niedziela, 27 lipca 2014

54. Coś się kończy, coś zaczyna.



   Hej wszystkim czarodziejom!
Ten post jest trochę inny niż wszystkie. Podejmowałam trudną decyzję. Myślałam o tym, aby zakończyć ten blog, ale kiedy zaczęłam pisać stwierdziłam, że ja przecież nie mogę, że to by było takie dziwne nie zastanawiać się nocami co napisać dalej.
 Dlatego stwierdziłam, że zakończenie bloga będzie kiedyś później po prostu.
Może post wam się spodoba:
***************************************************************************
,, Każdy prze­cież początek to tyl­ko ciąg dal­szy,
 a księga zdarzeń zaw­sze ot­warta w połowie. ‘’
/Wisława Szymborska/

   -Nie wierzę, że ostatni raz zakładam szatę ucznia Hogwartu- szepnął Harry. Tak szybko wszystko minęło. Harry pamiętał jakby to było wczoraj jak zakładał tiarę i prosił ją aby nie być Ślizognem. Dobrze pamiętał jak kłócił się i pojedynkował się z Draco Malfoyem. Jak go nienawidził. A teraz całkiem nieźle się dogadują. I to wszystko przez Angelę. Wszystko się Zmieniło w półmroku. Już nie jest jedynakiem. Jego siostra jest od niego o siedemnaście lat młodsza…
-Harry. Musimy już iść- do dormitorium weszła Ginny. Harry nie myśląc długo wziął ją w ramiona.
-Co się stało?- przytuliła się do niego.
-Kocham cię. Ja cię po prostu kocham- Harry westchnął wtulając twarz w jej włosy.
-Ja ciebie też kocham- Ginny popatrzyła mu w oczy i pieszczotliwie poczochrała jego włosy.
-Ale to ja cię skrzywdziłem- powiedział Potter.
-Harry… Ja nie chcę do tego wracać- oznajmiła Ginny.
- Ale ja nie umiem. Muszę ci to wyjaśnić.
-Więc wyjaśniaj, ale szybko, bo nie chcemy się spóźnić na zakończenie- powiedziała Ginny nadal patrząc w oczy Harryego.
-Wtedy, kiedy byłaś nieprzytomna zrozumiałem jak bardzo brakowałoby mi ciebie gdybyśmy nie byli razem. Ja myślę, że podświadomie kochałem cię już w drugiej klasie, kiedy byliśmy w Komnacie Tajemnic. Nie rozumiem, dlaczego ostatnio cię tak traktowałem. Ja nie widzę świata poza tobą. Jesteś mi bliższa niż może się wydawać- Harry patrzył jej w oczy.
-Kocham cię idioto- wtuliła się w niego.
-Em… oj sorty. Nie wiedziałem, że tu jesteście- do dormitorium wszedł Dean Thomas.
-Już idziemy. Chodź Harry- Ginny pociągnęła Pottera do drzwi.
-Gdzie wyście byli?- zapytał Ron kiedy Ginny i Harry dołączyli do nich w WS.
-Rozmawialiśmy- odparł tylko Harry.
-Gdzie jest Draco?- Ginny rozglądnęła się na boki.
-Musiał usiąść przy stole jego domu, bo to zakończenie roku- powiedziała Angelina.- McGodnagall i Snape byli w tym przypadku zgodni.
-Nawet ja się przyzwyczaiłem do tego, że tu siedzi- Harry uśmiechnął się pod nosem.
-Nie przesadzaj. Przecież wiem, że najchętniej byś go zamienił w zwierze- odparowała Angela.
-Oni już w pierwszej klasie się nienawidzili- wtrąciła się Hermiona.- Chciałabyś żeby sześć i pół roku nienawiści znikło zupełnie w pół roku?- zganiła kuzynkę.
-Ciiii. Zaczyna się- uciszył ich Ron.
