Harry Potter, Syriusz i Dorcas Blackowie, Remus Lupin, Tonks, wszyscy Weasleyowie i reszta. Peter spojrzał na Syriusza, Dorcas, Lily, Harry'ego i Remusa. Zobaczył w ich oczach nienawiść. Zerknął na Dumbeldora w jego oczach nie zobaczył nienawiści ani wesołuch iskierek, zobaczył tylko współczucie. Domyślił się, że drops współczuje mu zejścia na złą drogę. Spojrzał na Jamesa. W jego oczach nie zobaczył nic.
- Kochani na pewno jesteście zmęczeni po walce. Dajmy więc porozmawiać dawnym znajomym- powiedział dyrektor szkoły magii do nie wszystkich członków Zakonu Feniksa. Tymi do których się nie zwrócił byli: Potterowie, Blackowie i Remus. Kiedy członkowie Zakonu rozeszli się Pierwszy głos zabrał Syriusz:
-Czego chcesz?- jego głos był przesycony nienawiścią.
-Prosić o wybaczenie.- powiedział- przed śmiercią chcę wiedzieć, że mi wynaczyłeś- dodał Peter. Nie zwracał się jednak do Syriusza tylko do Jamesa.
-Chcesz prosić o wybaczenie po tym jak dołączyłeś do Śmierciożerców?!- wykrzyknęła Dorcas. Jednak Peter nie odpowiedział. Wciąż patrzył na Jamesa. Wiedział, że Rogacz umie ligmentację i wie dlaczego Peter dołączył do podwładnych Voldemorta.
-Jak myślisz mamo, co postanowi tata? I jak potem odbierze to reszta?- zapytał szeptem Harry.
-Nie wiem co postanowi James, ale my będziemy się na to zgodzić- odpowiedziała również szeptem Lily.
-Dlaczego?- zadał kolejne pytanie Harry.
-Bo to tata zawsze w naszej grupce decydował komu wybaczyć, a komu nie- powiedziała pami Potter.
-Acha- odpowiedział tylko Harry i zaczął oczekiwać werdyktu Rogacza.
-Dobrze- powiedział w końcu nieznanym głosem. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni( Peter za szczęściem).
- Dziękuję ci Rogaczu- powiedział ucieszonym głosem- teraz umrę wiedząc, że ty mi przebaczyłeś.
-Nie umrzesz.- powiedział James. Tą odpowiedzią znowu zdziwił resztę, teraz również Petera.
-Nie- potrząsną głową Peter- Kiedy tylko Ministerstwo mnie znajdzie Dementorzy złożą na mnie swój pocałunek.
-Uraduję cię- James powiedział na przekór twierdzeniom Petera. Syriusz nie wytrzymał:
-James!- krzyknął- Rozumem, że mu wybaczyłeś choć ciężko to znoszę! Bo wciąż pragnę go zabić i to w sposób lepszy niż przez dementorów!!! A ty mówisz, że go uratujesz?!!! - wrzeszczał Łapa. Dorcas położyła Łapie rękę na ramieniu bezgłośnie mówiąc mu aby się uspokoił.
-Tak Łapo. - powiedział kojącym głosem James- ale- zwrócił się do Petera- będziesz sobie musiał znowu zaskarbić naszą przyjaźń i tytuł odzyskać Huncwota. A wątpię czy łatwo ci pójdzie.- na twarzach Lunatyka, Łapy, Czarnej, Rudej i Harry'ego pojawiły się uśmiechy kiedy wyobrażali sobie jak Peter stara się zaskarbić ich przyjaźń. Peter jednak się nie przejął.
-Dziękuję ci Jamesie.- powiedział z radością w głosie.
-Tak zacząć możesz od jutra, bo będziemy przygotowywać ślub i wesele moje i Tonks- powiedział Remus.
-Tak więc do zobaczenia jutro- pożegnał się Peter.
-Do zobaczenia- pożegnali go.
***********************************************************************************
I jak podoba się? Jak pisałam pojawiło się coś nie co o Syriuszu i Czarnej. Następna notka za niedługo.
LilyEvans
PS: Paulla K. Podoba się?

