Hermiona nerwowo
chodziła po pokoju Ginny. W końcu nadszedł tak długo wyczekiwany przez nią
dzień. Denerwowała się od samego rana. Przez najbliższe trzy godziny panie
Potter, Black i Wibston zgodziły się ją przygotować. Ginny i Angela zgodziły
się zostać jej druhnami.
-Już jesteśmy- do pokoju weszła piątka kobiet.
-Ja i Angela przygotujemy siebie nawzajem, a ty masz się nie
denerwować. Wszystko będzie ok. Rozumiesz?- Ginny mówiła tak jakby tłumaczyła
pięciolatkowi, że nie wolno jeść słodyczy przed śniadaniem.
-No dobra- Hemina wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić.
-No to my cię wyszykujemy- powiedziała pani Potter.-
Myślałaś nad tym jak związać włosy?
-Mam nawet zdjęcie, jak chciałabym aby wyglądały- wyjawiła
Herm.
-Mogłabyś mi pokazać?- zapytała mama Harry’ego. Hermiona
wyczarowała zdjęcie:
-No, no, no. Powinnam dać radę- wszyscy mieli jakieś
zajęcie. Ginny z użyciem magii przygotowywała Angelę, Dorcas Black Tworzyła
wspaniałą kompozycję makijażu na twarzy panny młodej, Ann Wibson przyklejała na
paznokcie Hermiony malutkie srebrne kuleczki. Natomiast Mama Harry’ego
zaplatała włosy Hermiony wedle życzenia.
-A gzie jest Vanessa? I Leo?- zapytała nagle Hermiona.
-Zostawiłyśmy ich pod opieką Jamesa i Syriusza- zaczęła
Dorcas.
-I mamy nadzieję, że nic nie zmalują- dodała Lily.
-Kto?- zapytała dla pewności Hermiona.
-Dzieci, bo pod opieką Jamesa i Syriusza bywają
niebezpieczne- odpowiedziały równo.
-Nadal pamiętam jak Harry podpalił włosy Syriusza, kiedy się
nim opiekowali- zaśmiała się pani Potter na to wspomnienie.
-Potem Łapa już nigdy nie lekceważył mocy Harry’ego. Teraz
uważa też na Vanessę i liczy, że Leo nie wytnie mu tego numeru-dodała Dorcas.
-A ja mam nadzieję, że Liliann pilnuje RJ żeby nic nie
zmalował, bo tyle listów ile dostałam w tym roku ze szkoły mnie przeraża-
odezwała się Ann.
-Nigdy nie pobije Huncwotów. Tyle żartów, co oni
nawywijali…- westchnęła pani Potter.
-Opowiedzcie mi jakiś. Przynajmniej przestanę myśleć-
poprosiła Hermiona.
-Ał! Angela! Prawie mi wybiłaś oko!- pisnęła Ginny.- Co z
tobą? Jesteś strasznie nieprzytomna!- Ginny podniosła zdenerwowany głos.
-Przepraszam- powiedziała skruszonym głosem Angela.- Ale
Draco napisał mi wczoraj, że jutro z Azkabanu wypuszczą jego ojca. Podobno w
jakiś sposób odkupił swoje winy. Boję się, że będzie chciał nas rozdzielić-
wyjaśniła.
-Ale Draco przyjdzie na ślub?- zapytała Hermiona.
-Tak. Powiedział, że nie ma zamiaru rozmawiać z ojcem. Już
nawet przeniósł się do Dziurawego Kotła, żeby się z nim nie spotkać-
powiedziała Angela.- Zresztą stwierdził, że nie pozwoliłby mi zostać samej na
weselu i ślubie- zdradziła Granger.
-Dlaczego?- zaciekawiła się Ginny.
-No właśnie nie wiem.
-Przez Briana- wyrwało się Hermionie.
-Co???- zdziwiła się Angelina.
-No, co? Nie widziałaś jak Brian się na ciebie patrzy? Draco
jest zazdrosny. Teraz jestem przekonana, że Draco kocha cię bardzo mocno, bo
to, że nie chce cię stracić jest tego najlepszym dowodem- Hermiona wygłosiła
kazanie.
-Gotowe- powiedziała Lily.
-Ja też już kończę- dodała Ann.
-I ja też skończyłam- powiedziała Dorcas.
-No to teraz suknia- powiedziała Lily.
Ginny różdżką przywołała suknię ślubną Hermiony:
-Piękna- zachwyciła się Ann.
-Dziękuję- uśmiechnęła się Miona.
-No to ubieraj się. Wy też zakładajcie wasze sukienki-
powiedziała pani Potter i razem z przyjaciółkami wyszła z pokoju.
Angelina i Ginny założyły identyczne sukienki:
-Ubrana?- zapytała Ginny pannę młodą.- No to skoro tak, to, co
masz nowego?
-Pierścionek zaręczynowy- powiedziała Herm.
-Starego?- zapytała Angela.
-Naszyjnik babci- Hermiona miała coraz bardziej zduszony głos.
-Pożyczonego?- teraz pytanie zadała Ginny.
-Twoją srebrną opaskę- Miona już prawie płakała.
-No to idziemy.
Dziewczyny wyszły z pokoju, aby za 5 minut panna Hermiona Granger
stała się panią Hermioną Weasley.
***********************************************************************************
Przepraszam, że rozdział jest, krótki, ale nie dałam rady napisać więcej. W końcu jutro do szkoły.
Jeśli mi się uda to w nadchodzącym tygodniu dodam jakiś post.
A post dedykuję takim samym leniuchom kochającym długi sen jak ja :) .
Gabrysia M.