-I kolejny rok dobiega końca- zaczął swoją przemowę Dumbeldore.- Wy też macie wrażenie, że ten rok był najspokojniejszy ze wszystkich?- po Sali przeszedł pomruk.- Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. A my żegnamy rocznik, który sprawił, że w naszej szkole nigdy nie było nudno. Może opowiem krótko, co zrobili? Żeby każdy z was wiedział, dlaczego ich tak chwalę. W pierwszej klasie było najciężej. Zgodzicie się ze mną moi kochani siódmoklasiści?- Dumbeldor uśmiechnął się do nich. Oni zgodnie pokiwali głowami.- A więc w pierwszej klasie Ron Weasley, Hermiona Granger i Harry Potter przeszkodzili Voldemortowi w zdobyciu Kamienia Filozoficznego. Kiedy byli w drugiej klasie panowała panika. Nie tylko wśród uczniów, ale też wśród nauczycieli, ponieważ powrócił bazyliszek z Komnaty Tajemnic. Panna Granger, która odkryła jak to się dzieje, że ludzie, którzy patrzą na bazyliszka nie umierają tylko zostają spetryfikowani sama niestety została spetryfikowana. Natomiast panowie Weasley i Potter z hmmm… wsparciem profesora Lokcharta ówczesnego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią uratowali Ginny Weasley z rąk Toma Ridle’a. W trzeciej klasie jeśli się nie mylę uratowali Syriusza Black’a dowodząc jego niewinności Chodzież gdyby nie Remus Lupin ich nauczyciel OPCM nigdy sami by nie uwierzyli. W czwartej klasie siódmoklasiści mieli Turniej Trójmagiczny, w którym uczestniczył pan Potter i na którego końcu powrócił Voldemort. W piątej klasie- Dumbeldor przerwał- było znacznie trudniej, co?- uczniowie, którzy pamiętali co było dwa lata temu wzdrygnęli się.- Proszę o powstanie osoby, których nazwiska teraz wyczytam. Hermiona Granger, Ginny Weasley, Luna Lovegood, Ron Weasley, Harry Potter i Nevil Longbottom. A teraz wam wyjaśnię dlaczego kazałem im wstać. Ta szóstka to w większości siódmoklasiści i Gryfoni.I oni samodzielnie uciekli ze szkoły, czyli z pod czujnego oka pani dyrektor Umbridge. Włamali się do Ministerstwa Magii, najbardziej strzeżonego departamentu i walczyli jak na czarodziejów przystało- dyrektor spojrzał na swoich uczniów.- Możecie usiąść. Po szóstej klasie Harry Potter rozegrał ostateczną bitwę z Voldemortem, a w tym roku nie popisali się żadną z tych rzeczy- uśmiechnął się dyrektor.
-Całe szczęście- chociaż profesor McGonagall mruknęła to pod nosem, usłyszeli to wszyscy.
-Tak, więc gratuluję. A teraz każdy z was na pewno chce wiedzieć jak skończyła się tegoroczna rywalizacja domów- uczniowie zgodnie krzyknęli ,,TAK!!!’’- No dobrze. Nie mamy czwartego miejsca- uczniowie wstrzymali oddechy- trzecie miejsce Ravenclaw z liczbą 756 putktów. Gratuluję! Miejsce drugie zajmuje Hufflepuff, który zdobył 800 punktów- w Sali r4ozległy się piski i wrzaski.- Gryffindor i Slytherin zdobyli równo 999 punktów!!!- sala ucichła. Wszyscy w głowie mieli liczbę 999. 1 punkt i wygrał by ktoś inny. To chyba się wydarzyło po raz pierwszy w historii.- Gratuluję zwycięzcom.- ciszę przerwał dyrektor.- Gratuluję też wszystkim siódmoklasistom zakończenia szkoły- i w momencie, w którym dyrektor wypowiedział te słowa z sufitu posypało się konfetti zaczęły wybuchać kolorowe fajerwerki tworząc napis ,,Gratulujemy ukończenia szkoły!’’ Wszyscy byli zdziwieni.
-Kto to zrobił?!- wykrzyknęła profesor McGonagall.- Na początku nowego roku dostanie szlaban!- i właśnie wtedy w powietrzu utworzyły się podpisy: ,, Panowie Lunatyk, Gilzdogon, Łapa i Rogacz, zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników’’.- To chyba jakiś żart!- profesor McGonagall zrezygnowana opuściła ręce. Tylko Harry, Hermiona, Ron i Ginny nie mogli powstrzymać śmiechu. Cała reszta była zdumiona.
-No już chłopcy. Pokażcie się. Nasi uczniowie na pewno chcą poznać największych psotników w historii tej szkoły- odezwał się w końcu Dumbeldor.
-Jak miło tu znowu wejść- zza rogu wychylił się Remus Lupin.
-Nieprawdaż?- za nim pojawił się Glizdogon.
-Cudownie poczuć się jak za starych dobrych czasów- na salę wszedł Syriusz Black.