środa, 24 lipca 2013

28.Koniec Voldemorta.

Lipcowe słońce postanowiło obudzić nastoletniego chłopaka który śnił o swojej ukochanej. Przebudził się gwałtownie. Założył okulary i wybiegł z pokoju. Tak jak miał nadzieję rodzice z Dorcas i Syriuszem siedzieli przy stole i rozmawiali. Gdy podszedł bliżej przerwali rozmowę.
-Hej Harry- powitał go James- jak się spało?- zapytał.
-Całkiem dobrze. Tylko tuż przed tym jak się obudziłem mój sen zamienił się w koszmar- Harry usiadł przypatrując się rodzicom.
-Tak? A jaki?- zapytała troskliwie Lily.
-Śniła mi się walka. Walka ze Śmierciożercami. Do niej wkroczył Voldemort. I zabijał wszystkich moich bliskich... - Harry'emu załamał się głos- Na samym końcu zabił mnie. Wy nie mogliście zginąć więc, żeby was skrzywdzić zabił mnie, a potem okrutnie się śmiał. Ale nie będzie takiej walki więc nie mam co się przejmować. Prawda?- zapytał.
-Harry...- Lily Potter nie wiedziała jak wytłumaczyć synowi, że ta walka się odbędzie.
-Harry. Będziemy walczyć ze Śmierciożercami- powiedział po chwili namysłu Łapa.
-Co?!!!- Harry wrzasnął tak, że jego krzyk prawie wybił szyby.
-Harry spokojnie. Na początku nie chcieliśmy ci mówić, ale to ty musisz zabić Toma Riddle'a- powiedziała Dorcas.
-Słucham?- zdziwił się młody Potter.
-Tak Harry, dzisiaj Voldemort skończy swoje rządy. Wszyscy wiemy gdzie się znajduje. On i jego podwładni.- wytłumaczył James- Przed walką cały Zakon Feniksa się tu zbierze, alby do końca omówić plan bitwy. Ty też weźmiesz w niej udział więc musisz być na zebraniu- dokończył.
-Czyli mam rozumieć, że dzisiaj wszyscy możemy zginąć?-zapytał Harry.
-Miejmy nadzieję, że nie.- powiedziała Lily- tata na wszystkich rzuci zaklęcie odbicia. To zaklęcie sprawia, że zaklęcia nie wybaczalne odbijają się od osoby która ma na sobie zaklęcie odbicia- wytłumaczyła mama Harry'ego.
-Ok. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie z planem, bo nie chcę stracić nikogo mi bliskiego.- powiedział dławiącym się głosem Harry.
-My też nie chcemy nikogo stracić. Zwłaszcza ciebie, ale chcemy żyć w wolnym od Voldemorta świecie.- uśmiechnęła się pokrzepiająco Lily.
**********************************************************************************
 Słońce schowało się ustępując miejsca księżycowi. Tłum ludzi podążał w jednym kierunku. Byli tam nie tylko dorośli. Byli też nastolatkowie. Byli oni czarodziejami. Nikt z mugoli nie mógł ich zobaczyć, ponieważ wykończeni po całym dniu pracy zamierzali udać się do łóżek. Dlatego ludzie nie magiczni nie wiedzieli gdzie zmierzają czarodzieje. A zmierzali na wojnę. Na wojnę o wolność. Mieli walczyć z największym wrogiem, Voldemortem i Śmierciożercami. Już ich widzieli. Stali na łące z wyciągniętymi przed siebie różdżkami. Przed nimi stał Voldemort. Wyglądał jakby chciał przywitać starych przyjaciół. Gdy ludzie którymi dowodził Albus Dumbeldor stanęli im na przeciw Voldemort odezwał się:
-Miło was znów zobaczyć. James i Lily Potterowie. Dorcas i Syriusz Blackowie. Wróciliście z zaświatów. Po co? Przecież nic nie zdziałacie. Nie lepiej było by przyłączyć się do mojej Gwardii? Nie chcecie tego?
-Nigdy się do ciebie nie przyłączymy!!!- James, Lily, Syriusz i Dorcas krzyknęli zgodnie. Tak rozpoczęła się walka. Walczyli wszyscy, lecz przewagę miał Zakon Feniksa. Ne muszę chyba opisywać jak to wyglądało. Na końcu Harry stoczył pojedynek z Voldemortem. Oczywiście wygrał Harry Potter. Śmierciożercy uciekali. Na polu bitwy został Zakon z którego nikt zbytnio nie ucierpiał. Severus Snape podszedł do zwycięzców i powiedział, że to była wyczerpująca walka i nie sądził, że zakon nie poniesie strat.
 Wszyscy z Zakonu wiedzieli, że Severus Snape nie walczył przeciwko nim. Myśleli, że spłoszyli wszystkich ocalałych Śmierciożerców, lecz mylili się. Został jeden. Którym wcale nie był Snape. Ten Śmierciożerca wyszedł im na przeciw z miną męczennika. Był nim ktoś komu przez wiele lat ufali. Był nim Peter Pettigrew, który nie zasugiwał na miano Glizdogona, jednego z Huncwotów.
***********************************************************************************
Wiem, wiem. Notka do bani. Nie przejmujcie się, że to jest coraz gorsze. Postaram się poprawić.
Do Paulli K.: w następnej notce ukarze się coś o Dorcas i Syriuszu. Pozdrawiam:
Lily Evans

