niedziela, 16 czerwca 2013

21.,,...mam zamiar sprawdzić minę Knota jak nas zobaczy.'' (Cz.2.)

Kolejny dzień Harry powitał z zaskoczeniem. Myślał, że tylko mu się śniło, że jego rodzice żyją i po prostu wyobraźnia spłatała mu figla. Ale kiedy otworzył oczy zobaczył swój nowy pokój i przypomniał sobie, za dzisiaj jedzie w odwiedziny do Dursley'ów. Wstał, ubrał się i zszedł na śniadanie.
-Cześć synku.- przywitała się Lily- po śniadaniu pojedziemy do Dursley'ów, dobrze?
-Mi to paouje- powiedział z pełnymi ustami Harry. Tak więc po śniadaniu Potterowie pojechali do Dursley'ów. Zadzwonili dzwonkiem. Po chwili usłyszeli przytłumiony przez drzwi głos Petuni:
-Dudli synku otwórz drzwi!- chwilę potem w drzwiach stanął Dadley.
-Kto to?- zawołał Veron.
-Jakaś dwójka ludzi i Harry- państwo Dursley momentalni pojawili się w drzwiach.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa- krzyknęła Petunia- Co ty tu robisz?! Przecież zginęłaś!- Lily i James mieli nieodgadnione wyrazy twarzy natomiast Harry'ego trochę bawiła aktualna mina ciotki Petuni. Młody Potter żałował, że Ron, Hermiona i Ginny nie mogą zobaczyć min rodziny Dursley, ponieważ ta chwila była warta wielu cudów świata.
-My się chcieliśmy przywitać, podziękować za ,,przechowanie'' Harry'ego. Chcieliśmy powiedzieć też, że nie musicie się już przejmować iż sąsiedzi zobaczą, że umie czarować. Dlatego, że nie zobaczycie już nikogo naszego pokroju- powiedziała Lily. Pożegnała swoją siostrę i jej męża i udała się do samochodu. Za nią pognali James i Harry, ponieważ szła tak szybko, że ledwo ją mogli dogonić. Kiedy wsiedli do samochodu Harry i James wybuchnęli śmiechem. Po chwili dołączyła do nich Lily. James jako pierwszy się uspokoił.
-Em. Tato?- zapytał Harry- Mogę cię o coś zapytać?
-Już zapytałeś!- zaśmiał się pan Potter- ale jasne pytaj.
-Jak odżyliście?- zadał nurtujące go pytanie.
-Ja ubłagałem anielicę, żebym mógł wrócić, a Lily i Dorcas ściągnąłem zaklęciem bez różdżki.
-A Syriusza? Przecież jak byś tam wszedł to już byś nie wyszedł!
-Syriusza wyciągnąłem specjalnym, bardzo długim, zaczarowanym patykiem- powiedział Rogacz.
-Patykiem?!- Harry nie udawał, że się zdziwił. (zapewne wy też- dop. aut.). Po godzinie dotarli do Doliny Godryka. Gdy tylko weszli do domu zadzwonił dzwonek. Weasley' owie i reszta przyjechali na obiad przygotowany przez Dorcas. Harry otworzył drzwi. Nagle coś, a raczej ktoś rzucił mu się na niego bez karnie i złożył na jego ustach pocałunek. Usłyszeli znaczące chrząknięcie Syriusza. Natychmiast lecz z pewną niechęcią się od siebie oderwali.
-Nie żebym się nie cieszył z waszego szczęścia, ale torujecie gościom przejście- powiedział- po obiedzie pójdziecie do pokoju Harry'ego i się sobą nacieszycie.
-Tak, tak wejdźcie- ponagliła Lily- właśnie podałyśmy z Dorcas obiad.
-A po obiedzie mam zamiar sprawdzić minę knota jak nas zobaczy- powiedział pan Potter.
-To zamierzacie się pokazać światu? Jak Voldemort was zobaczy to znowu postawi sobie za cel zabicie was.- powiedział Harry.
-Raczej nie- James pałał entuzjazmem.- a zresztą już wysłaliśmy ministrowi list, żeby ściągnął czarodziejów, bo ktoś ma dla nich świąteczne zaskoczenie.
Tak, więc po obiedzie udali się do Ministerstwa Magii. James, Lily, Dorcas i Syriusz mieli na głowie kaptury. Chcieli zrobić naprawdę wielkie zaskoczenie. Nie będę opisywać min ludzi kiedy zobaczyli ,,martwych'' Potterów i Blacków, ponieważ tego nie da się opisać. Jednak jestem pewna, że każdy sam sobie to wyobrazi.

1 komentarz:

  1. Hahahahahah padłam :D
    Po pierwsze wyobraziłam sobie końską Petunię i jej minę. Po drugie miny tych wszystkich pieprzonych urzędników xdd
    Rozdział zabawny i superrowy :)
    Pozdrawiam,
    Martyna Ch.

    OdpowiedzUsuń

Zaczarowani