-Chłopaki. Wy tu byliście nie dalej jak cztery lata temu- ten dziwny pochód zamykał ojciec Harry’ego. James Potter.- A ja tu jestem po raz pierwszy od 20 lat- wszyscy patrzyli się na ten teatrzyk z otwartymi buziami.
-Może zechcecie powiedzieć, który z was to który i dlaczego urządziliście nam taką miłą niespodziankę- profesor Snape wysyczał tych kilka słów.
-Och Sma…- zaczął Syriusz, ale James trącił go w bok- Severusie. Każda okazja do odwiedzenia dawnej szkoły jest dobra.
-Zresztą musieliśmy dopilnować, aby nie zapomniano o Huncwotach. Czyż nie chłopaki?- Remus przybrał typowy dla Huncwotów wyraz twarzy.
-O tak. To prawda- potwierdził Peter.- Ale powinniśmy im powiedzieć, który z nas to który jak to ujął pan profesor.
-A może najpierw przedstawicie się z imienia i nazwiska, a potem z pseudonimów- profesor Dumbeldor poprawił okulary.
-Z przyjemnością panie dyrektorze- odpowiedział James.- Remusie- zwrócił się do przyjaciela.
-Nazywam się Remus Lupin. Dla przyjaciół Lunatyk- Lunatyk ukłonił się.
-Jestem Peter Pettigrew, ale mówią mi Glizdogon- Glizdogon również się ukłonił.
-A ja też się muszę przedstawiać?- Syriusz jak zawsze był wyjątkowy.
-Tak- dostał odpowiedź.
-A więc- dostrzegł wzrok profesor McGonagall.- Jestem Syriusz Black choć zazwyczaj zwracają się do mnie Łapa.
- I ja czyli James Potter zwany Rogaczem- tata Harry’ego wyczarował snop iskier z różdżki, które zmieniły się w płatki kwiatów, które posypały się po całej Sali. Kilka dziewcząt westchnęło.
-Było nam wszystkim bardzo miło, ale zjedzcie i jedziemy do domu. Udanych wakacji!- pożegnał ich dyrektor.
Wszyscy zjedli jak najszybciej i udali się do drzwi wyjściowych. Kiedy wszyscy powsiadali do powozów wyruszyli w stronę Hogsmade. A przy drzwiach już czekali na nich Huncwoci.
-Cześć tato- Harry i jego przyjaciele dołączyli do Hunców.
-Hej Harry- odpowiedział mu Rogacz.
-To było interesujące zobaczyć pana jak pan ,,psoci’’ panie Potter- uśmiechnęła się Ginny.
-Gdyby nie kilka sprzętów z Magicznych dowcipów Weasley’ów niw udałoby się nam- powiedział Syriusz.- Zaproponowaliśmy nawet bliźniakom żeby z nami przyjechali, ale nie chcieli.
-Dlaczego?- zainteresowała się Angelina.
-Stwierdzili, że profesor McGonagall zamknęła by ich w Sali do czasu, w którym nie napisali by poprawnie wszystkich OWTM- ów.
-Chyba jest w tym trochę prawdy- stwierdziła Hermiona.
-Chcecie wracać pociągiem czy może wolicie się przetelepotrować?- zapytał Remus.
-A możemy się teleportować?- Ginny zabłyszczały oczy.
-Dumbeldore wyraził na to zgodę- powiedział Lunatyk.
-No to się teleportujmy… ale moment. Co z rodzicami?- Zapytała Hermiona.
-Rodzice Rona i Ginny wiedzą o wszystkim. Twoi też Hermiono. I obiecali, że poinformują ojca Angeliny- powiedział James Potter.- A ojciec Draco jest jeszcze w Azkabanie.
-To, to akurat wiemy- wtrącił się Harry.
-Ale jego mama?- zapytała Angelina.
-Moja mama jest z wizytą u ciotki w Niemczech- przerwał jej Draco.
-No to skoro już sobie wszystko ustaliliście to zapraszam do willi Godryka w Dolinie Godryka- powiedział pan Potter.
   Już po chwili było słychać dziesięć jednolitych pstryknięć.
***************************************************************************
Hm…..
Jak na mnie to ta długość przeraża? Prawda czy fałsz? ;)
Jak wam mijają wakacje? Mi zleciał strasznie szybko, a od jutra idę na półkolonię, więc będzie mi leciał jeszcze szybciej ;).
Gabrysia M.

Zaczarowani