niedziela, 21 lipca 2013

27. Koniec roku.

Uczniowie Hogwartu biegli na ucztę pożegnalną. Marzyli o tym by w końcu wyruszyć na wakacje. Gdy już zjedli dyrektor wstał, by wygłosić przemówienie.
-Moi drodzy uczniowie- zaczął- kolejny rok za nami.  W następnym roku już na pewno nie zobaczymy się w takim składzie, ponieważ 7 rocznik kończy już swoją działalność w naszej szkole. Liczmy na to, że pierwszoklasiści godnie ich zastąpią. Jednak nie powinienem teraz o tym mówić. Każdy z was spieszy się. Większość z was na pewno wyjeżdża. Moim zadaniem w tym momencie jest podziękować za rok tak intensywnej pracy i życzyć udanych wakacji. Jednak jeszcze na pewno ciekawi jak się mają punkty w rywalizacji domów- powiedział uśmiechając się- na czwartym miejscu Huffelpuff z ilością 650 punktów, brawo!- po WS rozległy się brawa. Puchoni pomimo, że nie wygrali cieszyli się z ilości zarobionych punktów.
- Dobrze wystarczy.- uciszył uczniów Dumbledor- trzecie miejsce z ilością 700 punktów zajmuje Ravenclaw- Krukoni też ucieszyli się z trzeciego miejsca, wszyscy jednak wstrzymali oddechy teraz jest prawdziwa rywalizacja między Ślizgonami, a Gryfonami. Dyrektor jednak mówił dalej- Miejsce drugie z 880 zajmują... Ślizgoni. Gratuluję!!!- w sali wybuchła wrzawa Wszyscy gratulowali Gryfonom- CIISZAAAAAA!!!- uciszył wszystkich dyrektor- wiem, że się cieszycie i dobrze to rozumiem. Nie chcielibyście się jednak dowiedzieć ile punktów zdobył w tym roku Gryffindor?- wszyscy( oczywiście prócz Ślizgonów) krzyknęli ,,Tak!''-dobrze. Gryfoni w kończącym się roku szkolnym zdobyli 999 punktów. Zabrakło jednego punkcika do 1000. Gryfonom Gratuluję, a wszystkim życzę udanych wakacji. Do zobaczenia we wrześniu!- i wrzawa wybuchła na nowo. Wszyscy wybiegli z WS biegnąc do powozów.
 W jednym z przedziałów usiedli bohaterowie naszego opowiadania.
-W tym roku dużo się zmieniło- powiedział Ron i przytulając do siebie Hermionę jakby chciał udowodnić, że ten rok był najlepszy.
-Zgadzam się z tobą- powiedział Harry i też przytulił swoją dziewczynę.- wiecie co? Po raz pierwszy cieszę się, że nadeszły wakacje. Wszystkie poprzednie spędzałem w pokoju. A te będą najlepsze w życiu.
-Fajnie co? Każdy z nas ma jakieś plany.- powiedziała Ginny.
-Tak jakie masz ty na przykład?- zapytał opryskliwie Ron.
-Do puki Hermiona nie wróci to umówiłyśmy się z Luną na zakupy.- powiedziała do brata Ginny.
-Co dziennie?- zdziwił się Harry.
-No. A czemu nie?- zapytała Ginny.
-A ty Ron co będziesz robił?- zapytała Herm.
-Ja? Chyba poproszę Freda i Gorge'a czy nie zatrudnili by mnie na wakacje. - powiedział- No co? Muszę sobie zarobić. Mama nie może ciągle płacić mi za książki- dodał widząc zdziwiony wzrok wszystkich przyjaciół.
-Acha. Mi rodzice nadal nie powiedzieli gdzie mnie zabierają- wyznał Harry- powiedzieli tylko, że pojedziemy po ślubie Remusa, bo wcześniej nie dość, że będziemy pomagać w przygotowaniach do ślubu to tata planuje coś jeszcze zrobić. Tylko też nie dowiedziałem się co.- skończył swoją przemowę.
-Wiecie co chyba nawet Malfoy'a będzie mi brakować- powiedział Ron. Wszyscy popatrzyli na niego jak na wariata- no wiecie nie będzie się z kogo śmiać- wytłumaczył. Reszta odetchnęła z ulgą. Na takich właśnie minęła im podróż do domu.
 Na peronie czekali już rodzice wszystkich uczniów. Na Hermionę czekał ojciec który rozmawiał z panią Weasley i tatą Harry'ego. Czwórka przyjaciół podeszła do tej grupki.
-Dzień dobry panie Granger, pani Weasley. Cześć tato.- przywitał się Harry, to samo zrobiła reszta.
-Cześć dzieciaki- przywitał się James.
-Hermiono musimy już iść mama pewnie się nie cierpliwi i martwi, że kolacja nam wystygnie. Znasz ją przecież. Do widzenia państwu- pożegnał się tata Hermiony.
-Do obaczenia za miesiąc- pożegnała przyjaciół Hermiona i poszła z tatą do samochodu.
-Tak dzieciaki my też już będziemy się zbierać. U żyjemy teleportacji łącznej. Do widzenia James- powiedziała pani Weasley, złapała młodych Weasley' ów za ręce i zniknęli.
-To co Harry jedziemy do domu? Na nas też czekają z kolacją.- uśmiechnął się do syna- musimy się pospieszyć, bo jak będziemy się wlec to Syriusz zje nam wszystko- zaśmiał się.
-Jechać? To nie teleportujemy się?- Harry zadał dwa pytania naraz.
-Tak powiedziałem jechać.
-Czym?
-Jak to czym?
-Motorem Syriusza?
-Syriusz nigdy by mi nie pożyczył motoru. Prócz Dorcas to jego największy skarb- uśmiechnął się James.
-Nawet tobie by go nie pożyczył?
-No przecież mówię. To, że pożyczył go Hagridowi 15 lat temu to nie znaczy, że teraz też by go pożyczył.
-No to czym pojedziemy?
-Jak to czym? Samochodem.
-A faktycznie zapomniałem, że masz samochód. Jedźmy już do domu.- poprosił Harry.
 Kiedy siedzieli już w samochodzie James zaczął kolejną rozmowę.
-Z mamą dostaliśmy list, że na lekcji profesora Sluhorna wybuchł kociołek Dracona Malfoy'a. Profesor Slughorn nikogo nie podejrzewał, ale gdy opowiedział to w pokoju nauczycielskim profesor McGonagall przypomniała sobie, że ja i Syriusz też kiedyś tak zrobiliśmy od razu stwierdziła, że to ty. Nie odjęła ci punktów, ale do nas napisała i prosiła o upomnienie- skończył swoją przemowę Rogacz.
-Jesteś na mnie zły, tato?- zapytał Harry- po prostu lekcja była strasznie nudna. Mój eliksir był już gotowy, no i...- rozkręcał się. Jednak ojciec mu przerwał:
-Spokojnie Harry nie jestem na ciebie zły. Razem z Syriuszem mieliśmy niezły ubaw z tego, że cała sala eliksirów była oblepiona wnętrzem cukierka.
-A mama? Nie był zła?- dopytywał się młody Potter.
-Nie też się trochę śmiała, Dorcas też. Tylko się na tobie zawiedliśmy.
-Co? Czemu? Przecież przed chwilą powiedziałeś, że nie jesteście na mnie źli- unosił głos Harry.
-Bo nie wymyśliłeś nic nowego jak na syna Huncwota przystało- powiedział ojciec Harry'ego- a jak będziesz jeszcze na mnie krzyczeć to nie dość, że o głuchnę to zastanowię się czy na pewno takie wakacje jak planuję będą odpowiednie- dodał surowym głosem.
-Co?- Harry jeszcze nie słyszał, żeby jego ojciec miał taki surowy głos- ty mówisz prawdę?
-Harry, planów wakacyjnych nie zmienię i możesz być pewny, że na pewno na nie pojedziemy pomimo, że nie wiesz gdzie. A co do głuchoty to tak jeśli będziesz mi krzyczał do ucha to na pewno ogłuchnę- powiedział James.
-A już się wystraszyłem- odetchną z ulgą- przepraszam tato, że tak na ciebie nakrzyczałem. A co do wakacji to zapytam mamy na pewno mi powie.- uśmiechnął się, wiedział, że mama mu się nie oprze jak ją poprosi.
-Wątpię w to.
-Czemu? Czy sądzisz, że mi się to nie uda?- zapytał.
-Nie, mnie pewnie byś wyciągną z niej coś. Jednak nie jestem pewien czy to co byś chciał.
-Dlaczego?- Harry obawiał się, że wie co powie ojciec.
-Bo mama też nie wie gdzie pojedziemy- i potwierdziło się to co myślał Harry.
-To już trudno.- westchnął- dowiem się jak tam dojedziemy.
-Takiej odpowiedzi oczekiwałem. Patrz jesteśmy w domu.- Rogacz zaparkował. Wysiedli z auta zabrali Hedwigę i walizkę Harry'ego. Weszli do domu gdzie przywitała ich Lily, Dorcas i Syriusz. Długo rozmawiali o kawale Huncwotów który Harry odtworzył. Rozmawiali też o innych rzeczach takich jak zgadywanie gdzie James zabierze swoją rodzinę na wakacje. Bawili się przy tym świetnie, kiedy Syriusz powiedział, że na księżyc James oświadczył, że nie i dowiedzą się w sierpniu.
***********************************************************************************
I jak?
Fajna notka? Mam nadzieję, że tak. W następnej notce dowiecie się co jest sprawą którą James chce i musi załatwić przed ślubem Lupinów. Nie powiem wam o czym będzie ona opowiadała.
Pozdrawiam wszystkich moich czytekników:
Lily Evans
I jeszcze obrazek, który bardzo mi się podoba:

Do napisania=)

poniedziałek, 15 lipca 2013

26. Przed wakacjami- ostatnie lekcje.

Czerwcowe słońce grzało przyjemnie uczniów Hogwartu. Piątoklasiści wyszli na błonia do chodząc do młodszych i starszych o rok kolegów. Po ostatnim SUM- ie. Tak samo siódmoklasiści wyszli na błonia kończąc OWTM. Ginny dołączyła do swojego chłopaka, brata i jego dziewczyny. Siedzieli pod drzewem rozmawiając o swoich plamach na wakacje. Harry zastanawiał się co wymyślą jego rodzice. Kiedy tata pisał do niego list wspomniał coś o upragnionej wolności. Młody Potter nie wiedział co to znaczy.
-A ty Hermiono co będziesz robiła w wakacje?- zapytała Ginny.
-Rodzice w liście napisali, że pojedziemy do Hiszpanii ponieważ mają dość chłodnego klimatu Anglii.- odpowiedziała Hermiona myśląc o słonecznej Hiszpanii.
-Och.- rozmarzyła się Ginny- jak tam będziesz to musisz mi przysłać list. Nigdy nie byłam w Hiszpanii, ale chciała bym wiedzieć jak tam jest.
-Obiecuję, że napiszę ci list jak tylko rozpakuję się w hotelu.- przysięgła panna Granger.
-A ty Harry? Wiesz już co zaplanowali twoi rodzice?- zapytał Ron.
- Przez pierwszy miesiąc mamy być w  domu i pomagać w przygotowaniach ślubu Remusa i Dory. A na drugi tata powiedział, że coś wymyśli- zdał relacje Harry.
-Faktycznie przecież Lupin i Tonks się pobierają.- przypomniała sobie Hermiona- dostałam już zaproszenie na 1 sierpnia*. Kiedy napisałam, że dostałam zaproszenie na ślub to powiedzieli, że wrócimy przed trzydziestym, żebym zdążyła kupić sukienkę. A wy dostaliście już zaproszenia?- apytała.
-Tak- powiedzieli równo.
-Już wakacje. I pomyśleć, że za niedługo wrócimy do szkoły ostatni raz- powiedział Ron.
-Tak, ale przez te dwa ostatnie dni mamy jeszcze lekcje- powiedziała Hermiona- nie sądziła, że kiedyś to powiem mam dość lekcji- przyjaciele patrzyli na nią w osłupieniu.
 Następnego dnia zajęcia z profesor McGonagall były okropnie nudne, ponieważ powtarzali materiał a piątej klasy. Jednak na eliksirach które mieli ze Ślizgonami, Harry przypomniał sobie żart którzy był opisany w kronice Huncwotów:
,,Mi i Jamesowi okropnie nudziło się na ostatniej lekcji eliksirów w szóstej klasie. James miał  nie zużytego fajerwerka( które słynęły ze swojej nieszkodliwości). w kieszeni. Postanowiliśmy wrzucić go do eliksiru miłości Smarkerusa. To był dopiero wybuch! Nawet Lily się śmiała! To był dopiero Kawał!''
Harry też miał coś w kieszeni. Nie był to fajerwerek, ale wybuchowy cukierek z ,, Magicznych dowcipów Weasley'ów''. Harry który miał blisko do  kociołka Malfoy'a nie zauważalnie go wrzucił. W sali rozległ się wybuch. Cukierek był pełen sosu malinowego**. Profesor Slughorn wyprowadził wszystkich z klasy. Ponieważ to była ostatnia lekcja mieli wolne. Następnego dnia było podobnie, ale Harry nie miał już czego wrzucać do kociołka Malfoy'a, więc całą lekcję się nudzili.
**********************************************************************************

*W moim opowiadaniu Dill i Fleur są już małżeństwem, dlatego data ślubu z książki należy do Lupina i Tonks.

**Cukierek z ,,Magicznych dowcipów Weasleyów'' wybuchał gdy miał styczność z wodą. Zazwyczaj był pełen jakiegoś smacznego sosu czasami zdarzał się nie smaczny( tak ja z Fasolkami Wszystkich Smaków).

Mam nadzieję, że notka się podobała. Proszę o pisanie komentarzy, ponieważ chcę wiedzieć czy była w miarę dobra czy okropna. Pozdrawiam: 

Lily Evans

czwartek, 11 lipca 2013

25. Ostatni mecz sezonu.

Niebo było zachmurzone, jednak nie padało. Dzisiaj miał się odbyć ostatni mecz który decydował o tym kto dostanie puchar Qidditcha. Gryfoni i Puchoni którzy dzisiaj grali mieli małą tremę ponieważ Puchoni i tak mieli ostatnie miejsce w rankingu. Jeśli więc Gryfoni przegrają dzisiejszy mecz będzie dodatkowy z Ślizgonami, którzy prawdopodobnie nie grali by już tak sprawiedliwie jak w październiku. Wszyscy gotowi czekali już na rozpoczęcie meczu. W szatni Gryffindoru Harry wygłaszał przemówienie, które miało wszystkich podnieść na duchu. Nie za bardzo mu wyszło, więc krzyknął, że dadzą sobie radę i kazał i m wyjść na boisko.
-A oto niepokonana drużyna Gryfonów- dało się słyszeć głos komentatora, którego głos był zagłuszany przez 2/4 widowni-obrońca: Ron Weasley, ścigający: Ginny Weasley, Dean Thomas i Katie Bell, Pałkarze: Colin i Denis Creevey'owie, Oraz niezastąpiony szukający: HARRY POTTER!!!- rozległy się gromkie brawa- kapitanowie podają sobie ręce, Pani Hooch wypuszcza piłki iiiii..... GRA SIĘ ROZPOCZĘŁA!!! Kafla przejmują Puchni, Moore podaje do Lusin, ale Bell przechwytuje piłkę, podaje do Thomasa, ten do Ginny Weasley, ona z powrotem do Bell i strzeliła! 10:0 dla Gryffindoru- gra toczyła się dalej. Po godzinie Gryfoni prowadzili 100: 70. Harry martwił się, bo długo nie mógł znaleźć znicza. Po chwili jednak zobaczył go. Latał sobie spokojnie koło ziemi. Harry popędził w dół. Szukający Puchonów był znacznie bliżej znicza. Znicz jednak zmienił położenie i znajdował się teraz blisko Rona. Harry i szukający Puchonów zaczęli pogoń za zniczem co komentator odpowiednio skomentował. Harry dzięki temu, że miał szybszą miotłę przyspieszył i po chwili trzymał znicz w dłoni. Tłum wiwatował na cześć Harry'ego. Gryfoni wygrali 250:70.
-Impreza w Pokoju Wspólnym!- krzyknął jakiś Gryfon w tłumie. Impreza trwała do rana, ponieważ oblewali też to, że dostali puchar Qidditcha.
***********************************************************************************

Wiem, że notka nieszczególna, ale jakoś nie miałam lepszego pomysłu. Następna na pewno będzie lepsza. Dzięki za pozytywne komentarze:

Lily Evans.

PS: Życzę mile spędzonych wakacji wszystkim moim czytelnikom =)

niedziela, 7 lipca 2013

Sowia Poczta

Moi kochani!

Piszcie komentarze! Jest ich nie wiele i nie mam pewności czy mój blog się wam podoba nawet jeśli tyle osób go odwiedza. Jeśli tak napiszcie komentarz. Jeśli nie, no cóż też napiszcie to w komentarzu=)

Lily Evans

PS. Notka niedługo się pojawi na razie nad nią pracuję.

Zaczarowani